Joanna Kaczor-Bednarska: Mecze prawdy przed nami
Turnieje kwalifikacyjne do igrzysk olimpijskich w Paryżu ruszyły z kopyta. Każdy z zespołów ma za sobą po dwa spotkania, a w łódzkiej grupie mecze rozstrzygały się do tej pory na korzyść faworytów. Silnie prezentują się Amerykanki, które traktują ten turniej bardzo poważnie i nie chcą czekać do przyszłego roku, by cieszyć się z przepustki na imprezę czterolecia. Potwierdza to fakt, iż przyjechały do Polski w swoim najsilniejszym składzie z bardzo doświadczoną Jordan Larson na czele.
Włoszki to kolejny zespół, na który spoglądamy ze szczególną uwagą, bo zapewne między Polską, Stanami Zjednoczonymi i właśnie Italią rozstrzygnie się ostateczna walka. W porównaniu do składu z mistrzostw Europy "Azzurim” brakuje Paoli Egonu, Alessi Orro czy Loveth Omoruyi i choć tylko rozgrywająca była postacią z pierwszej szóstki, to dwie pozostałe dawały komfort i pewność na zmianach. A już półfinał mistrzostw Starego Kontynentu pokazał, że Ekaterina Antropowa to młoda zawodniczka, którą da się złamać, a dla której w Łodzi trener Davide Mazzanti nie będzie miał silnej zmienniczki.
ZOBACZ TAKŻE: Marian Kmita: „Panie Boniek – dajcie nam wygrać choć jednego seta”
Polki początek turnieju także mogą zapisać na plus. Były zmiany na pozycjach, długie fragmenty gry, jaką pamiętamy z Ligi Narodów, ale nie obyło się i bez trudnych chwil, jak te z meczu z Koreą Południową. Najważniejsze jednak, że potrafiliśmy na nowo odnaleźć swój rytm i w ostatniej, czwartej partii z przytupem zwyciężyć 25:9! Niepokoi fakt, iż ze względu na drobny uraz kolana w koszulce libero oglądamy Monikę Gałkowską, ale i na ten wariant zdaje się być przygotowany trener Stefano Lavarini, bo skoro do tej pory nie zobaczyliśmy na boisku Martyny Czyrniańskiej, to zapewne jest szykowana na podwójną zmianę.
Mecze prawdy dopiero przed nami. Te zapewne czekają nas w najbliższy weekend, ale zanim do nich dojdzie, to należy po drodze z kwitkiem odprawić jeszcze dwie reprezentacje - Kolumbii i Tajlandii. Siatkarki z Ameryki Południowej to zespół egzotyczny, ale już dał się we znaki na przykład Niemkom. Brazylijski szkoleniowiec zespołu cierpliwie pracuje nad techniką zawodniczek, bo siła zdecydowanie się zgadza. Tajki to z kolei drużyna bardzo waleczna, zgrana, walcząca bez względu na wynik i której nie można pozostawić złudzeń. Jeżeli chcemy spokojnie przygotowywać się na weekendowy trójmecz, we wtorek i środę należy załatwić sprawy najlepiej w trzech setach.
Najbardziej elektryzujące granie czeka nas od piątku, kiedy to zmierzą się Polki z Niemkami, a o tej rywalizacji zawsze wspominamy z dodatkowymi emocjami, bo nasze sąsiadki w tym sezonie już po raz trzeci staną nam na drodze po marzenia. Kolejne spotkanie to USA i Włochy odpowiednio w sobotę i niedzielę, i to dopiero będzie prawdziwy siatkarski show.