Do serbskiego "piekiełka" po debiut w Lidze Mistrzów i zwycięstwo! Polak mierzy wysoko
- Szansa mojego debiutu w Lidze Mistrzów na pewno jest, skoro jestem tutaj w Belgradzie, abym dołączył do grona Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego i innych chłopaków – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl przed wyjazdowym meczem z Crveną Zvezdą Belgrad pomocnik Young Boys Berno, Łukasz Łakomy. Transmisja meczu Crvena Zvezda Belgrad – Young Boys Berno w środę od 20:20 w Polsacie Sport Premium 6 PPV.
Zespół Young Boys Berno w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów zmierzy się na wyjeździe z Crveną zvezdą Belgrad. Dla obu ekip będzie to bardzo ważne spotkanie, bo stawką tej konfrontacji będą pierwsze punkty w tych rozgrywkach. Jak podchodzicie do spotkania?
Zobacz także: Francuskie media pod wrażeniem gry Frankowskiego. "Takich meczów oczekujemy"
Z dużym optymizmem aby wygrać to spotkanie, bo to jest dla nas szansa na pierwsze punkty w Lidze Mistrzów i tak się nastawiamy do tego meczu. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, żeby pokonać Crvenę Zvezdę Belgrad.
W pierwszej kolejce zespół Young Boys Berno przegrał u siebie z RB Lipsk 1:3, a Pan całe spotkanie oglądał z ławki rezerwowych. Czy jest szansa, że w środowy wieczór dołączy Pan do tego grona polskich piłkarzy, którzy mają na swoim koncie występy w rozgrywkach Champions League?
Szansa mojego debiutu w Lidze Mistrzów na pewno jest, skoro jestem tutaj w Belgradzie, abym dołączył do grona Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego i innych chłopaków.
Co będzie atutem mistrzów Szwajcarii w środowym meczu w Belgradzie?
Na pewno determinacja, bo my cały czas stosujemy wysoki pressing. Mówiąc żargonem piłkarskim „siąść” na przeciwniku i nie zdejmować nogi z gazu w obronie. Do tego kreatywność, intensywność, bo mamy młody zespół i właśnie ta kreatywność często wychodzi właśnie w tych fazach ofensywnych, więc to na pewno będzie nasz atut żeby zaskoczyć przeciwników.
Na Pana koncie osiem oficjalnych meczów rozegranych w barwach zespołu z Berna. Jedno w eliminacjach Ligi Mistrzów z Maccabi Hajfą, kolejne w krajowym pucharze oraz sześć w lidze szwajcarskiej. Strzelił Pan jedynego gola w wygranym na wyjeździe 1:0 prestiżowym meczu z wicemistrzem kraju Servette Geneve. Do tego ma Pan asystę w wysoko wygranym spotkaniu z FC Winterthur. Całkiem niezły dorobek jak na młodego zawodnika, który rozgrywa swój premierowy sezon w klubie zagranicznym.
Tak, cieszę się bardzo. Za mną fajne mecze, zagrałem już trochę minut w Szwajcarii. Zdarzały się mecze gdzie wchodziłem po trzydzieści lub dziesięć minut, a były też takie dwa, w których zagrałem w pełnym wymiarze czasowym. Bardzo się z tego cieszę i chcę „łapać” tę ligę oraz nowe doświadczenia. Cieszy mnie także ta bramka oraz asysta w tak szybkim czasie i na pewno chcę to rozwijać i kontynuować. Jeśli będę miał swoje szanse, to będę zawsze starał się je wykorzystywać i dawać radość kibicom tutaj i przede wszystkim sobie.
Gra Pan na pozycji sześć – osiem. Jaką ma Pan rolę w swoim nowym klubie i jak się Pan odnalazł w szwajcarskich realiach?
To różnie bywa z tym sześć – osiem. Bo w rozegraniu „schodzę” sobie na szóstkę czy ósemkę, a w defensywie gramy „diamentem”, więc w ustawieniu w rombie, więc znajduje się na tak zwanej dziesiątce, no i tam właśnie różnie bywa, bo często muszę się znajdować pod napastnikami. Raz bywam szóstką, raz ósemką, a bywam na meczu też dziesiątką, więc ta rotacja w tym środku pola jest bardzo duża. Przede wszystkim nasi skrzydłowi, którzy „zagęszczają” do środka, więc na pewno znajduje się gdzieś miejsce czy przy stoperach, czy przy napastnikach, więc operuję w całym środku pola.
Po udanym poprzednim sezonie w barwach Zagłębia Lubin zdecydował się Pan na wyjazd zagraniczny. Jakie czynniki zadecydowały o wyborze właśnie kierunku szwajcarskiego?
Na pewno możliwość rozwoju i gra w europejskich pucharach miały tutaj bardzo duże znaczenie. Wiedziałem, że bez względu na wynik dwumeczu z Maccabi Hajfą, jeśli nie zagramy w Lidze Mistrzów, to w najgorszym wypadku będziemy rywalizować w rozgrywkach Ligi Europy. Chciałem trafić do klubu, gdzie będę się mógł rozwijać i dostawać szansę pokazania się. W Bernie mamy młody zespół i w zasadzie każdy gra. Jestem tutaj stosunkowo krótko, ale pojawiam się na boisku, w mniejszym bądź większym wymiarze czasowym, do tego praktycznie w każdym meczu. To tylko potwierdza, że dokonałem słusznego wyboru.
Czy rozważał Pan także inne kierunki zagraniczne?
Były oferty z Bologny, Celticu, Standardu Liege i Charleroi, ale ta z Berna była dla mnie najlepsza. Przy moim wyborze najważniejszym kryterium była możliwość rozwoju i pod tym kątem rozpatrywałem każdą propozycję. Nie miałem w planach wielkiego przeskoku do jednej z lig Top 5, bo chciałem postawić na rozwój krok po kroku. Wiem jak się u nas kończyły niektóre przypadki, gdy zawodnik robił wielki przeskok podpisując kontrakt z wielkim klubem, a potem nie dawał sobie w nim rady. Chcę to zrobić z głową, pokonywać kolejne szczeble i podnosić własne umiejętności, ale bez zbędnego pośpiechu.
Jakie dostrzega Pan różnice między naszą Ekstraklasą, a ligą szwajcarską?
Najważniejszą różnicą z którą tutaj się spotkałem, to jest większa intensywność. Jestem tutaj od trzech miesięcy i ten przeskok z ligi polskiej był dla mnie naprawdę duży. Na początku może nie byłem gotowy na grę na tak wysokich obrotach przez dziewięćdziesiąt minut, ale te czterdzieści pięć czy trochę więcej, to spokojnie dawałem radę. Jestem już przyzwyczajony do tego reżimu treningowego i on nie różni się jakoś kolosalnie od tego z jakim spotkałem się w Polsce, ale ta wspomniana już przeze mnie intensywność jest dużo większa. W meczach ligowych widać, że gra jest dużo szybsza i masz dużo mniej czasu na podejmowanie decyzji na boisku. Musisz być cały czas skoncentrowany i błyskawicznie podejmować różne decyzje. Teraz już można powiedzieć, że się tutaj zaadoptowałem i przyzwyczaiłem do stylu gry preferowanym przez Young Boys Berno.
Na czym polegają te różnice?
Jestem w klubie, który co roku walczy o tytuł mistrzowski i krajowy puchar, a teraz dodatkowo gramy w Lidze Mistrzów. To widać na każdym kroku o jakie cele walczymy i w każdym meczu zawsze walczymy o zwycięstwo. W Zagłębiu Lubin też zawsze wychodziliśmy na boisko żeby wygrać, ale nie byliśmy wymieniani jako faworyt do tytułu, tylko walczyliśmy bardziej o utrzymanie lub o miejsce w środku tabeli. Tutaj wszyscy wiedzą, że gramy o podwójną koronę oraz o jak najlepszy występ w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Berno położone jest w kantonie, gdzie podstawowym językiem urzędowym w tej części Szwajcarii jest niemiecki. Pojawia się jakaś bariera językowa w szatni czy choćby na przedmeczowych odprawach?
Zapisałem się na lekcje niemieckiego kiedy tylko przyjechałem do Berna. Zajęcia mam dwa razy w tygodniu i staram się jak najszybciej nauczyć tego języka. Dużo już rozumiem, choć zdarzają się sytuację, gdy jeszcze do końca nie rozumiem o czym rozmawiają koledzy w szatni. Zresztą tutaj w Bernie ludzie mówią po niemiecku, a także w takim języku szwajcarskim, który jest podobny do niemieckiego, ale już w takim nazwijmy to miejscowym dialekcie. Jeżeli chodzi o przedmeczowe odprawy, to nasz trener Raphael Wicky mówi po niemiecku, francusku, ale też i angielsku. Nie mam problemów z angielskim, więc gdy rozmawiam z trenerem, to komunikujemy się właśnie w tym języku.
Szwajcaria jest piękna?
Bardzo piękna. Wszystko mi się tutaj podoba. Czysta woda i powietrze. Do tego wiele urokliwych miejsc. Miałem okazję już trochę pozwiedzać i największe wrażenie zrobiły na mnie góry i te niesamowite widoki.
Czego można życzyć Panu oraz kolegom z zespołu przed tym środkowym starciem z bardzo mocno nieobliczalną drużyną Crveny Zvezdy Belgrad?
Przede wszystkim zdrowia w tym meczu, bo wiadomo na jakim jesteśmy terenie i jakie to będzie spotkanie. Jak będzie kibicowsko i w ogóle dookoła wyglądać to spotkanie. Na boisku na pewno będzie tak zwane „piekiełko”. Jeżeli chodzi o mnie, to na pewno sobie bym życzył pierwszych minut w Lidze Mistrzów, a całej drużynie zwycięstwa.
Przejdź na Polsatsport.pl