Były skreślane i krytykowane. "Pokazały charakter"
Po porażce reprezentacji Polski siatkarek z Tajlandią, wydawało się, że Biało-Czerwone bardzo mocno skomplikowały swoją sytuację w walce o awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Tymczasem podopieczne Stefano Lavariniego w najważniejszym momencie turnieju kwalifikacyjnego stanęły na wysokości zadania i wywalczyły przepustkę do Paryża.
Polki rozczarowały swoją postawą w potyczce przeciwko Tajlandii, przegranej nieoczekiwanie 2:3. Wielu podejrzewało, że taka wpadka może drogo kosztować nasze siatkarki i w kontekście znacznie trudniejszych spotkań - z Niemkami, Amerykankami i Włoszkami, może "odbić się czkawką".
Tak się jednak nie stało. Krytykowane i skreślane po niepowodzeniu z Tajkami, polskie siatkarki zaskoczyły pozytywnie i rozprawiły się z każdym kolejnym rywalem. W meczu o wszystko pokonały Italię w czterech setach.
- Dawno nie przeżywałem tak jakiegokolwiek spotkania. Wielkie brawa dla dziewczyn, dla sztabu i przede wszystkich dla tych wspaniałych kibiców, bo to co zrobili, to wydaje mi się, że ta cząstka tego zwycięstwa jest właśnie dzięki publiczności - przyznał prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Sebastian Świderski.
ZOBACZ TAKŻE: Stefano Lavarini: Wreszcie mogę z tym skończyć
Wspomniana porażka z Tajlandią mogła mieć o tyle poważne konsekwencje, że w zakończonym turnieju kwalifikacyjnym o kolejności w tabeli decydowała najpierw liczba zwycięstw, a dopiero potem punkty. Któż mógłby przewidzieć, że Polki zakończą zmagania tylko z jednym niepowodzeniem, właśnie z tym zespołem.
- Myślę, że kilka dni temu, po meczu z Tajlandią niewielu widziało możliwość, żebyśmy znaleźli się w Paryżu, a dziewczyny najpierw pokonały Niemki po ciężkim, trudnym spotkaniu. Było wiele negatywnych komentarzy. Następnie wspaniałe widowisko z Amerykankami, a z Włoszkami jeszcze lepszy mecz. Po pierwszym, słabym secie, wróciły do gry i pokazały charakter - rzekł Świderski.
Przejdź na Polsatsport.pl