Białoński: PZPN pozwala na bezhołowie! Śląsk i Wisła pokrzywdzone
Podręcznik licencyjny PZPN określa jasno, że gospodarze "muszą" przeznaczyć pięć procent ogólnej liczby miejsc na stadionie dla kibiców gości, ale kluby coraz częściej urządzają sobie z tego kpiny, a związek pozwala na to bezhołowie. Ostatnio dotknęło to fanów Śląska Wrocław, a regularnie się o tym przekonują kibice Wisły Kraków.
Ruch Chorzów z Gliwic przeniósł się na Stadion Śląski, który mieści blisko 55 tys. "Niebiescy" sprzedali 30 tys. biletów, a i tak zabrakło miejsca dla kibiców Śląska Wrocław. Ruch zasłonił się kłopotami organizacyjnymi. "Na obiekcie trwają niezależne od nas prace związane ze stworzeniem sektora gości i jego przystosowania do warunków licencyjnych" – napisał Ruch.
Dziwnym trafem PZPN nie miał takich problemów, gdy w marcu 2022 r. organizował na Śląskim finał barażu ze Szwecją. Dla gości przeznaczył 2,5 tys. biletów, choć ostatecznie Skandynawowie skorzystali tylko z 250.
Dyrektor Śląska protestuje
Na niewpuszczenie kibiców Śląska, na Stadion - nomen omen Śląski - uwagę zwrócił również dyrektor sportowy wrocławskiego klubu David Balda. "To, że Ruch Chorzów nie był w stanie zapewnić sektora dla naszych kibiców i usprawiedliwiał się problemem technicznym, wydaje mi się żałosne i żenujące. To wydaje mi się ogromnym brakiem szacunku wobec naszego klubu i naszych kibiców..." – napisał na Twitterze.
Kibice Śląska mieli na to święto piłki zamówione dwa pociągi, by w liczbie co najmniej dwóch tysięcy stawić się w Chorzowie. Zamiast tego, całe sektory świeciły pustkami. Ciekawe, do kogo wyciągnie rękę Ruch po pomoc, gdy w kasie zabraknie środków. Tylko na biletach sprzedanych fanom wrocławian mogli zarobić około 100 tys. zł, do tego doszłyby wpływy z cateringu.
Podręcznik licencyjny PZPN nie zostawia złudzeń
Zaglądnąłem do Podręcznika licencyjnego PZPN, gdzie stoi jak wół:
"Miejsce dla kibiców drużyny gości
1) Co najmniej 5% ogólnej liczby udostępnionych miejsc na stadionie musi być przeznaczonych dla kibiców drużyny gości, w oddzielnym sektorze, gwarantującym ich bezpieczne i komfortowe przyjęcie.
W celu sprawnego i bezpiecznego przyjęcia kibiców drużyny klubu gości zaleca się wydzielenie specjalnej strefy przyjęcia tych kibiców, zlokalizowanej w bezpośredniej okolicy Stadionu, specjalnie wygrodzonej, osłoniętej i zabezpieczonej. W przedmiotowej strefie zaleca się instalację toalet przenośnych dla kibiców. Powierzchnia strefy przyjęcia kibiców gości powinna być dostosowana do liczby miejsc udostępnianych kibicom gości na danym stadionie."
PZPN przepisy ma klarowne, bez pola na interpretacje, ale dopuszcza do tego, że kluby grają mu na nosie, panuje bezhołowie. I to jeszcze na terenie okręgu prezesa Henryka Kuli, który jest drugą najważniejszą osobą w polskiej piłce, po Cezarym Kuleszy.
Kibice Wisły Kraków traktowani jak podludzie
Od dłuższego czasu jak podludzie traktowani są też kibice Wisły Kraków, których przyjęcia na mecze Fortuna 1. Ligi odmówiły kolejno: Miedź Legnica, GKS Tychy, który zasłonił się awarią na stadionie, Motor Lublin, a ostatnio Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Tragiczna w skutkach bijatyka w Radłowie. Napadnięci kibice Wisły i Unii
W tle jest śmierć 40-letniego bielszczanina, do jakiej doszło w sierpniu, w Radłowie pod Tarnowem, gdzie o godz. 9 grających w piłkę kibiców Wisły i Unii Tarnów napadli "Łowcy flag" z Zagłębia Sosnowiec i BKS-u Bielsko. Wywiązała się bijatyka, 40-latek zmarł od rany, jakie spowodowała w jego brzuchu raca.
"Istnieje prawdopodobieństwo, to jedna z głównych hipotez, że zmarły mężczyzna z raną po racy, mógł samemu doprowadzić do śmierci poprzez złe posługiwanie się materiałem pirotechnicznym. My nie wiemy, czy to była ustawka. O 'ustawce' mówimy, gdy obie strony się umawiają. Tutaj równie dobrze mogło dojść do ataku jednej strony na drugą" – oświadczyło biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji.
Zatem fakty są takie, że Wisła Kraków cierpi za zdarzenie, z którym klub nie miał nic wspólnego. Jedna grupa ludzi mieniących się kibicami, pojechała ponad 100 km, by napaść na drugą ekipę i tak zginął człowiek. Teraz, po tym wydarzeniu, kluby Fortuna 1. Ligi nie chcą fanów Wisły u siebie i na nic się zdają apele i lobbing jej właściciela, a zarazem prezesa Jarosława Królewskiego. PZPN nie reaguje.
"Świat przed cofnięciem się do wieków ciemnych, w których stosuje się odpowiedzialność zbiorową, w tym wypadku za czyny (do dziś niepotwierdzone) ekstrapolowane na całą społeczność, charakterystyczną dla słabo działających instytucji, organizacji i systemów" - napisał na platformie X Królewski.
Kibice Wisły i tak stawili się pod stadionem Podbeskidzia
Kibice Wisły nie dali za wygraną. Choć Podbeskidzie ogłosiło zamknięcie kas w dniu meczu, i tak przyjechali pod stadion. I tak musiała ich pilnować policja. Klub nie zarobił, stadion świecił pustkami. Szopka trwa w najlepsze. Nikt nie jest w stanie jej ukrócić.
Pomijając straty finansowe, zabranianie wejścia gościom na stadion jest wbrew odwiecznej polskiej tradycji, którą zawsze cechowała gościnność. Proceder ten jest także wbrew duchowi fair play, gdyż pozbawia drużynę przyjezdną dopingu swych kibiców.
Nowe przysłowie Polak sobie kupi: być gościnnym jak Ruch Chorzów, Miedź Legnica, GKS Tychy i Podbeskidzie.
Kibice Wisły nie chcieli Puszczy Niepołomice
Nie ma też co ukrywać, że kibice Wisły mają też swoje za uszami. Po awansie do Ekstraklasy Puszcza Niepołomice chciała korzystać ze Stadionu im. Henryka Reymana. Prezes Puszczy Marek Bartoszek nie ukrywał, że sympatyzuje również z "Białą Gwiazdą", Jarosław Królewski wydał zgodę na udostępnianie obiektu "Żubrom", ale środowisko kibiców Wisły wyraziło sprzeciw. Buzowały jeszcze złe emocje po przegranym barażu z Puszczą. Finalnie "Żubry" skorzystały z gościnności Cracovii i do dzisiaj rozgrywają domowe mecze w Krakowie, przy ul. Kałuży.
Przejdź na Polsatsport.pl