Bożydar Iwanow: Polska jest najważniejsza. Ale jeszcze istotniejsza będzie forma
Pierwsze zdanie tytułu to wcale nie hasło przed wyborami 15 października. Po zmianie na stanowisku selekcjonera na Michała Probierza wzrośnie rola piłkarzy grających Ekstraklasie. Wiadomo, że Fernando Santos w jej stronę spoglądał z niechęcią i brakiem zaufania. A przecież w konstruowaniu reprezentacji najbardziej istotna jest aktualna dyspozycja, a nie adres wykonywania zawodu piłkarza.
Portugalczyk w pięciu meczach o punkty eliminacji do EURO 2024 zaledwie raz wystawił w wyjściowej jedenastce zawodnika z naszej ligi. Był to niepowołany w pierwotnych nominacjach na marzec Bartosz Salamon, najlepszy piłkarz spotkania z Albanią na PGE Narodowym, który z pozasportowych względów wykluczył się z gry nie tylko w kadrze, ale i w Lechu Poznań. Poza nim żaden z graczy PKO BP Ekstraklasy nie zyskał większego uznania. Nawet wprowadzony z ławki na konfrontację z Wyspami Owczymi Paweł Wszołek, który wniósł mnóstwo ożywienia, kilka dni później nie podniósł się z ławki w Tiranie. Santos wolał Matty’ego Casha z Aston Villi. Ten wybór to było pudło. Bezpośrednie porównanie obu tych graczy mieliśmy przed ponad tygodniem, gdy faworyt Ligi Konferencji UEFA przyjechał na Łazienkowską. Wahadłowy Legii to w tej chwili numer jeden na tę pozycję, jeśli faktycznie mielibyśmy zagrać w ustawieniu, 1-3-4-3, 1-3-4-2-1 lub 1-3-5-2. Probierz, podobnie jak wcześniej Jerzy Engel czy Adam Nawałka, na pewno tworzy swoje rankingi. Wszołek jest w takiej formie, że po prostu nie da się z niego nie korzystać.
ZOBACZ TAKŻE: Xavi nie popełni drugi raz tego samego błędu. Chodzi o Lewandowskiego
Pozycja tak zwanej „szóstki”, tak bardzo problematyczna w ostatnich latach, opanowana przez Grzegorza Krychowiaka i próbujących się dobić na nią wciąż nieskutecznie przez uznawanego za wieczny, choć niespełniony talent Krystiana Bielika, i mającego swoje atuty, ale i ograniczenia Damiana Szymańskiego, też czeka w końcu na konkretny ruch. Jeżeli chcemy mieć „piwota”, któremu nieobca jest kreacja, to Bartosz Slisz wydaje się dziś człowiekiem, na którego można postawić i dać mu regularność, tym bardziej, że najpierw w Torshavn z Farerami, jak i z Mołdawią w Warszawie jego profil może nam pasować jak ulał. Probierz w niedzielę będzie w Bułgarii na obserwacji będącego w znakomitej formie Jakuba Piotrowskiego w Łudogorcu Razgrad. Ale – jeśli nawet mielibyśmy szukać porównania obu klubów – bułgarski hegemon to dziś wcale nie musi być drużyna lepsza od Legii. Piotrowski ma inne walory od Slisza. Jestem ciekawy, jak będzie to widział selekcjoner i jego sztab.
W trójce najlepszych polskich piłkarzy naszej ligi jest oczywiście Filip Marchwiński z Lecha. Jego ofensywna uniwersalność plus kapitalny czas też daje mu mandat ma przejście z młodzieżówki o piętro wyżej. Kolejnym plusem jest fakt, że Probierz zna też go doskonale ze wspólnej pracy w U-21, ceniąc go wyżej w ataku nawet od typowego środkowego napastnika występującego do tego za granicą: Szymona Włodarczyka ze Sturmu Graz. I teraz pojawia się pytanie: wszyscy mamy świadomość, że to reprezentacja „A” jest najistotniejsza, z drugiej strony trener U-21 Adam Majewski ma mniej więcej w tym samym czasie towarzyski mecz ze Słowacją i spotkanie o punkty z Estonią. Zabierać „na dzień dobry” swojemu następcy najlepszego gracza? Obu panów czeka z pewnością ciekawa debata i ustalenie za i przeciw. Pewne jest jedno. Reprezentacja Polski wreszcie zacznie korzystać z dobrego momentu piłkarzy z Ekstraklasy. To może być dla nas wszystkich ciepły, przyjemny powiew, który przeciwstawi się chłodnemu wiatrowi, bo taki niewątpliwie uderzy w Polaków na Wyspach Owczych. Oby 12 października zaskoczyła nas jednak tylko pogoda. Na nią Probierz nie będzie miał wpływu. Na to, kto wyjdzie na boisko, już tak.