Polacy musieli zmierzyć się z koszmarem. "Tym bardziej ten awans smakuje lepiej"
Polscy siatkarze uzyskali awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu. Biało-czerwoni sobotnim zwycięstwem z Holandią 3:1 w turnieju kwalifikacyjnym w Chinach przypieczętowali najważniejszy tegoroczny cel. Musieli jednak zmierzyć się z koszmarem, jakim było zmęczenie i częstotliwość grania.
Wielu ekspertów, dziennikarzy oraz kibiców jednym głosem sugerowało przed rozpoczęciem turnieju kwalifikacyjnego w Chinach, że największym rywalem Polaków w drodze po olimpijskie marzenia będą nie rywale, lecz... oni sami. Mowa tutaj o walce przeciwko własnemu organizmowi, któremu ma prawo towarzyszyć gigantyczne zmęczenie długim sezonem reprezentacyjnym.
Nie ma bowiem zbyt wielu popularnych dyscyplin na świecie, gdzie zawodnicy musieliby tak często rywalizować w ciągu roku na niwie reprezentacyjnej. Polacy najpierw z powodzeniem grali w Lidze Narodów, aby sięgnąć po mistrzostwo Europy. Na koniec walka o igrzyska. Wielu kadrowiczów podkreślało, że odczuwa już trudy sezonu.
ZOBACZ TAKŻE: Polacy mają mocne wątroby. Kochanowski wymownie po awansie na igrzyska
Tym bardziej na uznanie zasługuje postawa podopiecznych Nikoli Grbicia w Chinach. Komplet zwycięstw przy tej częstotliwości grania to wielki wyczyn. Śmiało można powiedzieć, że konfrontacje przeciwko takim rywalom jak Belgia, Kanada czy Holandia nie byłyby tak zacięte, gdyby nasi siatkarze przystąpili do nich wypoczęci. Tymczasem należało toczyć twarde boje przeciwko niżej notowanym ekipom, ale również celującym w awans.
- Nie było tutaj łatwo. Wszystkie drużyny przyjechały po marzenia, czyli kwalifikację olimpijską. Wszyscy przygotowywali się pod ten turniej, więc tym bardziej cieszymy się z tego, że udało się wywalczyć awans, mimo trudnych spotkań jak z Belgią, Kanadą, Argentyną czy Holandią. Tak naprawdę żadne zwycięstwo nie przyszło nam tutaj łatwo, więc tym bardziej ten awans smakuje lepiej i teraz czas na zasłużony odpoczynek - powiedział Aleksander Śliwka.
Przyjmujący reprezentacji Polski oglądał sobotni mecz z "Oranje" z perspektywy rezerwowego.
- Poza boiskiem są większe nerwy, bo nie masz kontroli nad tym, co się dzieje. Ale wiedziałem, że chłopcy są lepsi i to udowodnią. Bardzo cieszymy się, że udało nam się to zamknąć. Jesteśmy w Paryżu. Możemy teraz przygotować swoje głowy i ciała na igrzyska olimpijskie - skwitował.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl