Jerzy Brzęczek mocno podsumował Legię Warszawa. "Tego nie było od 10 lat"
- Patrząc na mecze z tego sezonu, pod względem jakości gry, widzę najlepsze wydanie Legii z ostatnich ośmiu, a nawet dziesięciu lat. Widać, że praca trenera Kosty Runjaicia przynosi dobre owoce – powiedział nam były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. Legioniści, w Lidze Konferencji, o godz. 21 zmierzą się dziś z AZ Alkmaar. O godz. 18:45 Raków Częstochowa podejmuje w Sosnowcu Rapid Wiedeń.
Michał Białoński, Polsat Sport: W pierwszej kolejce Ligi Europy Raków Częstochowa przegrał na wyjeździe 0-2 z Atalantą Bergamo. Dzisiaj podejmie w Sosnowcu Sturm Graz, w którym grał pan przez półtora roku, w latach 2002-2004. Czy mistrzowie Polski będą cichym faworytem?
ZOBACZ TAKŻE: Probierz przerwie rządy Lewandowskiego? Brzęczek dobrze radzi!
Jerzy Brzęczek, były selekcjoner reprezentacji Polski: Według mnie, szanse są rozłożone 50 na 50. W ostatnich latach Sturm zrobił niesamowity postęp i nie zapominajmy o tym. Spójrzmy w statystyki, ile zespołów z dwunastozespołowej ligi austriackiej, rok w rok gra w fazie grupowej europejskich pucharów, łącznie z Ligą Mistrzów. RB Salzburg jest już etatowym uczestnikiem tych rozgrywek. Dochodzą do niego Rapid, Sturm, Austria, LASK Linz. W ostatnich latach austriacka Bundesliga miała co najmniej dwa, a czasem trzy zespoły w fazie grupowej europejskich pucharów. To pokazuje poziom tej ligi, wystarczy rzucić okiem na ranking lig UEFA.
Austria jest na 11. miejscu, my – na 21. Gdy krytykowano pana w czasach selekcjonerskich, zwracał pan uwagę na fakt, że my musimy się posiłkować piłkarzami z ligi Championship, podczas gdy Austria miała wówczas jedenastu piłkarzy z Champions League.
Wybieram się do Sosnowca i będę mocno trzymał kciuki za Raków. Mam nadzieję, że wygra, bo to ważne dla klubu i dla całej polskiej piłki, i dla budowy wyższej pozycji w rankingu. Ale to nie będzie łatwe spotkanie.
Od początku sezonu Raków nauczył się żyć bez Iviego Lopeza, ale czy uda mu się załatać dziurę w obronie po kontuzjowanym Zoranie Arseniciu?
Na pewno to duża strata. Gdy Ivi Lopez wypadł jeszcze przed sezonem, Zoran stał się liderem zespołu, rozwinął się w Rakowie wręcz niesamowicie. Jego brak to bez dwóch zdań bardzo duże osłabienie. Całe szczęście, w ostatnim meczu ligowym zagrał Fran Tudor, który również jest bardzo ważnym ogniwem zespołu. Zawsze utrzymuje wysoki poziom i jest przywódcą drużyny. W trudnych momentach potrafi ją podnieść, swoimi zagraniami stworzyć sytuacje bramkowe, a nawet samemu strzelić bramkę. Jego powrót do zdrowia to na pewno duży plus.
Legia zachwyciła w meczu z Aston Villą, ale teraz czeka ją wyprawa do Alkmaar, czyli poprzeczka idzie jeszcze wyżej. Holendrzy to 38. zespół Europy. Jak pan ocenia szanse warszawian?
Patrząc na mecze z tego sezonu, pod względem jakości gry, widzę najlepsze wydanie Legii z ostatnich ośmiu, a nawet dziesięciu lat. Widać, że praca trenera Kosty Runjaicia przynosi dobre owoce. W jego zespole wszystko bardzo dobrze funkcjonuje, jest team spirit, pozytywna energia. Ok, w tym meczu Legia na pewno nie jest faworytem, ale myślę, że sprawi niespodziankę i przywiezie jakiś punkt z Alkmaar.
Czyli nie dziwi pana fakt, że Niemcy widzą w Koście Runjaiciu kandydata na trenera Schalke?
Nie, bo to jest bardzo dobry trener. W Pogoni na początku miał trudniejszy okres, ale klub to wytrzymał, nie zwolnił go. Później Kosta Runjaić stworzył bardzo silną drużynę. W Legii ma jeszcze większy potencjał i na pewno go wykorzystuje. Styl gry warszawian robi wrażenie.
Wisła Kraków, po sprowadzeniu kolejnego zaciągu Hiszpanów, nie jest w stanie przebić się do barażowej szóstki. Zawodzi przede wszystkim w meczach na własnym stadionie. Wygrała tylko jeden z pięciu i na nic zdaje się przewaga optyczna, czy ta w kreowanych sytuacjach. Wielu kibiców domaga się zmiany trenera, choć pana przypadek pokazuje, że one do niczego nie prowadzą. Klub przekonuje się już w drugim sezonie, że w Fortuna 1. Lidze życie nie jest łatwe. Jak pan to ocenia?
Każdy wiedział, że ta liga nie jest łatwa, że taka jest jej specyfika. Ja trzymam kciuki za Wisłę. W meczach domowych brakuje jej skuteczności, strzelenia pierwszej bramki, co spowodowałoby odkrycie się przeciwnika, rozluźnienie szyków obronnych, wyjście z własnego pola karnego. Wiśle nie gra się łatwo na własnym stadionie, gdy cała drużyna jest we własnym polu karnym, czy na jego obrzeżach. Na pewno trener Radosław Sobolewski, wraz ze swym sztabem, musi znaleźć rozwiązanie, by być skuteczniejszym na własnym stadionie i zdobywać punkty.
Przejdź na Polsatsport.pl