Szczęsny wypalił bez ogródek. "To jest jakiś cud"
Polacy pojechali na Wyspy Owcze z nożem na gardle - mieli świadomość, że aby przedłużyć swoje szanse na awans na Euro, muszą wygrać. Zadanie zrealizowali, a na dodatek pomocną dłoń podali im Albańczycy, którzy pokonali 3:0 Czechów. - Ktoś nad nami czuwa. To jest jakiś cud - powiedział Wojciech Szczęsny przed kamerą Polsatu Sport.
Polacy pokonali Farerów 2:0. - Uważam, że druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Była też oczywiście łatwiejsza, bo graliśmy w przewadze jednego zawodnika. Najważniejsze, że wygraliśmy i trzy punkty jadą do Polski - podsumował Szczęsny.
ZOBACZ TAKŻE: Za wcześnie na radość. Wygrana z Farerami jeszcze niczego nie przesądza
Pomimo zwycięstwa, trudno mówić o szczególnie udanej grze podopiecznych Michała Probierza. Golkiper Juventusu jasno wskazał mankamenty. - Trochę za mało szukaliśmy gry za plecy gospodarzy. Kontrolowaliśmy jednak sytuację na boisku, Farerzy nie mieli groźnych okazji strzeleckich. Wiedzieliśmy, że u siebie podejdą odważnie i wysoko, byliśmy na to gotowi - powiedział bramkarz.
Po wygranej nad Wyspami Owczymi - i porażce Czechów z Albanią - Polacy są wiceliderami tabeli i znów mają realne szanse na awans na Euro. - Ktoś nad nami czuwa, sytuacja znowu jest w naszych rękach. Musimy wygrać dwa mecze i pojedziemy na Euro. Po tym, co robiliśmy w tych eliminacjach, to jest jakiś cud. Mamy nadzieję, że wyjdziemy z tego obronną ręką - zakończył Szczęsny.
Przejdź na Polsatsport.pl