Kapitan Wysp Owczych Davidsen przed starciem z Polską: Mamy DNA i nigdy nie tracimy wiary
Najpierw sprzedaje samochody, a później idzie na trening. Łapie się za głowę, gdy słyszy, w jaki sposób polscy piłkarze chcieli dzielić premie podczas MŚ. – U nas zasady są ustalane przed każdym cyklem i pierwszy w hierarchii piłkarz dostaje dokładnie tyle samo, co 25. Bo każdy jest tak samo potrzebny reprezentacji – powiedział Polsatowi Sport kapitan Wysp Owczych Viljormur Davidsen
Viljormur Davidsen niemal całą karierę spędził za granicą – w Danii i w Szwecji. Był kapitanem duńskiego BK Velje i szwedzkiego IF Helsingbors, ale ostatnio wrócił na Wyspy, by kapitanować założonemu w październiku 1904 r. HB Torshavn.
ZOBACZ TAKŻE: Budowlaniec z Wysp Owczych nie kryje: Chcemy pozbawić Polskę uczucia komfortu
Michał Białoński, Polsat Sport: Viljormur, jesteście bardzo usportowionym narodem. Spośród 53 tys. mieszkańców Wysp Owczych aż pięć tysięcy uprawia piłkę nożną – tak wynika z danych FIFA. Na czym polega ten fenomen?
Viljormur Davidsen, kapitan Wysp Owczych i HB Torshavn: To dobre zjawisko. Każdy w naszym kraju kocha sport, a piłka jest prawie jak religia. Każdej niedzieli o godz. Drugiej mecz jest obowiązkiem. Ludzie uwielbiają przychodzić na stadiony, by nas wspierać. Ale także po weekendzie, gdy ludzie spotykają się na mieście, czy w pracy zawsze poruszają tematykę piłkarską, omawiają mecze, żyją tym. To bardzo ważne dla naszego kraju. Na mecze reprezentacji przychodzą także dzieci z flagami. Dlatego prawie 10 procent naszej populacji uprawia piłkę nożną. Bardzo miło tego doświadczać i to obserwować.
Rok temu zostałeś bohaterem narodowym, bo strzeliłeś bramkę w meczu z Turcją, którą pokonaliście 2-1 w Lidze Narodów. Jeszcze wcześniej, w sezonie 2014-15 dwukrotnie pokonaliście Grecję, w eliminacjach do ME. Postęp waszej piłki jest wręcz niesamowity. Co jest do niego kluczem? Wyraża się on także poprzez awans do Ligi Konferencji Klakskvik, który po drodze pokonał Ferencvaros Budapeszt i w jednym meczu norweskie Molde.
- To dzieje się dlatego, że mamy wielką wiarę w siebie i zawsze wychodzimy na boisko nią przepełnieni, bez względu na to, kto jest rywalem. Mamy właściwe DNA i nigdy nie tracimy wiary. Potrafimy trzymać wysoką formę wspólnie, podczas meczu jesteśmy jak jeden organizm. W ten sposób mamy szansę na pokonanie każdego! Nigdy nie wiesz, na jaki dzień w wykonaniu rywala trafisz, może to być zły dzień i my zawsze to wykorzystujemy. Wykorzystaliśmy to w meczu z Turkami, którzy przyjechali do nas z nie najwyższą motywacją. Powiedzieliśmy do siebie: „Spójrzcie, oni są tu na siłę, chcą jak najszybciej opuścić nasz kraj, więc pokażmy im, na co nas stać”. Przenieśliśmy to na boisko, prowadziliśmy 2-1, a Turcja już do końca meczu nie zdołała się otrząsnąć. Wszystko to kwestia mentalności, wiary. Wiemy, że jesteśmy małym krajem i tylko dzięki wierze, walce jeden za wszystkich, wszyscy za jednego możemy coś osiągnąć. Czasem w piłce to wystarcza – posiadanie dobrego zespołu, współpraca na boisku to wielka siła, którą warto mieć.
Viljormur Davidsen: Młoda generacja wyważy drzwi do lig Top 5
Wspomniałeś, że wasz rozwój piłkarski nabrał tempa również dzięki temu, że ty i kilku twoich kolegów, na wczesnym etapie kariery, wyjechaliście do Danii, Norwegii, czy Szwecji, by tam rozwijać swój talent.
To prawda. Miałem ledwie 15 lat, gdy opuściłem kraj, pojechałem grać do Danii. Ogólnie za granicą spędziłem 16 lat. W końcu, na początku tego roku wróciłem do Torhshavn. Gra na obczyźnie dała mi piłkarską edukację, występowałem w najlepszych ligach Danii i Szwecji. Doświadczenie zdobyte tam wykorzystuję teraz w ojczyźnie. Poprzez wyjazdy zagraniczne napędzamy się nawzajem. Jest nas dziesięciu, którzy na wczesnym etapie kariery wyjechali za granicę. Kto chce być najlepszy, rozwijać się, piąć się w górę, musi to robić. Pokazuje, że radzi sobie w większej konkurencji, że można mu zaufać. My tak postąpiliśmy. Oczywiście, być może brakuje nam ostatniego kroku, by trafić do klubów którejś z pięciu najsilniejszych lig Europy. Mamy tylko jednego zawodnika, który występuje w Bundeslidze. Ale chcemy także te drzwi wyważyć, przy pomocy młodej generacji Wysp Owczych.
Wspomniałeś o Klakskvik, które awansowało do Ligi Konferencji. To bardzo dobre dla kraju, bo mamy tu wielu utalentowanych piłkarzy, którzy chcą się piąć w górę i muszą tylko trafić do kraju, która im zapewni profesjonalne warunki do rozwoju. Właściwą mentalność już mają, Farerzy uwielbiają grać w piłkę, każdy z naszych piłkarzy jest godny uwagi. Musimy tylko zrobić następny krok – do klubów z top pięć, wiemy, że musimy go wykonać. Jest nas coraz więcej w ligach zagranicznych, otwieramy drzwi młodszemu pokoleniu. Wierzę, że ono osiągnie jeszcze więcej niż my. W ten sposób rozwijamy nasz futbol.
Viljormur Davidsen o tym, jak godzi pracę z piłką nożną
Viljmour, to niesamowite, że ty i kilku twoich kolegów z reprezentacji Wysp Owczych potraficie godzić grę w piłkę z pracą zarobkową. Opowiedz, czym się zajmujesz oprócz gry w HB Torshavn?
Po 16 lat profesjonalnej gry w piłkę za granicą, wróciłem do domu, bo tego życzyły sobie moja partnerka i dwójka dzieci. Podpisałem trzyletni kontrakt z HB Torshavn. Trenujemy późnymi popołudniami, więc musiałem jakość zagospodarować cały dzień. Zadzwoniła do mnie firma – salon samochodowy, abym pomógł jej sprzedawać samochody. W ten sposób zostałem sprzedawcą i sprzedaję samochody. Robię to przed treningami i bardzo sobie chwalę. Mam się czym zająć przed treningami, stanowi to dla mnie także odskocznię od piłki. Dzięki temu, gdy już idę na trening czy na mecz, jestem całkowicie skoncentrowany na piłce, wykorzystuję na to moją całą energię. Sprzedawanie samochodów to zupełnie inne zajęcie, daje mi szansę na koncentrację nad czymś innym. Sądzę, że bardzo ważnym jest, aby nie zmarnować całego dnia na biernym oczekiwaniu na trening. Jeśli myślisz tylko o nim i w końcu się go doczekasz, to twoja energia nie jest na tak wysokim poziomie, na jakim być powinna. Mecze, treningi i ciągłe myśli skupione na nich to za dużo mentalnie czujesz się zmęczony. Teraz, gdy idę na trening, dzięki pracy mentalnie jestem wypoczęty, zwalniam hamulec i daje z siebie wszystko w ciągu dwóch godzin. I mimo, że po nich jestem zmęczony, naprawdę to kocham, bo wiem, że to tylko dwie godziny dziennie, podczas których muszę dać z siebie wszystko na każdym treningu. I to jest dobre.
Po tylu miesiącach pracy w roli sprzedawcy musisz sporo wiedzieć o samochodach. Jaka jest twoja rada dla tego, kto jest na kupnie?
Ostatnim krzykiem mody jest pewien pewien elektryk. Większość ludzi teraz takie kupuje, a akurat ten model ma sporą moc i niemały zasięg, na jednym ładowaniu można na nim pokonać naprawdę wiele kilometrów.
Viljormur Davidsen ma zagwarantowane w kontrakcie urlopy na zgrupowania reprezentacji
Co się dzieje z twoją pracą, gdy z reprezentacją kraju musisz wyjeżdżać na mecze? Musisz brać urlop?
Gdy prowadziłem negocjacje z moim pracodawcą, on wiedział, że jestem kapitanem reprezentacji Wysp Owczych, przez szesnaście lat grałem zagranicą. Ostatecznie sądzę, że firma pozyskała mnie, czyli niezłą markę. Powiedziałem im, że wszystko, co mam, to futbol i nadal czeka mnie gra w przerwach na występy reprezentacji i wówczas muszę mieć wolne od pracy. To było częścią naszej umowy. Zatem teraz, gdy wyjeżdżam na zgrupowanie reprezentacji, oni wiedzą, że nie będzie mnie w pracy przez tydzień czy dwa. Dla nich nie jest to problemem. Pół żartem, pół serio powiedzieli mi: „Nadal możesz sprzedawać samochody poprzez komputer” (śmiech). Oni znają moją historię, wiedzą, że profesjonalnie grałem w piłkę tak wiele lat. Wiedzą również, że jeśli dostanę ofertę zagraniczną i zechcę wybrać się na ostatnią piłkarską przygodę w życiu, to po prostu odejdę z pracy. Być może coś takiego nastąpi. Pracodawca powiedział mi, że z otwartymi ramionami będzie mnie czekał, gdy już na dobre wrócę na Wyspy Owcze.
Opowiedz o innych kolegach po fachu, którzy również pracują. Jak najlepszy strzelec Klaksvik.
Dokładnie, chodzi o Arniego Frederiksberga, który był najlepszym strzelcem eliminacji do Ligi Mistrzów. Jest dyrektorem w jednej z największych firm na Wyspach Owczych. Gdy grali przeciwko w Molde on siedział na spotkaniach formowych od 8 rano do pierwszej po południu, musiał podejmować ważne decyzje itd., a później wyszedł na Molde i strzelił dwa gole, a jego zespół wygrał 2-1.
Inni moi koledzy z reprezentacji są robotnikami, wykonują ciężką pracę fizyczną. Wszystko zależy od mentalności. My nie postrzegamy pracy zarobkowej jak coś niewłaściwego, tylko jako część podróży, naszego życia. Traktujemy to pozytywnie, a nie negatywnie. Nie myślimy w ten sposób: „Muszę iść do pracy przed treningiem i jestem bardzo zmęczony”. Widzimy to inaczej: najpierw była pierwsza robota, a teraz pora na drugą.
Która jest zupełnie inna?
Totalnie. Futbol jest jak… Gdy go zaczynasz uprawiać, to jest twoim hobby. Później, gdy stajesz się lepszy i dorastasz, część z nas ma to szczęście, że utrzymuje się tylko z gry w piłkę, czyli poprzez realizowania pasji. Nawet jeśli musisz pracować, pamiętasz o tym, że od maleńkości kochałeś piłkę i to się nie zmienia nawet wtedy, gdy po pierwszej pracy idziesz do tej drugiej, na boisku, jako piłkarz. Nadal kochamy piłkę i chcemy być w niej najlepsi, dajemy z siebie wszystko. Znowu wracamy do mentalności i pomagania sobie wzajemnie. Czasem ktoś ma gorszy dzień w pracy, ale na treningu czy podczas meczu może sobie to powetować. Nikt nie chce zmarnować tych dwóch godzin, jakie codziennie poświęca piłce. Gdy widzę, że moi koledzy nie są wystarczająco skoncentrowani na zadaniach, nie zawsze stuprocentowo obecni, w szatni mobilizujemy się wzajemnie, obiecujemy sobie, że damy z siebie wszystko, abyśmy się robili postępy. Wiemy, że słabszy dzień jednego z nas wpływa także na pozostałych. Dlatego staramy się mieć każdego na pokładzie, w topowej dyspozycji. Koncentracja jest bardzo ważna.
We wrześniu przegraliście z Polską na Stadionie Narodowym 0-2. Bardzo długo dotrzymywaliście kroku naszej drużynie, dopiero przypadkowe zagranie ręką, które wychwycił VAR, zmieniło wynik w 73. Min. Jak wspominasz ten mecz?
- Wspomnienia mam wspaniałe z tego meczu. Pamiętam wielki tłum kibiców, świetnych fanów i stadion również był wspaniały. Graliśmy przeciwko Polsce, która jest naprawdę dobrym zespołem, realizowaliśmy plan na mecz wręcz wzorowo. Liczyliśmy się w walce o trzy punkty aż do rzutu karnego, analiza VAR wykazała zagranie ręką. Ta decyzja zmieniła obraz meczu, bo mieliśmy nadzieję, że jeśli wytrwamy bez traty gola jeszcze dziesięć minut, Polacy będą musieli jeszcze bardziej zaryzykować, odsłonić się, a to stworzy nam okazję do kontrataków. Taki był nasz plan. Czuliśmy, że w pierwszej połowie mieliśmy swoje szanse na strzelenie bramki, wyprowadzaliśmy kontry, ale w drugiej graliśmy zbyt defensywnie, nie odgryzaliśmy się kontratakami i to musimy poprawić. Już teraz przebieramy nogami przed rewanżem z Polską w Thorshavn. Tym razem będziemy grać na sztucznej nawierzchni i kibice będą za nami. Zawsze wierzymy, że możemy pokonać przeciwnika, nawet mocniejszego i nieraz już to pokazaliśmy, wygrywając z Turcją czy Grecją. Osiągnęliśmy już kilka wielkich wyników i na każdy mecz wychodzimy z nastawieniem na powtórzenie tego. Chcemy wygrywać i coraz częściej nam się to udaje.
Udało ci się zwiedzić Warszawę? Jak ci się spodobała?
Byliśmy naprawdę pod wrażeniem miasta i Polski. Warszawa wygląda na nowoczesne, międzynarodowe miasto, ma efektowne budynki, centra handlowe, ale także ma wspaniałą historię. Było nam bardzo miło w Polsce, pogoda była wymarzona, zagrać przed 50 tysiącami kibiców było niesamowitą frajdą, atmosfera była taka, że opadły nam szczęki. Mieliśmy też porównanie, jak potrafi być cicho, gdy Polska nie stwarzała zagrożenia, a jak głośno - , gdy strzelała bramkę, co kibice celebrowali. Wizyta w Polsce była dobrym doświadczeniem, chociaż nie osiągnęliśmy żądanego wyniku.
12 października w Thorshavn zagracie rewanż z Polską. Postaracie się pewnie postawić jeszcze wyżej poprzeczkę przed naszą drużyną?
Oczywiście, postaramy się wykorzystać wszystkie nasze atuty: sztuczna nawierzchnia, kibice za nami. Możemy zagrać jeszcze lepiej, więc pokonanie nas będzie dla Polski jeszcze większym wyzwaniem. Gdy gramy u siebie, zawsze wierzymy w zwycięstwo. Pokażemy naszym fanom, że nikt się nie oszczędza, dajemy z siebie wszystko, walczymy dla koszulki i barw narodowych. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Jesteśmy maksymalnie skoncentrowani na zadaniu, dobrej grze. Wiemy, że jeśli dobrze zagramy, to tym łatwiej jest nam osiągnąć dobry wynik. Tak bywa zazwyczaj – jeśli dobrze grasz, to i wynik przychodzi. Zawsze jesteśmy skoncentrowani na sobie, choć oczywiście rozpoznajemy też rywala. Ustalamy plan na mecz i staramy się go realizować od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Na pewno wiesz, że Polska zmieniła trenera. Misja Fernando Santosa się skończyła. Teraz selekcjonerem jest Michał Probierz. Możemy się po was bardziej ofensywnej gry niż w Warszawie, czy nadal musicie być ostrożni w obronie, skoro atakować będą Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński i inni czołowi piłkarze naszej kadry?
- Oczywiście, tak jak powiedziałeś, Polska ma naprawdę silną drużynę narodową, niezależnie od tego, że trener Santos został zwolniony. Zmiana trenera raz wychodzi na dobre, a innym razem na złe. Nigdy nie wiesz, czy metody nowego szkoleniowca od razu wypalą, czy będzie potrzebny do tego czas. My musimy myśleć o sobie. Być może plan na rewanż będzie inny – czwórką z tyłu, czy piątką w obronie, by grać ofensywniej. Tak, czy siak musimy szukać balansu w grze. Znaleźć miejsca, w których możemy skrzywdzić Polskę i pilnować tych, w których ona może skrzywdzić nas. Jestem spokojny o to, że nasz sztab wymyśli naprawdę dobry plan na mecz, który pomoże nam w odniesieniu zwycięstwa. Tak jest zawsze.
Przejdź na Polsatsport.pl