Raków Częstochowa walczył do końca, ale wraca bez punktów! Dwa rzuty karne i czerwona kartka
Raków Częstochowa przegrał na wyjeździe 1:2 ze Sportingiem CP w meczu 4. kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Polski zespół praktycznie od początku spotkania grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Bogdana Racovitana oraz stracił dwa gole po rzutach karnych. Częstochowianie zajmują ostatnie miejsce w grupie D ze stratą trzech punktów do trzeciego Sturm Graz.
Już same początki spotkania z Lizbonie nie były łatwe dla drużyny gości. Częstochowianie błyskawicznie znaleźli się pod naporem ataku Sportingu i musieli liczyć na dobrą formę Vladana Kovacevica.
ZOBACZ TAKŻE: Piłkarz klubu z Premier Leauge odsunięty od zespołu
Skuteczne interwencje golkipera zdały się jednak na nic, gdy rywala faulował we własnym polu karnym Bogdan Racovitan. Arbiter postanowił zweryfikować sytuację przy pomocy systemu VAR, ale wyrok był dla Rakowa nieubłagalny - po niecałym kwadransie spotkania piłkarze mistrza Polski musieli sobie radzić w dziesiątkę. Ponadto do "jedenastki" podszedł Pedro Goncalves, który nie zwykł marnować tak oczywistych sytuacji i Sporting objął prowadzenie.
Przewaga gospodarzy wyraźnie się zarysowała, a na dodatek Portugalczycy wysoko naciskali na Raków nie dając polskiej drużynie chwili oddechu. Na bramkę Kovacevica uderzał jeszcze m.in. Marcus Edwards, ale strzał Anglika nie znalazł drogi między słupki częstochowskiej drużyny. W końcu po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia zaprosił obie ekipy do szatni.
W drugiej połowie błyskawicznie do ataku ruszyli piłkarze Sportingu. Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu piłkę w siatce umieścił Paulinho, ale arbiter dostrzegł spalonego po konsultacji z VAR. Sędzia Enea Jorgji musiał sięgnąć po dodatkową pomoc zaledwie kilka minut później, gdy piłkę ręką w polu karnym zagrał Milan Rundic. Znów do piłki na wapnie podszedł Pedro Goncalves i znów się nie pomylił ustalając wynik na 2:0.
Raków musiał ruszyć do ataku - grając w dziesiątkę nie było innej możliwości na odmianę swojego losu. Na boisku pojawili się Ben Lederman oraz Marcin Cebula i to drugi z nich okazał się brakującym element w drodze do bramki Sportingu. Polak uderzał w 71. minucie na bramkę Antonio Adana i choć ten sparował piłkę, tak już był bezradny wobec próby Rundica. Mieliśmy wynik 2:1.
Raków odważnie próbował wywalczyć punkt na trudnym portugalskim terenie, ale brakowało nie tylko jednego zawodnika na boisku, ale również czasu. W końcu sędzia dołożył jeszcze sześć minut do regulaminowego czasu gry, ale nawet to nie pozwoliło częstochowianom na odwrócenie losów spotkania. Koniec meczu oznaczał brak jakiegokolwiek punktu wywiezionego z Lizbony.
Sporting CP - Raków Częstochowa 2:1 (2:0)
Bramki: Goncalves 14 (k), 52 (k) - Rundic 71
Sporting CP: Antonio Adan - Jeremiah St. Juste (70. Ousmane Diomande), Sebastian Coates, Goncalo Inacio (56. Matheus Reis) - Ricardo Esgaio (56. Ivan Fresneda), Pedro Goncalves (56. Morten Hjulmand), Daniel Braganca, Nuno Santos - Marcus Edwards (70. Tiago Fereira), Paulinho, Francisco Trincao
Raków Częśtochowa: Vladan Kovacevic - Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Milan Rundic - Jean Carlos, Władysław Koczerhin (61. Ben Lederman), Gustav Berggren (82. Sonny Kittel), Srdjan Plavsic - Bartosz Nowak (18. Adnan Kovacevic), Ante Crnac (46. Fabian Piasecki), John Yeboah (61. Marcin Cebula)
Żółte kartki: Inacio, Paulinho - Cebula
Czerwona kartka: Racovitan (12)
Przejdź na Polsatsport.pl