"Chcę zobaczyć szczyt moich możliwości"
- Ogromną radość od zawsze sprawiało mi strzelanie goli. Do tego to "kiwanie" się, gra jeden na jeden, tworzenie kombinacyjnych akcji i asystowanie przy bramkach. To przychodziło mi tak jakoś spontanicznie i naturalnie. Zresztą zarówno dziadek jak i tata byli napastnikami, więc można z lekkim przymrużeniem oka powiedzieć, że obaj smykałkę do gry w ataku przekazali mi w genach – mówi Jakub Ślusarczyk, nowy napastnik grającego w czeskiej ekstralidze hokeja na lodzie, HC Vitkovice.
Gratuluję podpisania profesjonalnego kontraktu z tak renomowanym klubem, jak HC Vitkovice. Kiedy dowiedziałeś się, że Czesi wiążą z Tobą swoją przyszłość?
Tak naprawdę ta wiadomość dotarła do mnie dosłownie z dnia na dzień. Dostałem informację od swojej agencji menadżerskiej, że Vitkovice widzą mnie w swoim składzie i chcą podpisać ze mną kontrakt, ale o dokładnym terminie nie było mowy. Już wcześniej miałem zaplanowane dwa tygodnie letnich treningów z drużyną juniorów. Po pierwszym tygodniu przekazano mi, że po ich zakończeniu mam dołączyć do zespołu seniorów i dalej już z nimi się przygotowywać. W szóstym tygodniu treningów z pierwszą drużyną poinformowano mnie, że klub doszedł do porozumienia z agencją, która mnie reprezentuje i podpisze ze mną kontrakt. Nie podano żadnego konkretnego terminu, ale przekazano mi informację, że wszelkie szczegóły zostały już dopięte. I faktycznie niebawem zostałem zaproszony do klubu, aby dopełnić wszystkie formalności i w ten sposób zostałem pełnoprawnym zawodnikiem Vitkovic.
Jakie były Twoje pierwsze wrażenia po złożeniu podpisu na kontrakcie z HC Vitkovice?
Usiadłem na ławce przed szatnią i lekko się popłakałem. Wzruszyłem się, bo w tym momencie właśnie spełniło się moje wielkie marzenie. Podpisałem profesjonalny kontrakt z na grę w Vitkovicach. Byłem szczęśliwy i właśnie wtedy poczułem, że ta moja ciężka praca i wiele wyrzeczeń właśnie w tym jednym momencie oddało mi to z nawiązką. To gdzie się teraz znalazłem to też bardzo duża zasługa moich rodziców, którzy mnie wspierali, wozili na te treningi, poświęcając swój czas, a do tego cały czas motywowali mnie do jeszcze cięższej gry. Z jednej strony to była ogromna radość, a z drugiej od razu pojawiła się motywacja, która mnie napędzała dalej i nie pozwalała osiąść na laurach. To podpisanie umowy stało się dla mnie taką lokomotywą do jeszcze cięższej pracy i podnoszenia sobie cały czas poprzeczki.
Twoja przygoda w nowym zespole nie mogła rozpocząć się lepiej, bo już w pierwszym sparingu strzeliłeś gola…
To był mecz towarzyski z drużyną HC Ołomuniec, a więc nowym klubem Arona Chmielewskiego, który jednak w tym spotkaniu nie wystąpił. Wykorzystałem jedną okazję i zdobyłem bramkę, a mecz ostatecznie zakończył się naszą porażką 2:4. Później byliśmy na turnieju w Szwajcarii, gdzie zmierzyliśmy się z zespołami HC Fribourg-Gotteron, HC Ajoie i HC Geneve-Servette. Zagrałem przeciwko drużynom z Fryburga i Genewy i oba spotkania przegraliśmy 1:4. Dla mnie to było nowe doświadczenie i możliwość kontaktu z innym hokejem na seniorskim poziomie. W dodatku miałem okazję zagrać przeciwko Sakariemu Manninenowi z Geneve-Servette, który jest jednym z moich idoli. Nie jest to wysoki i dobrze zbudowany zawodnik, ale utożsamiam się z takimi hokeistami, bo sam nie mam "słusznego" wzrostu i wagi. Właśnie tacy zawodnicy są dla mnie taką inspiracją, że skoro oni mogą być klasowymi hokeistami, to czemu ja nie miałbym być taki jak oni.
Wrócę jeszcze do tego Twojego premierowego trafienia w sparingu z Ołomuńcem. Pamiętasz jeszcze ten moment?
Nie jestem w stanie sobie teraz tego przypomnieć, bo to był jak sen. Zrobiłem to odruchowo i krążek znalazł się w siatce. Super. Była okazja, aby się cieszyć z tego trafienia i choć to był tylko sparing, to dla mnie był to przełomowy moment. Wtedy dopiero wieczorem to do mnie dotarło - gdy rozmawiałem z najbliższymi - że zdobyłem swojego premierowego gola w barwach Vitkovic.
Niedawno skończyłeś 20 lat i tak naprawdę dopiero wchodzisz w seniorski hokej. Jaka przyszłość czeka ciebie w zespole HC Vitkovice?
Z kilkoma młodymi zawodnikami zostaliśmy przesunięci do drużyny juniorów, zresztą zagrałem nawet cztery mecze, a mój dorobek w nich to dwie bramki i jedna asysta. Potem miałem być wypożyczony do klubu grającego w I lidze, a więc rozgrywkach Chance Ligi. Większość ekip z Ekstraligi tak robi, a w moim przypadku miał to być zespół HC Zubr Prerov. Zagrałem nawet sparing z drużyną HC Frydek-Mistek, który przegraliśmy 0:1, ale po tygodniu wróciłem do Vitkovic i trenuję z drużyną juniorów. Doszliśmy do wniosku, że w Przerowie miałbym mniejsze szanse na regularną grę w dużym wymiarze czasowym, dlatego najlepszym dla mnie rozwiązaniem będzie powrót do zespołu juniorów HC Vitkovice.
Przejdź na Polsatsport.pl