To oni zrobili to jako pierwsi! Czy pamiętasz ich wszystkich? (ZDJĘCIA)
Reprezentacja Polski siatkarzy już w sobotę 16 września stanie przed szansą, aby drugi raz w swojej historii sięgnąć po złoto mistrzostw Europy. Pierwszy raz Biało-Czerwoni dokonali tej sztuki 14 lat temu - na turnieju w Turcji w 2009 roku. Z obecnego składu tylko Bartosz Kurek znajdował się w tamtym gronie.
14 lat w sporcie to przepaść. Ale już w 2009 roku polscy siatkarze byli traktowani jako jeden z głównych kandydatów do medalu na mistrzostwach Europy w Turcji. Wszak przystępowali do tego turnieju jako aktualni wicemistrzowie świata po pamiętnych zmaganiach na parkietach Japonii w 2006 roku. Skład naszej kadry różnił się jednak znacząco. Brakowało kilku czołowych postaci, toteż, mimo wysokich notowań ekspertów, postawa naszych siatkarzy była lekką niewiadomą.
W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że w tzw. międzyczasie doszło do zmiany selekcjonera. Raula Lozano, który niejako zapoczątkował niesamowitą erę polskiej siatkówki reprezentacyjnej, która trwa do dziś, zastąpił jego rodak Daniel Castellani. Argentyńczyk zebrał wysokie notowania jako szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów, znał doskonale polskie "podwórko", toteż mianowanie go nowym opiekunem kadry nie wzbudziło żadnych zaskoczeń. PZPS postawił wówczas na doświadczenie i kontynuował politykę zatrudniania obcokrajowców na to stanowisko. Wśród kontrkandydatów byli młodzi, zdolni polscy trenerzy - Mariusz Sordyl i Radosław Panas. Zwłaszcza notowania tego drugiego były bardzo wysokie po tym, jak z AZS-em Częstochowa sięgnął po wicemistrzostwo i Puchar Polski oraz świetnie radził sobie w europejskich pucharach, eliminując w Pucharze CEV naszpikowaną gwiazdami Iskrę Odińcowo, a sezon później docierając do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Wybór jednak padł na Castellaniego, przed którym stało bardzo trudne zadanie. Na mistrzostwach Europy w Turcji nie mógł skorzystać ze swojej największej gwiazdy - Mariusza Wlazłego, a na domiar złego zabrakło także Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego. Do Turcji nie polecieli również Łukasz Żygadło i Łukasz Kadziewicz, który w 2009 roku zakończył reprezentacyjną karierę. Skład zatem znacząco różnił się od tego, który ledwie trzy lata wcześniej sięgnął po srebro na mundialu w Japonii.
ZOBACZ TAKŻE: Bartosz Kurek skomentował awans do finału ME. Padły wymowne słowa
W zamian Castellani nie bał się postawić na młodych, zdolnych i obiecujących. W tym gronie znaleźli się Piotr Nowakowski, Zbigniew Bartman, Jakub Jarosz czy Bartosz Kurek. Mogli oni jednak liczyć na wsparcie rutynowanych graczy, takich jak Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Michał Bąkiewicz i Daniel Pliński.
W kilku kwestiach selekcja Castellaniego nie była wówczas tak oczywista. Mowa np. o zabraniu na turniej tylko trzech środkowych i aż trzech atakujących. W tym gronie był Marcel Gromadowski. W kadrze znalazło się także dwóch libero, ale tutaj akurat nie było niespodzianek. Krzysztof Ignaczak i Piotr Gacek mieli wtedy duopol na grę w kadrze, chociaż po debiutanckim sezonie w PlusLidze 2008/2009 światu objawił się nastoletni wówczas Paweł Zatorski. Było jednak za wcześnie, aby ówczesnego libero AZS-u Częstochowa powołać do kadry, nawet w roli rezerwowego.
Przy absencji Winiarskiego i Świderskiego oraz po zakończeniu karier reprezentacyjnych przez Dawida Murka i Krzysztofa Gierczyńskiego, szansę otrzymali Michał Ruciak i Zbigniew Bartman. Zabrakło natomiast miejsca dla Marcina Wiki, który jeszcze rok wcześniej grał na igrzyskach w Pekinie.
Przy możliwości zabrania na turniej tylko 14 zawodników, śmiało można przypuszczać, że Castellani sugerował się jak największą wszechstronnością poszczególnych zawodników, tak aby w razie konieczności móc żonglować nazwiskami. Gruszka - nominalny przyjmujący, został powołany jako atakujący. Na obu pozycjach mógł grać również Kurek, Jarosz i Bartman. Ruciak z kolei u progu swojej kariery grał jako libero. Na tej pozycji w finale mistrzostw świata zagrał również Bąkiewicz, który awaryjnie zastąpił kontuzjowanego wtedy Gacka.
Polacy trafili do grupy A z Francją, Niemcami oraz gospodarzami - Turcją. Zaczęli turniej od starcia z "Trójkolorowymi" ze Stephanem Antigą w składzie. Biało-Czerwoni wygrali 3:1, a taki sam wynik powtórzyli przeciwko naszym zachodnim sąsiadom. Na zakończenie zmagań w pierwszej fazie mistrzostw udało się pewnie pokonać Turków bez straty seta.
Serię meczów bez porażki nasi siatkarze kontynuowali w drugiej fazie grupowej, w której najpierw pokonali Hiszpanów - aktualnych wtedy mistrzów Europy. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był jednak tie-break, który zakończył się wynikiem 17:15. Nieoczekiwanie ekipa Castellaniego potrzebowała również pięciu setów, aby wygrać z najsłabszą w grupie Słowacją. Tamto spotkanie miało bardzo dziwny przebieg. Polacy wygrali drugiego i trzeciego seta do 15 i 10, aby przegrać czwartego do... 14 i ostatecznie zwyciężyć 16:14 w tie-breaku.
Na koniec zmagań w drugiej fazie grupowej wicemistrzowie świata pokonali 3:0 Greków i z pierwszego miejsca awansowali do półfinału, gdzie czekała już Bułgaria.
Media w Polsce od razu zaczęły wracać pamięcią do półfinału mistrzostw świata w Japonii trzy lata wcześniej, na którym obie reprezentacje także zmierzyły się w walce o finał. Wówczas Biało-Czerwoni wygrali 3:1. W Turcji było jeszcze lepiej, czego dowodem wygrana bez straty seta (aczkolwiek druga partia zakończyła się twardym bojem i triumfem na przewagi 30:28).
W finale, który odbył się 13 września w Izmirze Polacy zagrali z Francją - tą samą, z którą zaczynaliśmy turniej. "Trójkolorowi" nieoczekiwanie w półfinale wygrali po tie-breaku z Rosją. Tamto starcie kosztowało ich jednak bardzo dużo sił, co mogło mieć wpływ na batalię o złoto zaledwie dzień później.
Pierwszy set i od razu wielkie emocje. Potrzebna była gra na przewagi, którą Polacy wygrali 29:27. W drugiej partii było już nieco lżej, bo udało się zwyciężyć 25:21. Podrażniona Francja wcale nie zamierzała odpuszczać. W trzeciej odsłonie totalnie stłamsiła naszych zawodników, którzy chyba zbyt szybko uwierzyli w końcowy sukces. Przegrana 16:25 podziałała na podopiecznych Castellaniego niczym zimny prysznic. Tie-break wisiał w powietrzu, bo czwarty set to znowu gra na przewagi. Ale znowu na korzyść Polaków, którzy triumfowali 26:24 i sięgnęli po pierwsze w historii mistrzostwo Europy!
MVP turnieju został wybrany Piotr Gruszka, a najlepszym rozgrywającym Paweł Zagumny.
14 lat później Polacy znowu mają okazję sięgnąć po złoto mistrzostw Europy, a siatkarzem, który może dokonać tej sztuki dwukrotnie jest Bartosz Kurek.
Skład reprezentacji Polski na ME 2009:
Rozgrywający: Paweł Zagumny (Panathinaikos), Paweł Woicki (Delecta Bydgoszcz)
Środkowi: Piotr Nowakowski (AZS Częstochowa), Daniel Pliński (Skra Bełchatów), Marcin Możdżonek (Skra Bełchatów)
Przyjmujący: Bartosz Kurek (Skra Bełchatów), Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Michał Bąkiewicz (Skra Bełchatów), Zbigniew Bartman (Gazprom Surgut)
Atakujący: Piotr Gruszka (Delecta Bydgoszcz), Marcel Gromadowski (Paris Volley), Jakub Jarosz (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Libero: Krzysztof Ignaczak (Resovia Rzeszów), Piotr Gacek (Skra Bełchatów)
To oni zrobili to jako pierwsi! Czy pamiętasz ich wszystkich?