Historyczny sezon polskich siatkarzy
Polscy siatkarze po raz kolejny zapisali się w sobotę w Rzymie na kartach historii, zdobywając drugi tytuł mistrzów Europy. Dla podopiecznych trenera Nikoli Grbicia to wyjątkowy sezon także pod innym względem – nigdy wcześniej nie wywalczyli dwóch złotych medali w jednym roku.
Po blisko trzech tygodniach rywalizacji w sobotę zakończył się jeden z najbardziej rozciągniętych turniejów mistrzostw Europy od początku tych rozgrywek. Drugie w historii złoto wywalczyli Polacy, piąte srebro Włosi, a pierwszy brąz Słoweńcy.
ZOBACZ TAKŻE: Polsat Sport z rekordem oglądalności finału Mistrzostw Europy siatkarzy
Dla biało-czerwonych droga do triumfu wiodła od macedońskiego Skopje, przez włoskie Bari, aż po stolicę Italii Rzym. Bilans – dziewięć zwycięstw, zero porażek. Chociaż ich gra nie zachwycała od początku w starciach ze znacznie niżej notowanymi rywalami, to w najważniejszym momencie wszyscy zawodnicy byli w stanie z maksymalną koncentracją wznieść się na absolutne wyżyny swoich umiejętności.
Podopieczni trenera Grbicia zgodnie z planem zakończyli fazą grupową z zaledwie jednym straconym setem – w meczu z Holandią. W trzech partiach pokonali natomiast Czechy, Macedonię Północną, Czarnogórę oraz Danię, w starciu z którą zanotowali najwyższe zwycięstwo w turnieju - 25:9. Pierwsze poważne kłopoty mieli w 1/8 finału z Belgią, gdzie po dwóch zdecydowanie wygranych odsłonach zanotowali przestój, który kosztował ich porażkę w trzecim secie. Ostatecznie udało im się zakończyć spotkanie wygraną 3:1.
Podobny scenariusz miał miejsce w znacznie trudniejszym ćwierćfinale z Serbią, jednak w tym przypadku biało-czerwoni przegrali pierwszą partię, by wygrać trzy kolejne po niezwykle zaciętej walce, w tym jednym secie zakończonym po 44 minutach gry wynikiem 36:34. W półfinale ze Słowenią również minimalnie ulegli w pierwszej odsłonie, a następnie zdominowali rywali, awansując do finału po zwycięstwie 3:1 i przełamaniu „klątwy Słowenii”, która ciążyła nad nimi w czterech wcześniejszych edycjach turnieju.
Sobotni finał, rozegrany przy blisko 11-tysięcznej publiczności, był natomiast piękną klamrą dla włosko-polskiej rywalizacji w ostatnich pięciu latach. Wszystko zaczęło się w 2018 roku, gdy biało-czerwoni wywalczyli tytuł mistrzów świata w Turynie. Trzy lata później w katowickim Spodku Włosi zdobyli złoto mistrzostw Europy, by w 2022 roku w tym samym miejscu odebrać Polakom mistrzostwo globu. Teraz to podopieczni trenera Grbicia przejęli po siatkarzach Italii na ich terenie prym na Starym Kontynencie.
Jak podkreślała włoska prasa – „następne spotkanie w Paryżu", nawiązując do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.
„Uważam, że musimy być świadomi oczekiwań wszystkich, musimy coś z tym zrobić. Zwłaszcza teraz, wygranie po raz pierwszy Ligi Narodów i tak samo mistrzostwa Europy nie wiem po ilu latach. A potem to matematyka - ile lat do igrzysk? Kto pewnie wygra? Polska. Musimy być z tym bardzo ostrożni. Stąpać stale twardo po ziemi. Musimy mieć jakość, ale i dużą świadomość, że trzeba osiągać podobne wyniki każdego dnia” – podkreślił po finale w Rzymie szkoleniowiec mistrzów Europy.
Trener Grbić poprowadził Polaków nie tylko do historycznych dwóch złotych medali w jednym sezonie reprezentacyjnym, ale także wyrównał z nimi rekord serii wygranych meczów z rzędu w oficjalnych międzynarodowych rozgrywkach. Obecnie notują 17 kolejnych zwycięstw, a bardzo prawdopodobne, że na tym nie poprzestaną, bowiem już 30 września rozpoczną zmagania w kwalifikacjach olimpijskich. Wcześniej taki sam wynik osiągnął z polską reprezentacją Argentyńczyk Raul Lozano w 2006 roku.