Groteska na korcie! Aryna Sabalenka zaczęła świętować, sztab wyprowadził ją z błędu
Aryna Sabalenka awansowała do finału wielkoszlemowego US Open. W półfinale Białorusinka pokonała Madison Keys. W trakcie decydującego, trzeciego seta doszło do zabawnej sytuacji. Tenistka z Mińska myślała, że wygrała już spotkanie i zaczęła się cieszyć. Jak się okazało - przedwcześnie.
O Arynie Sabalence jest ostatnio znów głośno. Białorusinka dopięła w końcu swego i zepchnęła Igę Świątek z pozycji liderki światowego rankingu. W związku z odpadnięciem Polki z US Open, to tenisistka z Mińska będzie teraz "jedynką". W niedawnym wywiadzie odniosła się do tej zmiany.
ZOBACZ TAKŻE: To ostatni polski akcent na US Open. "Zawsze latem jeździłam do Szczytna"
- Tak naprawdę, jak ważny jest ranking? Nie zagwarantuje mi on większych korzyści, od tych jakie miałam będąc numerem dwa. Jedyna różnica, to taka, że będę na szczycie, ale niezależnie od tego, rywalki będą chciały zrobić wszystko, aby z tobą wygrać. Staram się powiedzieć, że nie ma potrzeby, abym zmieniała swoje nastawienie. Muszę dalej grać jak najlepiej i dawać z siebie wszystko - skwitowała Sabalenka.
Na nowojorskich kortach Białorusinka faktycznie daje z siebie wszystko - właśnie zameldowała się w finale. Aby do niego dotrzeć, musiała stoczyć w półfinale zacięty bój z Madison Keys.
W decydującym, trzecim secie doszło do groteskowej sytuacji. Sabalenka zdobyła punkt na 7-3 w drugim tie-breaku i... zaczęła celebrować zwycięstwo. Jak się okazało - przedwcześnie. Zawodniczka zapomniała bowiem, że w turniejach wielkoszlemowych gra toczy się nie do 7, a do 10 zdobytych punktów. Z błędu wyprowadził ją jej sztab.
Ostatecznie i tak to Sabalenka awansowała do finału. O końcowy triumf zagra z Cori Gauff.
Przejdź na Polsatsport.pl