Nawałka? Urban? To tylko pobożne życzenia kibiców

Nawałka? Urban? To tylko pobożne życzenia kibiców
fot. PAP
Adam Nawałka (z lewej) i Jan Urban

Adam Nawałka i Jan Urban - to byłaby najlepsza opcja dla reprezentacji Polski po zwolnieniu Fernando Santosa. Tak mówi Bogusław Kaczmarek, który był asystentem Leo Beenhakkera. Tak uważa duża część kibiców. Tylko co z tego? Z kręgów zbliżonych do PZPN słyszymy, że nikt do Nawałki i Urbana nie dzwonił. Oni sami o kadrze nie chcą rozmawiać. Cieszą się z zaufania opinii publicznej i to wszystko. Nawałka, jak zawsze, podkreśla, że „reprezentacji się nie odmawia”.

Po zwolnieniu Fernando Santosa z funkcji trenera kadry ruszyła giełda nazwisk. Są na niej Marek Papszun, Michał Probierz, Maciej Skorża, Adam Nawałka i Jan Urban. Można by rzec, że to już dyżurni kandydaci na selekcjonera, bo kiedy zwalniano Czesława Michniewicza, to ich nazwiska też padły.

Nawałka już raz miał gasić pożar

Nawałka był wtedy nawet bardzo blisko tego, żeby się z kadrą dogadać. Prezes PZPN Cezary Kulesza postawił jednak na Michniewicza, który wygrał mecz barażowy ze Szwecją o awans na mundial w Katarze, utrzymał nasze zespół w Lidze Narodów, a na mistrzostwach wyszedł z grupy, co nie wydarzyło się od 36 lat. Z drugiej strony tamtej drużyny wstydziliśmy się z powodu stylu grania i afery z premiami od premiera. Te okazały się granatem wrzuconym do szatni. Wrzucającym go był sam Michniewicz, bo to on doprowadził do spotkania z premierem. Zrobił to na własną rękę, bez zgody i wiedzy prezesa.


Santos pożaru po Michniewiczu nie ugasił. Okazał się kolejnym złym wyborem. I jeśli w przypadku byłego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka można powiedzieć, że pomylił się co do Paulo Sousy, to w przypadku prezesa Kuleszy należy stwierdzić, że nie zna się na ludziach. Wybór Michniewicza od początku budził wątpliwości (wiadomo z jakiego powodu), a Santos też nie był pierwszym wyborem. Z zagranicznych trenerów wyżej stały akcje Stevena Gerrarda i Fabio Cannavaro. Ci jednak, w odróżnieniu od Santosa, wykorzystali swoje polskie znajomości, zasięgnęli języka w sprawie kadry i postawili konkretne żądania. Wygrał Santos, bo widać, że dla niego najważniejsza była sowita zapłata. Rozeznania nie zrobił ani przed podpisaniem papierów, ani potem, już prowadząc kadrę. I to było widać, kiedy ustawiał piłkarzy na pozycjach, na które nie pasują i na których nie potrafią grać.

U niego nie byłoby afery z premiami

I tak wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli do momentu rozstania z poprzednim Portugalczykiem Sousą. Znów eksperci i kibice mówią, że potrzeba nam Nawałki, ale PZPN jest na te wołania głuchy. Jest to o tyle dziwne, że Nawałka w czasie, gdy pracował z kadrą, pokazał, że różne bomby potrafi rozbrajać, a zarządzanie grupą ludzie nie jest dla niego żadnym problemem.


W ciemno można założyć, że Nawałka nie doprowadziłby do afery z premiami. Dlaczego? Bo on to przeżył na własnej skórze na mundialu w Argentynie w 1978 roku, gdzie przed ważnym meczem z gospodarzami imprezy „starszyzna” polskiego zespołu rozmawiała z działaczami o podziale kasy. Nawałka wtedy był w radzie drużyny. Krótko po północy wyszedł, mówiąc, że on idzie odpoczywać, bo czeka nas ważne spotkanie. Wtedy przysiągł sobie, że jeśli kiedyś jeszcze znajdzie się w takiej sytuacji, to zrobi wszystko, żeby jej uniknąć. W 1978 przegraliśmy z Argentyną 0:2. Graliśmy świetnie, zabrakło niewiele. Może tych kilku godzin snu.

Z Nawałką jest jeden problem

Można by dodać, że Nawałka byłby świetnym wyborem ze względu na swoje międzynarodowe doświadczenie i znajomość piłkarzy. Nie miałby też większego problemu, żeby kogoś odstrzelić dla wyczyszczenia atmosfery. No i Nawałka nie budzi żadnych skrajnych uczuć. Media nie rozpisywałaby się, jak w przypadku wyboru Michniewicza, o tematach okołosportowych. Jednak telefon Nawałki milczy, a on sam o kadrze rozmawiać nie chce. Mówi tylko, że tej się nie odmawia, a to jednoznaczny komunikat. Wydaje się jednak, że dla PZPN Nawałka, trener z silną osobowością, jest problemem i wyborem nie do zaakceptowania.


To samo jest z Urbanem, którego Bogusław Kaczmarek, kiedyś asystent Leo Beenhakkera, widzi w pakiecie z Nawałką. Choćby po to, żeby była szansa na ciągłość. Żeby po odejściu Nawałki nie trzeba było znowu kogoś gorączkowo szukać, bo pod ręką byłby doświadczony asystent. Urban mógłby się od Nawałki wiele nauczyć. Póki co chcą go jednak tylko kibice. Nam Urban powiedział krótko: o kadrze pogada, jak dostanie ofertę i znajdzie się na liście oficjalnych, a nie medialnych kandydatów.

Na końcu zostanie Probierz

Drogą dedukcji z listy możliwych następców Sousy można też skreślić Marka Papszuna. To też jest trener w typie Nawałki, czyli dla PZPN nie do zaakceptowania. Mówi zresztą o tym były wiceprezes związku Marek Koźmiński.


Na końcu prezes Kulesza najpewniej wybierze Michała Probierza, który pracuje z młodzieżówką, bo z Maciejem Skorżą też jest problem. W końcu jest trenerem japońskiego Urawa Red Diamonds. Problem w tym, że Probierz, to może być kolejny dowód na to, że prezes PZPN nie zna się na ludziach. Wystarczy wsłuchać się w głos środowiska i to, co mówią byli zawodnicy Probierza.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie