Wymarzony scenariusz Mateusza Gamrota. Duża walka na początku roku, a potem...
- Niesamowicie było wybrać się na galę w Abu Dhabi. Do samego końca nie wiedzieliśmy, czy walczymy. Procentowo szanse były niewielkie, ale coś w zanadrzu pozostawało, więc przygotowywałem się tak, jakby ten pojedynek miał się odbyć - powiedział Mateusz Gamrot, który w miniony weekend był rezerwowym w walce wieczoru gali UFC 294. W programie Koloseum "Gamer" opowiedział m.in. o swoich planach sportowych na przyszły rok.
W main evencie gali w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zmierzyli się Islam Makhachev i Alexander Volkanovski. Przez nokaut w pierwszej rundzie pojedynek wygrał Dagestańczyk, który zachował tytuł mistrzowski w wadze lekkiej. Gamrot podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat tego starcia.
- Rozczarowany nie jestem, bo to jest sport. Wszyscy ostrzyliśmy sobie zęby na pięć rund i na podobny pojedynek jak w pierwszej odsłonie. Zaważyło to, że "Volk" nie miał campu i też psychicznie źle do tego podszedł. Islam był mocno najeżony. Był nastawiony na stójkę. Wywierał presję i nie cofał się - tłumaczył.
ZOBACZ TAKŻE: Hitowe starcie nie dojdzie do skutku! Kontuzja legendy i zmiana walki wieczoru
Dodajmy, że Volkanovski przyjął walkę z Makhachevem w zastępstwie na kilkanaście dni przed galą. Wtedy już było wiadomo, że rezerwowym w najważniejszym pojedynku gali jest Gamrot. Zawodnik z Kudowy-Zdroju nie ma żalu w związku z tym, że to finalnie nie on zawalczył o pas.
- Doskonale to rozumiem. W sporcie jestem 12 lat. Koniec końców wygrywa biznes. Volkanovski na chwilę obecną jest większym nazwiskiem niż ja. Na dwa tygodnie przed galą to była jasna decyzja, że wybiorą większe nazwisko. Od samego początku byłem brany pod uwagę jako rezerwowy. Wszyscy mieli na uwadze to, że niedawno miałem pojedynek. Jestem bardzo zadowolony z tego, że UFC mnie zauważyło i doceniło. W ostatnich tygodniach przewijały się nazwiska Makhachev, Volkanovski i Gamrot. To jest dla mnie zwycięstwo. Wróciłem podbudowany i szykuję się na nowy rok - zapowiedział.
33-latek nie ukrywa, że jego celem w najbliższym czasie jest walka z kimś z czołówki. Niewykluczone, że kolejnym rywalem Polaka będzie Charles Oliveira.
- Byłoby wspaniale. Kilkukrotnie pytałem UFC o Charlesa. Zobaczymy, jakie UFC ma plany. Cały czas się przewija, że Gaethje lub Oliveira są następni. Ja jestem cierpliwy i jestem też racjonalistą. Moim wymarzonym scenariuszem byłoby zrobić "grubą" walkę na początku roku i na koniec roku UFC przychodzi do Polski i tutaj walczę z Islamem o pas - powiedział.
Cała rozmowa w poniższym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl