Niedosyt Korony po remisie z Widzewem. "Zdobyliśmy punkt, ale straciliśmy dwa"
Zajmujący ostatnią lokatę w tabeli ekstraklasy piłkarze Korony zremisowali na własnym boisku z Widzewem (1:1), mimo że już od drugiej minuty prowadzili z łódzkim zespołem. „Zdobyliśmy jeden punkt, ale straciliśmy dwa” – powiedział strzelec bramki dla kielczan Mateusz Czyżycki.
Mecz z łódzkim zespołem ułożył się dla kielczan doskonale. Już w drugiej minucie bramkarz gości musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Czyżyckiego. Tyle tylko, że podopieczni trenera Kamila Kuzery nie potrafili pójść za ciosem. Praktycznie po pół godzinie mogło być już po meczu, bo zespół ze stolicy regionu świętokrzyskiego zmarnował przynajmniej dwie dogodne sytuacje.
„Pierwsze 30 minut było bardzo dobre w naszym wykonaniu. Brakło tylko tej drugiej, albo trzeciej bramki. Zdominowaliśmy Widzew, bo w tym czasie rywale nie stwarzali zagrożenia pod naszą bramką. Szkoda, bo już wtedy mogliśmy zamknąć to spotkanie” – mówił bramkarz Xavier Dziekoński.
ZOBACZ TAKŻE: Marcin Bułka obronił dwa rzuty karne w hicie Ligue 1! (WIDEO)
Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Łodzianie wyrównali z rzutu karnego, którego skutecznym egzekutorem był Bartłomiej Pawłowski.
„Zaryzykowałem i rzuciłem się w prawy róg mojej bramki, Bartek strzelił w drugi. Ale nawet gdybym wyczuł jego intencje, to nie wiem czy udałoby mi się obronić. Strzał był zbyt silny i precyzyjny” – dodał młody bramkarz Korony.
Dla znajdującej się nadal w strefie spadkowej Korony remis w tym meczu na pewno nie jest sukcesem. „Dobrze weszliśmy w ten mecz, kontrolowaliśmy go przez pierwsze pół godziny. Mieliśmy swoje sytuacje, ja sam mogłem zdobyć jeszcze jedną bramkę. Szkoda, zdobyliśmy jeden punkt, ale straciliśmy dwa” – powiedział strzelec jedynej bramki dla gospodarzy, który zgodził się z opinią, że największą bolączką kielczan jest brak skuteczności i zdecydowania pod bramką przeciwnika.
„Potrafimy stworzyć sobie sytuacje, ale brakuje nam wykończenia akcji. Podejmujemy też czasami złe decyzje. Zamiast strzelać, to podajemy, zamiast podawać, to oddajemy strzał. Pracujemy nad tym cały czas na treningach. Jestem przekonany, że efekty muszą w końcu przyjść” – podkreślił 25-letni piłkarz.
W kieleckim obozie mimo trudnej sytuacji, nikt nie załamuje rąk. „Niedosyt na pewno jest, bo zdobyliśmy tylko jeden punkt, a zasługiwaliśmy na trzy. Każdego nosi teraz w szatni po tym meczu. Nie możemy jednak spuszczać teraz głów. Walczymy dalej” – powiedział Czyżycki.
W następnej kolejce (29 września) Korona zmierzy się na wyjeździe ze Stalą Mielec.