Luis Fernandez przepraszał kibiców Wisły Kraków. "To jest moja mentalność"
Luis Fernandez: Muszę brać na siebie odpowiedzialność. Jestem tu po to, żeby pomagać Lechii
Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 2:1. Skrót meczu
Luis Fernandez po raz pierwszy od zamiany Wisły Kraków na Lechię Gdańsk, pojawił się w czwartek pod Wawelem. W meczu obydwu drużyn w Fortuna Pucharze Polski dwukrotnie podchodził do rzutu karnego. Za pierwszym razem nie trafił do siatki, ale po chwili wykorzystał już jedenastkę i cieszył się z tego faktu pod sektorem zajmowanym przez kibiców Wisły. Chwilę później przepraszał fanów Białej Gwiazdy, a o swoich wrażeniach opowiedział w pomeczowym wywiadzie.
Fernandez zamienił Wisłę na Lechię w kontrowersyjnych okolicznościach. Były piłkarz Białej Gwiazdy nie przystał latem na nową propozycję kontraktu pod Wawelem, a kilka dni później był już zawodnikiem ekipy z Gdańska. Z miejsca został liderem zespołu prowadzonego przez Szymona Grabowskiego i nowym kapitanem Lechii.
ZOBACZ TAKŻE: Wielkie emocje przy Reymonta! Zwycięstwo Wisły po dogrywce
Do 28 września oba kluby nie miały okazji spotkać się w meczu Fortuna 1 Ligi, a pierwsza okazja do starcia z Wisłą, przydarzyła się Fernandezowi w 1. rundzie Fortuna Pucharu Polski. Od razu Hiszpan musiał zmierzyć się z presją trybun przy ulicy Reymonta, które jeszcze w ubiegłym sezonie skandowały jego nazwisko. Teraz fani Białej Gwiazdy nie sprzyjali już Fernandezowi.
- Grać przeciwko Wiśle w tym miejscu jest zawsze trudno. Ale szczerze - mieliśmy kilka szans, żeby zakończyć to spotkanie. Nie zdarza się to zresztą po raz pierwszy, kiedy nie wykorzystujemy okazji. Ostatecznie straciliśmy jednego gola więcej i dlatego przegraliśmy - powiedział po meczu Fernandez w rozmowie z Pauliną Czarnotą-Bojarską.
Lechia przegrała z Wisłą 1:2 po dogrywce. Gospodarze z Krakowa wyszli na prowadzenie po bramce Dawida Olejarki w 1. połowie. W końcówce meczu Lechiści otrzymali rzut karny po faulu Jakuba Krzyżanowskiego. Do piłki podszedł Fernandez... ale jego strzał obronił Kamil Broda. Chwilę później Jarosław Przybył znowu wskazał na jedenasty metr, tym razem po zagraniu ręką Josepha Colleya. I ponownie piłkę ustawił hiszpański pomocnik Lechii, ale tym razem pewnym strzałem pokonał bramkarza Wisły Kraków.
Po chwili Fernandez cieszył się z bramki tuż pod sektorem zajmowanym przez najbardziej zagorzałych kibiców Wisły. - To nie jest dobry pomysł, żeby piłkarze Lechii cieszyli się pod trybuną Wisły - mówił komentujący to spotkanie Szymon Rojek. I faktycznie, Fernandez też zrozumiał swój błąd i zwrócił się w kierunku trybun w przepraszającym geście, odprowadzony na własną połowę przez Igora Łasickiego.
Jak sam kapitan Lechii ocenił po meczu to, że nie zraził się niepowodzeniem przy wykonywaniu pierwszego rzutu karnego? - Wierzę w siebie. Kamil Broda zna mnie bardzo dobrze. Myślę, że strzelałem przeciwko niemu na treningu około tysiąca rzutów karnych. Za pierwszym razem obronił. Kiedy dostaliśmy drugi rzut karny musiałem się wyciszyć, żeby postawić kolejny krok dla mojej drużyny. To jest moja mentalność, po to jestem w Lechii Gdańsk, żeby dawać z siebie wszystko, żeby pomagać moim kolegom wstać w trudnych momentach - powiedział.
Ostatecznie jego drużyna odpadła z rozgrywek po golu Angela Baeny.
Przejdź na Polsatsport.pl