Niesamowite słowa o Idze Świątek! Ona naprawdę to powiedziała
Iga Świątek po triumfie w kończącym sezon turnieju WTA Finals w Cancun przyznała, że nie myślała o powrocie na pierwsze miejsce w rankingu tenisistek, lecz skupiała się na grze. "Odrobiłam lekcje z bycia liderką i nie chciałam, by możliwość powrotu na tę pozycję miała na mnie wpływ" - podkreśliła. Wymownie na temat formy polskiej zawodniczki wypowiedziała się Jessica Pegula.
Dzięki zwycięstwu w Meksyku Polka drugi sezon z rzędu zakończy na pierwszym miejscu listy światowej. Wcześniej prowadziła nieprzerwanie od 4 kwietnia 2022 do 10 września tego roku, ale po US Open wyprzedziła ją Aryna Sabalenka. Białorusinkę świetnie dysponowana pod koniec sezonu tenisistka z Raszyna w Cancun pokonała w półfinale 6:3, 6:2.
W decydującego pojedynku spisała się jeszcze lepiej, wygrywając z Jessicą Pegulą 6:1, 6:0. Tak jednostronnego i krótkiego finału nie było nigdy wcześniej.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego wróciła na szczyt rankingu WTA w efektownym stylu. W rozgrywanej przy kapryśnej pogodzie i w trudnych warunkach imprezie z udziałem najlepszych zawodniczek sezonu nie straciła ani jednego seta, a rywalki "urwały" jej tylko 20 gemów. To najmniej od wprowadzenia obecnego formatu turnieju w 2003 roku; Polka poprawiła osiągnięcie słynnej Amerykanki Sereny Williams, która w 2012 roku przegrała 32 gemy.
ZOBACZ TAKŻE: "Huragan w Cancun nazywa się Świątek". Światowe media pod wrażeniem gry Polki
22-letnia Świątek jest najmłodszą zwyciężczynią WTA Finals od 2011 roku, gdy wygrała rok młodsza Czeszka Petra Kvitova. Przed 23. urodzinami z sukcesu w tym turnieju, który w 2015 roku wygrała Agnieszka Radwańska, cieszyły się jeszcze tylko Belgijka Kim Clijsters i Rosjanka Maria Szarapowa.
W tym sezonie Polka 13-krotnie pokonała rywalki będące w momencie spotkania w czołowej "10" zestawienia WTA. Dekadę temu dwukrotnie z dwucyfrową liczbę takich zwycięstw osiągnęła Serena Williams.
"Statystyki i towarzystwo, w jakim obraca się Świątek, pozwalają docenić, czego dokonała w dwóch ostatnich sezonach" - podsumowano na stronie internetowej WTA.
Sama zawodniczka przyznała, że próbowała tonować swoje oczekiwania.
"Poprzedni rok był tak niesamowity, że nie wiedziałam, czy uda mi się to powtórzyć. Pod koniec jednak czułam już, że za mną kolejny świetny sezon, choć w pewnym sensie pogodziłam się z tym, że tak udanego jak w 2022 roku chyba się nie doczekam" - wskazała.
Właśnie w końcówce sezonu, po utracie prowadzenia w rankingu, postawa Polki mogła zaimponować. Począwszy od turnieju w Tokio wygrała 12 z 13 spotkań, w tym imprezy w Pekinie i Cancun, które poza pokaźnym zyskiem punktowym przyniosły jej spory zastrzyk finansowy - w sumie ok. 4,4 mln dolarów.
Jakby "po drodze" Świątek wróciła na prowadzenie w światowym rankingu, bo wcześniej deklarowała, że nie będzie się na tym koncentrować.
"Odrobiłam lekcje z bycia liderką i nie chciałam, by możliwość powrotu na tę pozycję miała na mnie wpływ. Trochę pomogło, ale oczywiście nie da się całkiem przestać o tym myśleć. Jednak wychodząc na kort, wiedziałem, że muszę się skupić na grze. Tutaj warunki były dość trudne, ale to mi w jakimś sensie pomagało, bo wiedziałem, że jeszcze ważniejsza będzie praca nóg, uderzenia, itp. O tym myślałam, a nie o wszystkim dookoła" - podkreśliła.
Polkę mocno komplementowała jej finałowa rywalka.
"Według mnie ona będzie trudna do pokonania przez kilka najbliższych lat. Pokazuje bowiem, że nawet jeśli przegra kilka meczów czy nie wygra jakiegoś turnieju, to wciąż się podnosi, wraca i co tydzień stać ją na grę na najwyższym poziomie. To charakteryzuje wielkich graczy, mistrzów i sądzę, że Iga właśnie taka jest" - oceniła Pegula.
Przejdź na Polsatsport.pl