Polacy bez liderów, ale z nadziejami przed Pucharem Świata
Na niewiele ponad miesiąc przed rozpoczęciem sezonu Pucharu Świata polscy biathloniści kończą w weekend zgrupowanie w Oberhofie, gdzie mieli okazję do pierwszych treningów na śniegu. W kadrach A kobiet i mężczyzn nie ma już zawodników uważanych ostatnio za liderów.
Po raz pierwszy od wielu lat może zdarzyć się, że lepsze wyniki w polskiej reprezentacji osiągać będą mężczyźni. Dominacja kobiet pod tym względem trwała od ponad dekady - od momentu, gdy karierę zakończył Tomasz Sikora.
Tym razem na otwarcie sezonu zabraknie jednak liderek: Moniki Hojnisz-Staręgi, która robi sobie przerwę od biathlonu od zakończenia olimpijskiego sezonu 2021/22, oraz kontuzjowanej Kamili Żuk. Doznała ona poważnego urazu podczas treningu na nartorolkach w sierpniu, kiedy wypadła z trasy i złamała kość stopy.
"W zeszłym tygodniu Kamila miała operację wyjęcia śrub i teraz będzie przechodzić rehabilitację. Na razie trudno powiedzieć, kiedy do nas wróci, ale ja liczę na to, że będzie w stanie osiągać dobre wyniki jeszcze w tym sezonie. Zresztą, od sierpnia wcale nie próżnowała, cały czas pod okiem specjalistów robiła treningi na górną część ciała, od niedawna może też jeździć na trenażerze" - powiedział PAP trener kobiecej kadry Norweg Tobias Torgersen.
ZOBACZ TAKŻE: Zmarła mistrzyni olimpijska w biathlonie i biegach narciarskich
Na trasach w południowych Niemczech na razie śniegu nie ma, ale do dyspozycji biathlonistów, którzy w Oberhofie są od 8 października, był mający kilkaset metrów długości tunel śnieżny.
"To nasza pierwsza okazja do treningów na śniegu w tym okresie przygotowawczym, więc chcieliśmy z niej korzystać tak dużo, jak to tylko możliwe. Musieliśmy jednak urozmaicać zajęcia. Tunel jest krótki i kręcenie kolejnych kółek w nim jest po prostu nudne, żmudne i psychicznie męczące. Poza tym jest tu wielu sportowców z innych krajów, więc jakość śniegu szybko się pogarsza, staje się miękki i sypki" - relacjonował Torgersen.
Kobiecą kadrę tworzą obecnie: Anna Mąka, Joanna Jakieła, Natalia Sidorowicz, Anna Nędza-Kubiniec i Daria Gembicka. Dwie z nich nie zadebiutowały jeszcze w Pucharze Świata, pozostałym nie udało się zająć w tym cyklu miejsca w pierwszej dziesiątce jakichkolwiek zawodów.
"Swoje zawodniczki traktuję jak grupę, choć oczywiście staram się też pracować z każdą z nich indywidualnie. Fajnie by było, gdybym mógł powiedzieć: +Od dzisiaj ty jesteś liderką+, i wtedy ta dziewczyna wykręcałaby o minutę lepsze czasy, ale to tak nie działa" - żartował trener Polek.
Zgrupowanie Polek w Oberhofie kończy się w sobotę, a kolejne rozpocznie się 6 listopada w Sjusjoeen. Tam też Polki czeka pierwszy sprawdzian w zawodach, choć jeszcze nieoficjalnych.
"Przed rozpoczęciem Pucharu Świata wystartujemy jeszcze w Sjusjoeen 11-13 listopada, gdzie co roku przyjeżdża przynajmniej część światowej czołówki. Już wiadomo, że w tym roku, oprócz gospodarzy, będą również Niemcy w najsilniejszym zestawieniu. To będzie dla nas sprawdzian w warunkach zawodów, który pomoże stwierdzić, nad czym jeszcze trzeba będzie popracować, zanim rozpocznie się sezon" - powiedział Torgersen.
Biathloniści pod wodzą trenera Rafała Lepela w Oberhofie zostaną o jeden dzień dłużej. W kadrze nie ma już Grzegorza Guzika, który w ostatnich latach spisywał się najlepiej, a tego lata ogłosił zakończenie kariery, ale jest nadzieja na zmianę pokoleniową.
Na zgrupowania regularnie jeżdżą m.in. 21-letni Jan Guńka i Marcin Zawół oraz o kilka miesięcy młodszy Konrad Badacz. Każdy z nich ma w dorobku przynajmniej jeden medal mistrzostw świata juniorów, a Zawół w dodatku triumfował w sprincie podczas młodzieżowych igrzysk olimpijskich w 2020 roku.
"Za pięć czy dziesięć lat to ci obecnie młodzi będą decydować o wynikach reprezentacji. Rzeczywiście, teraz wygląda na to, że w najbliższym czasie można spodziewać się lepszych wyników mężczyzn niż kobiet, ale na tym etapie to jest trochę wróżenie z fusów. Nasze badania wykazują, że zawodniczki też cały czas robią postępy, i to zarówno w biegu, jak i w strzelaniu" - powiedziała PAP Agnieszka Cyl, dyrektor sportowy Polskiego Związku Biathlonu.
Jak podkreśliła, nawet jeśli w kadrze nie ma liderów, to nie stanowi to problemu.
"A może nawet tak jest lepiej, bo to zdejmuje z takich zawodników presję. Liderami mają być trenerzy i dopóki tak jest, to nie ma powodów do zmartwień. Nie da się ukryć, że obie kadry klarują się na nowo. Mamy fajną mieszankę doświadczenia z młodością, to dobrze wpływa na współpracę. Nie licząc kontuzji Kamili, sezon przygotowawczy przebiega spokojnie, obciążenia są konsekwentnie zwiększane" - dodała Cyl, która swoją rolę pełni od grudnia ubiegłego roku.
Pierwsze zawody Pucharu Świata w sezonie 2023/24 odbędą się 25 listopada w szwedzkim Oestersund.
Przejdź na Polsatsport.pl