"Ten remis może nas drogo kosztować". Jak trwoga to do Lewandowskiego

"Ten remis może nas drogo kosztować". Jak trwoga to do Lewandowskiego
fot. Cyfrasport
Robert Lewandowski

- Sprawiliśmy zawód – mówi Leszek Ojrzyński, trener Roberta Lewandowskiego w Zniczu Pruszków. - To chyba Wojtek Szczęsny powiedział, że my na ten awans nie zasługujemy, a wciąż mamy szansę. Dla mnie to też jest cud, że jesteśmy w grze. Szkoda tylko tego, że mieliśmy awans na wyciągnięcie ręki, a sami to sobie z tej ręki wytrąciliśmy. Jest wciąż minimalna szansa, ale ile można. Ten remis z Mołdawią może nas drogo kosztować. Teraz potrzebujemy Roberta.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Cześć ekspertów mówi wprost i nazywa remis z Mołdawią kompromitacją. Słusznie?

 

Leszek Ojrzyński, pierwszy trener Roberta Lewandowskiego: Jeśli chodzi o wynik, to jest w tym sporo prawdy. Jednak gra nie była kompromitująca. Nie byliśmy na tyle bezbarwni, by można było to powiedzieć.

 

To jacy byliśmy?

 

Nieskuteczni. Mieliśmy siedem strzałów, zdobyliśmy jednego gola, a spokojnie mogliśmy wbić drugiego. Byliśmy zresztą nieskuteczni w ataku i w obronie, bo straciliśmy gola i to było decydujące. Wyspy Owcze w meczu z Czechami miały jedną okazję, ale nie trafiło i Czesi wygrali 1:0. My z Mołdawią zaczęliśmy apatycznie, z wieloma błędami w przyjęciu piłki i stratami w środku pola, co skończyło się tak, jak się skończyło.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jakie szanse Polaków na awans? To już tylko teoria

 

Przez pierwsze pół godziny, to Mołdawia wyglądała tak, jak my powinniśmy byli wyglądać, wchodząc w ten mecz.

 

Tak. Oni dobrze to zaczęli. Byli agresywni, faulowali, zebrali cztery żółte kartki. Byli też przez to skuteczni. Grali blisko środka pola, tam była duża dyscyplina. Posypali się, jak im siły zabrakło. Zresztą u nich każda zmiana przekładała się na obniżenie jakości, a u nas to szło w drugą stronę. Jak się otrząsnęliśmy, to zyskaliśmy przewagę i wyrównaliśmy. Nasz błąd, że nie było nas w pierwszych trzydziestu i ostatnich piętnastu minutach. Bo, choć w końcówce mieliśmy sytuacje, to zabrakło konkretów.

 

A z piłkarską potęgą nie graliśmy, więc ten brak konkretów boli.

 

Dlatego powiedziałbym, że sprawiliśmy zawód. Kompromitacja byłaby zbyt dużym słowem, a zawód jednak w pełni oddaje to, co się stało. Celem były trzy punkty, a my ich nie podnieśliśmy. To trzeba było zrobić byle jak, ale jednak zrobić, ale tego nie zrobiliśmy, choć w pewnym momencie nasza przewaga we wszystkich aspektach nie podlegała dyskusji.

 

Moim zdaniem zdecydowało te pierwsze pół godziny.

 

To plus duża presja, bo widać było, że nasi jej nie dźwignęli. Wiem, tak nie powinno się tłumaczyć, a piłkarz słowo presja powinien wyrzucić ze słownika, ale to się zadziało. Sam grałem finał Pucharu Polski na PGE Narodowym, więc wiem, jak to jest. Taki obiekt i taka publika czasem paraliżuje.

 

Sam pan jednak powiedział, że tak nie powinno się tłumaczyć.

 

Dlatego skłaniam się do teorii, że te pierwsze pół godziny ustawiło mecz. U nas był chaos i dużo strat, a u nich agresywna gra i pomysł z graniem na konkretnego napastnika. I jak Kędziora zgubił krycie, to wtedy stało się dla nas to najgorsze.

 

I tak grupa, z której mieliśmy wyjść spacerkiem, może się okazać dla nas za trudna. Może się okazać, że w ogóle z niej nie wyjdziemy.  Dlaczego?

 

Te eliminacje fatalnie się dla nas zaczęły. Poślizgnęliśmy się z Czechami. Potem doszły kolejne perturbacje, brak komunikacji i jakieś aferki. Teraz jest nowy selekcjoner, któremu udało się złapać trochę spokoju po 2:0 z Wyspami Owczymi, ale po tym wyniku już tego spokoju nie będzie miał. A wystarczyło się ustrzec tego błędu w kryciu. Zasada jest jedna, nie wolno takim słabym zespołom pozwolić na takie rzeczy, na jakie my pozwoliliśmy Mołdawii. Bo, jak się straci gola, to potem ciężko to odrobić. Czesi męczyli się z Wyspami Owczymi, ale przynajmniej nie dali sobie nic wbić i wyszli z tego zwycięsko.

 

Po wygranej z Wyspami Owczymi była szansa na bezpośredni awans, a teraz szczytem marzeń jest  baraż.

 

To chyba Wojtek Szczęsny powiedział, że my na ten awans nie zasługujemy, a wciąż mamy szansę. Dla mnie to też jest cud, że jesteśmy w grze. Szkoda tylko tego, że mieliśmy awans na wyciągnięcie ręki, a sami to sobie z tej ręki wytrąciliśmy. Jest wciąż minimalna szansa, ale ile można. Ten remis z Mołdawią może nas drogo kosztować.

 

Z Czechami musimy wygrać i liczyć na to, że inne wyniki ułożą się po naszej myśli.

 

Wszystko może się wydarzyć, bo Czesi też nie są w rewelacyjnej formie. Tam jest straszna krytyka. Jakby ta nasza gra z Mołdawią była nędzna, to bym tak nie mówił. Szkoda trzydziestu minut, szkoda tego braku energii w tym okresie grania, ale pozostała część meczu może napawać optymizmem.

 

Czytam, że trener Probierz popełnił błędy w selekcji, że dopiero w drugiej połowie postawił na odpowiednie nazwiska.

 

Nie byłbym aż tak surowy w ocenie. Czasem jest tak, że ci, co wchodzą z ławki, mają łatwiej. Pamiętajmy też, że rywal siadł kondycyjnie.  W pierwszej goście do nas doskakiwali, w drugiej nie mieli na to siły. A zmiennicy w reprezentacji Mołdawii nie mieli już tej jakości, co pierwszy skład.

 

Zieliński sprawdził się jako lider?

 

Przy golu, to on dograł piłkę. Poza tym starał się, kreował. Zabrakło strzałów. W Napoli więcej strzela. Mógł się trochę z Szymańskim pozamieniać rolami, bo wszędzie nie można być. To na pewno nie był wybitny mecz Zielińskiego, ale do każdego z naszych można się doczepić. Dziczek za wolno rozgrywał, Kiwior stał się efektywny dopiero, jak zaczął grać wyżej i szerzej, Kędziora zgrubił krycie i tak można wyliczać.

 

Żeby wygrać z Czechami, potrzebujemy Lewandowskiego?

 

Tak. Świderski strzelił gola z Mołdawią, ale to nie jest typowa dziewiątka. Milik dostał w tych dwóch meczach dużo minut, fajnie się zachował przy golu na 1:1, ale jednak Robert z jego mentalem i umiejętnością brania spraw w swoje ręce bardzo by nam się z Czechami przydał. Choćby po to, żeby zrobić to, co w meczu z Wyspami Owczymi, gdzie nie szło, a on wziął odpowiedzialność, strzelił karnego i to dało nam wygraną.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie