Piłkarz z Wysp Owczych obok Maradony i Pelego! "To jest przyczyna"
- Nasz zespół czeka spotkanie, które będzie rozegrane wieczorem. To będzie wyzwanie dla naszej drużyny narodowej. Są dobrze przygotowani i myślę, że nie będzie dużo goli podczas tego meczu – mówi Jens Martin Knudsen, były legendarny bramkarz Wysp Owczych, a obecnie trener zespołu FC Hoyvik.
Grzegorz Michalewski: W czwartek reprezentacja Polski zagra z Wyspami Owczymi. Jaki to będzie mecz i kto według pana będzie faworytem?
ZOBACZ TAKŻE: Gwiazdor reprezentacji Polski nie dokończył treningu! Zdąży na ważne mecze?
Jens Martin Knudsen: Zdajemy sobie sprawę, jakie jest nasze położenie w międzynarodowym futbolu. Jesteśmy dużo mniejszym krajem niż Polska. Będzie to dla nas zdecydowanie trudny mecz, ponieważ wasz poziom jest dużo wyższy od naszego.
Ostatnio dużo mówi się o futbolu na Wyspach Owczych. Reprezentacja zremisowała z Mołdawią w eliminacjach Mistrzostw Europy, a klub Ki Klaksvik awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji. Skąd takie dobre wyniki?
Poszło im bardzo dobrze. To był duży szok, że oni pokonali Ferencvaros w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Mieli różnych rywali, gracze byli z międzynarodowym doświadczeniem i przy tym rozegrali dużą liczbę meczów. Zdobyli duże doświadczenie z różnymi przeciwnikami i teraz są trudni do pokonania. Nie jest to dla nas duże zaskoczenie, że doszli tak daleko, ale na pewno wyeliminowanie Ferencvarosu jest dla nas ogromną niespodzianką.
W reprezentacji Wysp Owczych wystąpił pan sześćdziesiąt sześć razy. Ten najlepszy mecz rozegrał w 1990 roku przeciwko Austrii, gdy w eliminacjach Mistrzostw Europy wygraliście sensacyjnie 1:0.
Oczywiście, pamiętam ten mecz cały czas. Przez pierwsze piętnaście lat dokładnie 12 września puszczano go w telewizji, aby przypomnieć ten sukces. Teraz ten mecz z Austrią jest pokazywany co pięć lat, bo to jest nasz pierwszy sukces w międzynarodowych rozgrywkach. Jest to wyjątkowy moment dla mieszkańców Wysp Owczych i przyczynił się do rozwoju futbolu w naszym kraju.
Wyspy Owcze grały z Polską dotychczas trzy razy i pan wystąpił we wszystkich tych meczach. Który z nich pamięta pan najlepiej?
Na pewno pamiętam dwa z tych trzech meczów. Raz graliśmy na Cyprze, a ja byłem też w sztabie trenerskim. A drugi mecz z Polską, który bardzo dobrze pamiętam, był dla mnie wyjątkowy. To spotkanie odbyło się w Poznaniu. Testowaliśmy nowych zawodników, zresztą Polska miała też kilku debiutantów. To był bardzo dobry dzień, słoneczny i do tego piękne miejsce do rozegrania meczu. Dla mnie było to ostatnie doświadczenie w kadrze w roli bramkarza. Na minutę przed końcem pierwszej połowy, dobrej w naszym wykonaniu, zostałem zdjęty z boiska i w taki sposób dobiegło końca moje osiemnastoletnie doświadczenie gry w kadrze. To był dobry moment, aby zakończyć reprezentacyjną karierę.
Miał pan przydomek "The Keeper with the Bobble Hat" z racji tego, że grał pan w charakterystycznej czapce z pomponem. Skąd taki pomysł?
Miałem kontuzję w czasie mojej kariery. W wieku czternastu lat wylądowałem na kilka tygodni na intensywnej terapii. W moim małym klubie był tylko jeden bramkarz i musiałem zacząć grać, jak tylko wypuszczono mnie ze szpitala. Uprosiłem lekarza i mamę, żeby pozwolili mi grać w czapce, bo wówczas nie były dopuszczone kaski, w jakim występował Petr Cech. To jest właśnie ta przyczyna.
Ma pan jeszcze tę czapkę?
Nie. Ten „hełm” jest w Muzeum FIFY w Zurychu. Znajduje się między Maradoną i Pele, więc jestem bardzo szczęśliwy, że jako chłopak z dwutysięcznego miasteczka Runavik, znalazłem się w tak zaszczytnym gronie.
Jakim wynikiem zakończy się mecz Polski z Wyspami Owczymi?
Gramy za granicą i jest to duża różnica w przeciwieństwie do tego, gdy drużyny przyjeżdżają na Wyspy Owcze. Nasz zespół czeka spotkanie, które będzie rozegrane wieczorem. To będzie wyzwanie dla naszej drużyny narodowej. Są dobrze przygotowani i myślę, że nie będzie dużo goli podczas tego meczu.