Łamigłówki Fernando Santosa. Jaki jest nasz plan?
Polska - Wyspy Owcze 2:0. Skrót meczu
Kibice rozczarowani po meczu Polska - Wyspy Owcze. "Oczy krwawiły"
Bartosz Bereszyński: Po pierwszej bramce zeszło z nas ciśnienie
Mattias Lamhauge: Jestem dumny ze swojej drużyny
Grzegorz Krychowiak: Nie czułem presji. Jestem zadowolony, że mogę tu być
Jakub Kamiński: Było ciężko, ale liczą się trzy punkty
Fernando Santos: W przerwie powiedziałem zawodnikom, żeby zachowali więcej spokoju
Piotr Zieliński: Najważniejsze było to, żeby zwyciężyć to spotkanie
Jeżeli ktoś z Was trafnie wytypował wyjściową jedenastkę na mecz w Wyspami Owczymi to składam mu – lub jej – serdeczne gratulacje. Czapki z głów też przed tą osobą, która wczoraj, w przerwie, postawiłaby na to, że pierwszym zmiennikiem będzie niepowołany w pierwszej selekcji Paweł Wszołek.
Jeszcze większy "szacun" dla tych, którzy w marcu przewidzieliby występ w Pradze Michała Karbownika, ustawienie na środku trzyosobowego bloku defensywnego przeciw Niemcom Tomasza Kędziory. A w Kiszyniowie ławkę dla Karola Świderskiego. Czy Wy wysłalibyście w czwartek na trybuny Pawła Dawidowicza? Najmniej spodziewał się tego z pewnością sam kapitan Hellasu Verona. Może dlatego nasza postawa wygląda potem tak, jakby żaden z naszych piłkarzy nie tylko nie wiedział z kim, ale i jak zagrać.
ZOBACZ TAKŻE: Męczarnie w 1. finale Fernando Santosa
Robert Lewandowski w wywiadzie, do którego miałem już nie wracać, starał się ściągnąć całą odpowiedzialność za marną wiosnę z barków selekcjonera. Wymagał więcej od piłkarzy, od ich pomysłu, charakteru i osobowości, ale ta cała akcja żadnego efektu "wow" nie wywołała. Raczej sam założył na siebie plecak i przez długi czas jego ciężar go uwierał. Dopiero "pomocna" ręka środkowego obrońcy Farerów wraz z VAR-em uwolniła i "Lewego". Nie chciałbym być w jego skórze gdyby skończyło się 0:0. Atmosfera przed Tiraną zrobiłaby się jeszcze bardziej gęsta i żadne zdjęcia z "integracji" nie rozgoniłoby chmur na reprezentacją. Raczej zbierałaby się burza.
Santos wciąż szuka, ale często sięga na niewłaściwą półkę w naszych zasobach. Konsekwentny jest tylko w paru kwestiach. Od czerwca stale stawia na trójkę z tyłu w składzie Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Jakub Kiwior, choć powierza im różne zadania. Wiadomo, że "niewyciągalni" ze składu są Piotr Zieliński i Robert Lewandowski, choć nie po raz pierwszy słyszałem wczoraj, że Portugalczyk to kolejny zakładnik renomy naszych dwóch najlepszych piłkarzy i że powinien naruszyć czasem posady "pomników" Biało-Czerwonych. Na razie Santos takiego zamiaru nie ma.
Idąc dalej trudno jest znaleźć jakiś wspólny mianownik i trop myślenia. Powołanie i desygnowanie do gry Grzegorza Krychowiaka zabrało nam szansę na wypróbowanie na tej pozycji jakiegoś innego wariantu – np. Bartosza Slisza. Wejście Wszołka, a więc kolejnego piłkarza w formie, udowodniło, że na mecze polskich klubów warto jednak przyjeżdżać. Matty Cash przeżywał w Aston Villi gwiezdny czas – pomijając samobója z Liverpoolem – ale do wczoraj miał więcej goli na koncie niż nasz kapitan. Sebastian Szymański jeszcze nigdy nie przyjechał na kadrę z taką dyspozycją w podróżnym bagażu. W "nagrodę" rozpoczął na ławce. W wyjściowym składzie pojawili się za to skrzydłowi, którzy przez swoich klubów trenerów w Brugii i Wolfsburgu oceniani są póki co najwyżej na "jokerów". Nasza weryfikacja jest zgoła odmienna. To znaczy nasza może nie, ale Portugalczyka już tak.
Jeżeli w pewnych fundamentalnych kwestiach nie ma harmonii, trudno jej potem oczekiwać na boisku. Nasza gra wciąż fałszuje i jeśli mielibyśmy szukać nadziei w tym, że Polska zazwyczaj lepiej prezentuje się w meczach z mocniejszymi przeciwnikami niż słabszymi, przypomina się Praga. Trudno się w tym wszystkim połapać i znaleźć haczyk, na którym można zawiesić nasze oczekiwania. Nie zawsze przecież ktoś poda nam rękę. Tak jak wczoraj stoper Wysp Owczych. Na takich zdarzeniach, losowych, wynikających z przypadku trudno opierać swoje nadzieje. Jaki jest plan na Tiranę? Sam chciałbym to wiedzieć, Fernando.