Kibice Cracovii dłużej poczekają na Glika. Ciągnie się za nim kara
Powrót Kamila Glika do Polski był jednym z najgorętszych transferów letniego okienka. Doświadczony obrońca wciąż nie zadebiutował jednak w Cracovii. Jak się okazuje - kibice nie zobaczą go na boisku także w najbliższej kolejce. To efekt kary, którą stoper musi odcierpieć.
Kamil Glik po 13 latach kariery zagranicznej zdecydował się na powrót do ojczyzny. Przypomnijmy, że w 2010 roku stoper wyjechał z Piasta Gliwice do włoskiego Palermo. Następnie występował jeszcze w Bari, Torino, AS Monaco i ostatnio w Benevento.
ZOBACZ TAKŻE: Władze La Liga podjęły ważną decyzję ws. Barcelony. Chodzi o kwestie finansowe
Wraz z zespołem z Kampanii Polak spadł w zeszłym sezonie do trzeciej ligi włoskiej. W tej sytuacji postanowił wrócić do ojczyzny. Długo spekulowało się o możliwych kierunkach transferu - wymieniano przede wszystkim takie kluby, jak Legia Warszawa i Widzew Łódź - ale ostatecznie Glik trafił do Cracovii.
Starcie z Koroną Kielce obrońca oglądał z perspektywy trybun. Wydawało się, że będzie gotowy na niedzielną potyczkę z Widzewem Łódź, ale tym razem na przeszkodzie stanęły... przepisy. W swoim ostatnim meczu w barwach Benevento Glik otrzymał bowiem czerwoną kartkę. To oznacza natomiast zawieszenie na dwa spotkania, którego piłkarz nie miał okazji odcierpieć w Italii.
W takiej sytuacji zostało ono przeniesione na Ekstraklasę. Obrońca nie zagrał z Koroną, zatem teraz pozostaje mu już tylko jedna kolejka pauzy - właśnie przeciwko Widzewowi. Wszystko wskazuje na to, że w następnej kolejce Glik będzie do dyspozycji trenera Jacka Zielińskiego. Cracovia zmierzy się wówczas przed własną publicznością z Pogonią Szczecin, której piłkarzem jest Kamil Grosicki.
Przejdź na Polsatsport.pl