Orlen Wisła Płock nadal bez zwycięstwa w Lidze Mistrzów
Piłkarze ręczni Orlen Wisły przegrali w swojej hali z SC Magdeburg 26:28 (12:14) w meczu czwartej kolejki Ligi Mistrzów. Płocczanie nie zdobyli jeszcze w rozgrywkach ani jednego punktu i zajmują przedostatnie miejsce w tabeli grupy B.
Dla obu drużyn sezon w Lidze Mistrzów nie zaczął się najlepiej. Orlen Wisła przegrała trzy spotkania, SC Magdeburg, triumfator rozgrywek w sezonie 2022/23, aktualnie trzecia drużyna Bundesligi, miała na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo.
Obie drużyny cztery razy spotykały się w poprzednim sezonie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W 4. kolejce, w Magdeburgu mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 33:27, ale już w rewanżu płocczanie wygrali 25:24.
ZOBACZ TAKŻE: Druga porażka Industrii Kielce w Lidze Mistrzów
Po raz drugi drużyny zmierzyły się w ćwierćfinale rozgrywek. W Płocku, w wypełnionej do ostatniego miejsca Orlen Arenie, mecz zakończył się remisem 22:22. W rewanżu więcej zimnej krwi zachowali rywale, wygrywając 30:28 i awansując, a potem wygrywając Final Four. Mecz na żywo obserwowała grupa ponad 600 płockich kibiców. To największy zagraniczny doping kibiców w historii klubu.
Czwartkowy mecz rozpoczął się od akcji gości, którzy przez dwie minuty usiłowali wypracować sobie dobrą sytuację strzelecką, ale bramkę Ingi Magnusson zdobył z rzutu karnego. Gospodarze nie odpowiedzieli golem, a Nikolę Portnera pokonał dopiero w 6. min Dawid Dawydzik i ustalił wynik na 1:2. Kolejne minuty przyniosły błędy płocczan i wykorzystywanie sytuacji przez drużynę niemiecką. W 10. min rywale prowadzili 6:2, a trener Xavi Sabate poprosił o przerwę w grze. Na niewiele się to zdało, piłkarze Orlen Wisły nie potrafili znaleźć luki w obronie gości i w 13. min przegrywali 4:9. Kibice oglądali w wykonaniu „nafciarzy” dużo biegania, podań, zwodów i konstruowaniu akcji, a potem zerowy efekt.
W 15. min goście prowadzili 10:5, ale wtedy coś się przełamało w płockim zespole i drużyna zaczęła powoli zmniejszać rozmiary porażki. Po pięknej urody golu Niko Mindegii i karnym wykorzystanym przez Tina Lucina na tablicy był wynik 7:10. W 23. min przy stanie 8:11 nie wykorzystał rzutu karnego Luci, a po akcji Magdeburga trener Bennet Wiegert wziął czas. Jego podopiecznym udało się podwyższyć na 12:8.
Ale w tym momencie piłkarze Orlen Wisły już wiedzieli, że można pokonać Nikolę Portnera. W 27. min na przegrywali tylko 10:12, a w 28. min Lucin zdobył kontaktową bramkę. I wtedy stało się coś, co wywołało gniew kibiców, bo najpierw Mirsad Terzic, a potem Przemysław Krajewski otrzymali karę dwóch minut. Tę sytuację wykorzystał Felix Claar, zdobywając gola na 11:13. Różnicą dwóch goli na korzyść Magdeburga zakończyła się pierwsza połowa.
Po powrocie na parkiet, w 35. min Orlen Wisła znowu zdobyła kontaktowego gola i widać było jak bardzo chce doprowadzić do remisu, co udało się w 42. min. Bramkę na 17:17 rzucił Dmitry Żytnikow.
Pojedynek coraz bardziej przypominał zapasy, zawodnicy ścierali się walczyli o każdą piłkę. Na dodatek w bramce Orlen Wisły coraz lepiej spisywał się, mocno ostatnio krytykowany, Mirko Alilovic. Obronił rzut karny w 40. min, a po jego obronie rzutu Felixa Claara, gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Dawida Dawydzika - 18:17.
Goście zaczęli gubić się pod płocką bramką i w 45. min trener Wiegert poprosił o przerwę w grze, a na remis jego drużyna zdobyła gola dopiero po rzucie karnym. Mecz zrobił się bardzo wyrównany, padał gol za golem.
Ostatnie 10 minut rozpoczęło się od remisu 22:22, a po dwóch niesamowitych golach Michaela Damgaarda, przy wyniku 23:24, trener Sabate wziął czas dla swojej drużyny.
W 54. min sędziowie pokazali na siódemkę za faul na Gonzalo Perezie. Do piłki podszedł Michał Daszek i trafił w głowę Sergeya Hernandeza. Sędziowie obejrzeli sytuację na monitorze i pokazali kapitanowi płockiej drużyny czerwoną kartkę.
Na uspokojenie sytuacji na boisku, w 56. min, przy stanie 24:25, ostatni raz w tym meczu poprosił o czas trener Wiegert. Ale sytuacji nie dało się uspokoić, a emocje sięgały szczytu. Kiedy w 58. min w poprzeczkę trafił Dawydzik, a na 27:25 wyprowadził swoją drużynę Claar, trener Sabate wziął ostatni czas. Kibice oglądali pojedynek na stojąco.
Lepsi w końcówce pojedynku byli goście, którzy z zimną krwią wykorzystali wszystkie swoje szanse i wygrali 28:26.
Pojedynek 5. kolejki grupy B Ligi Mistrzów został zaplanowany na 18 października. Rywalem na wyjeździe płockiej ekipy będzie Telekom Veszprem. Początek meczu wyznaczono na godz. 18.45.
Orlen Wisła Płock - SC Magdeburg 26:28 (12:14)
Orlen Wisła: Mirko Alilovic, Marcel Jastrzębski – Michał Daszek, Miha Zarabec, Tin Lucin 6, Tomas Piroch 3, Leon Susnja, Kirył Samoila, George Fazekas 3, Przemysław Krajewski 2, Gonzalo Perez 2, Mirsad Terzic, Dawid Dawydzik 5, Lovro Mihic 2, Niko Mindegia 1, Dmitry Żytnikow 2.
SC Magdeburg: Sergey Hernandez, Nikola Portner – Lukas Meister, Piotr Chrapkowski, Matthias Musche 5, Felix Claar 9, Daniel Petersson 1, Ingi Magnusson 5, Tim Hornke 1, Philip Weber 1, Albin Lagergren 1, Lukas Martens, Christian O'Sullivan 1, Michael Damgaard 3, Oscar Bergendhal 1.
Karne minuty: Orlen Wisła – 12, SC Magdeburg - 12 minuty.
Czerwona kartka: Michał Daszek 55. min za rzucenie piłki w twarz bramkarza Sergeya Hernandeza przy rzucie karnym. Sędziowali: Karim Gasmi, Raouf Gasmi (Francja).