Pojedynek wagi ciężkiej, Vargas kontra Bosković. Turczynki i Serbki grają o prymat w Europie
Dzisiaj finałowy dzień na mistrzostwach Europy siatkarek. Najpierw w meczu o III miejsce zmierzą się Holandia i Włochy, później – wieczorem – w wielkim finale staną naprzeciw siebie reprezentacje Turcji i Serbii. Będzie to szczególny dzień dla trenerów obu drużyn, którzy pół roku temu zamienili się miejscami. Daniele Santarelli przed rokiem doprowadził Serbię do mistrzostw świata, Giovanni Guidetti przez ostatnie siedem lat pracował w Turcji.
Dla wielu obserwatorów siatkarskiego świata była to nieoczekiwana zamiana miejsc, choć dzisiaj – z perspektywy tych kilku miesięcy – widać gołym okiem, że Santarelli doskonale wiedział, co robi, a Guidetti i tak nie miał wyjścia, bo zwyczajnie podziękowano mu za pracę.
Faworytem do złotego medalu jest Turcja. Głównie przez fakt, że dysponują ogromną siła ofensywną. Przyjście do drużyny Melissy Vargas, Kubanki z tureckim paszportem, otworzyło wiele nowych możliwości i w żaden sposób nie zamknęło perspektywy gry dotychczasowej pierwszej strzelbie Ebrar Karakurt. Santarelli od początku miał pomysł, żeby skorzystać z obu świetnych atakujących. Przesunął na lewą stronę Karakurt, która wcześniej miewała już epizody gry na tej pozycji, a wspomniany na wstępnie Guidetti w początkowej fazie wprowadzania jej do narodowej drużyny też szukał dla niej przestrzeni na lewej stronie.
ZOBACZ TAKŻE: Mistrzostwa Europy: Serbia - Turcja. Transmisja TV i stream online
W siatkówce nie jest to nic nowego. I tutaj za przykład może posłużyć reprezentacja Polski. Na lewej stronie próbowane były w historii naszej reprezentacji zarówno Małgorzata Glinka jak i Katarzyna Skowrońska. Później w parze z Malwiną Smarzek grała tam Magdalena Stysiak, która przecież regularnie występuje na tej stronie boiska w klubie. Wspomniana Smarzek też próbowała sił na przyjęciu, ale w klubie, za czasów występów w Chemiku Police. Zawsze jest tak, że coś odbywa się kosztem czegoś. Na koniec i tak pozostaje sprawa ewentualnych zysków. A te w Turcji są ogromne.
Wydaje się, że Turczynki mają też przewagę na środku siatki. Do tego dobrze bronią. Serbki prezentują wyższą jakość od rywalek w przyjęciu i mają przewagę na rozegraniu – tutaj warunek jest jeden – w stu procentach musi być zdrowa Maja Ognjenović, która półfinałowy mecz z Holandią ze względu na gorączkę rozpoczęła w kwadracie dla rezerwowych i pojawiła się na boisku dopiero, kiedy sytuacja Serbii w meczu z Holenderkami była już mocno podbramkowa.
Ciekawe też jak będzie wyglądał mecz o brązowy medal i tutaj kluczowe wydaje się być podejście do tego spotkania. Włoszki celowały w złoto, broniły tytułu i tylko to było dla nich najważniejsze. Kilka z nich widziano w sobotnie popołudnie w centrum Brukseli na spacerach ze znajomymi, czy z rodzinami – jak to miało miejsce w przypadku Jekateriny Antropovej.
Ze względów pozasportowych, ale równie ważnych – ciekawie zapowiada się także ceremonia wręczenia nagród dla drużyn jak i najlepszych zawodniczek turnieju, bowiem tutaj też rozgrywa się ważny mecz. Wielkimi krokami zbliża się nowe rozdanie kart w Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej, gdzie zaczynają dziać się rzeczy niepojęte, o czym na łamach polsatsport.pl piszemy w osobnym miejscu. Tutaj odsyłam do wypowiedzi prezesa PZPS Sebastiana Świderskiego, który z kilkoma innymi federacjami zbojkotował udział w kongresie CEV i szczegółowo opowiada o całej sytuacji.
Przejdź na Polsatsport.pl