Kanadyjski siatkarz porzucił włoską drużynę po trzech miesiącach. Wybrał Rosję
Matthew Anderson odszedł z Zenita Sankt Petersburg, aby zasilić szeregi Ziraatu Ankara. Ruch Amerykanina wywołał domino na rynku transferowym - Rosjanie musieli bowiem znaleźć następcę swojego gwiazdora, co już im się udało. Skusili kanadyjskiego siatkarza, który ledwie trzy miesiące temu podpisał kontrakt z włoskim klubem.
Anderson nie rozstał się w zgodzie z rosyjskim gigantem. Najpierw ogłosił, że mimo obowiązującego kontraktu, chce przenieść się do Turcji, a gdy klub nie wyraził na to zgody - uargumentował swój wybór względami rodzinnymi. Rosyjscy oligarchowie nie zamierzali do tego dopuścić i mieli zażądać od Andersona 950 tysięcy dolarów odszkodowania.
ZOBACZ TAKŻE: Transferowicz też człowiek
Jak podało BO Sport, włodarze Ziraat Bankasi Ankara doszli do porozumienia z Rosjanami i wykupili Amerykanina za 500 tysięcy euro. W Turcji zawodnik ma lepiej przygotować się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Tymczasem w Zenicie powstała poważna luka do uzupełnienia. Rosjanie musieli więc znaleźć nowego siatkarza, który zajmie miejsce Andersona. Wybór padł na Stephena Maara.
Jeszcze w lipcu Kanadyjczyk podpisał kontrakt z Vero Volley Monza. Włodarze klubu liczyli, że przyjmujący stanie się jednym z czołowych graczy. Stało się jednak inaczej - Maar nie zdążył jeszcze nawet zaprezentować swoich umiejętności w Lombardii, a już przeniósł się do Rosji.
Miejsce Kanadyjczyka w Vero Volley zajmie teraz Mirza Lagumdzija, do tej pory występujący w lidze tureckiej.
Przejdź na Polsatsport.pl