Wybitny specjalista u boku Igi Świątek. "Wierzę, że widzi we mnie potencjał"
Iga Świątek współpracuje z najlepszymi specjalistami. Wśród nich jest Maciej Ryszczuk, fizjoterapeuta i trener przygotowania motorycznego, który swoją pracę rozpoczynał m.in. z Tomaszem Majewskim. - Podróżowanie cały czas i poświęcenie bardzo dużej części swojego życia na to, żeby być na tourze, jest bardzo wymagające. Wierzę jednak, że widzi potencjał w tym wszystkim i we mnie - powiedziała najlepsza polska tenisistka.
Tomasz Lorek: Kiedy patrzysz na powrót takiej zawodniczki jak Carolina Woźniacki po porodzie dwójki dzieci, jej dobry tenis w US Open, to widzisz siebie w przyszłości w takiej sytuacji? Jako mamę, która wraca i mówi, że jest gotowa, by wyjść poza obowiązki domowe.
Iga Świątek: Trudno mi przewidzieć, jak będzie się zmieniało moje nastawienie. Wydaje mi się, że jestem osobą, która jeśli już skończy, to trudno będzie jej wrócić. Na pewno na początku przez długi czas będę czuła, że to nie jest to samo, co było kiedyś. Myślę też, że od samego początku miałabym inne zajęcia i inne cele. Chciałam zrobić w życiu wiele rzeczy poza tenisem, gdy byłam młodsza. Może po prostu wtedy zajmę się właśnie nimi. Bez sensu wybiegać jednak przyszłość, bo zostało mi 10-15 lat do takiej decyzji.
Karaiby to miejsce, które Cię oczarowało. Czy z chęcią pojechałabyś tam jeszcze raz?
Jak najbardziej. To były najlepsze wakacje na jakich byłam w życiu. Niesamowity klimat, spokój i poczucie oderwania od codziennego pędu tego świata.
Oglądałaś finał Coco Gauff z Aryną Sabalenką w US Open? Czy po odpadnięciu w czwartej rundzie powiedziałaś "dosyć"?
Czasami oglądam turnieje, w których już nie gram, ale tym razem odcięłam się od tego, co dzieje się w sportowym świecie.
Masz w swoim teamie wielu fachowców, w tym Macieja Ryszczuka, o którego wszyscy się biją. Jak go przekonujesz, by został przy Tobie?
Nie mamy takich rozmów. Pracując cały czas i podróżując, nie rozmawia się o takich rzeczach. Maciek jest bardzo skoncentrowaną osobą na tym, co ma zrobić. Myślę, że zdaje sobie sprawę, że pracując ze mną jest z zawodniczką, która wykorzystuje swój potencjał. Mam nadzieję, że tak myśli (śmiech). Wiadomo, jest dużo do zrobienia i on na pewno to widzi i ma plany, jak moja praca pod względem fizycznym ma wyglądać. Przede wszystkim mam nadzieję, że mu się to podoba. Podróżowanie cały czas i poświęcenie bardzo dużej części swojego życia na to, żeby być na tourze, jest bardzo wymagające. Wierzę jednak, że widzi potencjał w tym wszystkim i we mnie.
Grywasz w szachy, żeby poprawić strategię i taktykę?
Jak byłam mała, to nauczyłam się grać. Raz nawet wygrałam na najprostszym poziomie z moim laptopem. Później miałam długi okres, w którym nie grałam i zapomniałam tych wszystkich taktyk. Zasady zawsze się pamięta, ale taktyczne ustawienia są dość wymagające. Chętnie bym do tego wróciła, ale nie mam na to czasu.
Jakie są Twoje dalsze plany turniejowe?
Niedługo lecę do Tokio, potem do Pekinu. Wrócę do domu i sezon skończę w Cancun. Jest jeszcze Fed Cup, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy, czy w nim zagram, bo sytuacja jest analogiczna do poprzedniego roku, jeśli chodzi o kalendarz i podróż. Sezon WTA skończę w Cancun, a jeśli chodzi o finały Billie Jean Cup, to zdecydujemy w ciągu kilku tygodni. Zobaczymy, jak mi pójdzie w Azji, bo sezon jest wymagający i fizycznie warto jest podejmować rozsądne decyzje.
Czy będąc młodą dziewczynką myślałaś o tym, że będziesz miała cztery Wielkie Szlemy w wieku 22 lat?
Nie, w ogóle nie myślałam, że to jest realne.
Grywasz w debla rzadziej, bo zabiera ci to dużo sił?
Tak. W 2021 kilka razy była taka sytuacja, że było mi ciężko dotrwać do końca turnieju z pełnym zaangażowaniem i nastawieniem na wygrywanie. Grałam codziennie, czasem nawet po dwa mecze i nie miałam czasu, by się zregenerować i zresetować, nie myśleć przez chwilę o tenisie, a ten balans jest dla mnie bardzo ważny. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy, że w tym sezonie nie będzie debla.
Kochasz muzykę rockową. Gdybyś miała czarodziejską różdżkę i mogła wskrzesić Johna Lennona i powiedzieć "John, śpiewamy razem jeden utwór", który by to był?
"Come Together", chociaż przyznam, że muszę się jeszcze poduczyć o Beatlesach. Rozumiem ich fenomen, ale nie do końca czuję to samo. Nie jestem ich ogromną fanką, ale "Come Together" byłoby spoko do zaśpiewania wspólnie.
Przejdź na Polsatsport.pl