Prezes Cracovii Elżbieta Filipiak odkryła karty! Ani słowa o Januszu Filipiaku. "Wrażliwe dane"
Przywrócenie do życia drużyny rezerw, budowa działu skautingu, dofinansowanie klubu i odkupienie od miasta 33 procent udziałów, jakie posiada – to ambitne plany nowej prezes Cracovii Elżbiety Filipiak, która w piątkowy wieczór po raz pierwszy spotkała się z mediami. Jak ognia unikała tylko jednego tematu – stanu zdrowia jej męża Janusza Filipiaka.
Profesor Filipiak trafił do szpitala w sobotę 30 września, w stanie krytycznym, po zatrzymaniu akcji serca. Od tamtej pory jest w stanie śpiączki. Temat jego zdrowia, zarówno w Comarchu, jak i Cracovii, którymi zarządzał, od samego początku jest tematem tabu. Potwierdziło się to podczas spotkania z prezes Elżbietą Filipiak.
- Nie odpowiadam na żadne prywatne pytania. Koncentrujemy się tyko na klubie – powiedziała nowa sterniczka klubu, która prywatnie jest żoną profesora Filipiaka.
Gdy nalegaliśmy, by powiedziała, czy jest chociaż cień szansy na powrót do zdrowia dotychczasowego prezesa i właściciela klubu, odparła:
- Proszę pana, to są dane wrażliwe. Nie odpowiem panu na to pytanie. Koniec, kropka – powiedziała prezes Filipiak.
Zamiast słów przemawiał, a wręcz krzyczał jej strój – była cała w czerni.
Świeżo upieczona sterniczka „Pasów” zdradziła natomiast, jak się czuje w roli szefowej klubu.
- Przede wszystkim czuję na sobie ciężar odpowiedzialności. To rola, której nigdy w życiu się nie spodziewałam. Ponieważ zawsze starałam się wykonywać swoje zadania, w swoim bardzo długim życiu zawodowym, jak najlepiej, również do tego zadania przystąpiłam od razu, bez zbędnej zwłoki i efekty już są. Decyzje zostały podjęte, a na ich efekty będziemy musieli poczekać – podkreślała nowa sterniczka „Pasów”.
Wymieniła też swe pierwsze kroki w najstarszym polskim klubie.
- Z panem prezesem Majewskim od kilku dni pracujemy intensywnie i zamierzamy usprawnić klub. Podjęliśmy decyzję o reaktywowaniu zespołu rezerw, który będzie uczestniczył w rozgrywkach sezonu 2024/2025. Zostanie też utworzony dział skautingu i analiz, podległy dyrektorowi sportowemu. Natomiast dział szkolenia zostanie rozszerzony o koordynatora szkolenia bramkarzy, psychologa sportu i dodatkowego trenera-analityka – wyliczała prezes Elżbieta Filipiak.
- Czeka nas praca, praca, praca – powtarzała.
Zapytaliśmy ją o cele sportowe, jakie stawia przed drużyną piłkarzy, którym ostatnio w Ekstraklasie nie wiedzie się najlepiej.
- Skoncentrujemy się nad tym, żeby grać jak najlepiej, a cele będziemy sobie stawiać, jak już zorganizujemy klub tak, jak sobie to wyobrażamy – odparła.
Gdy Polsat Sport dopytał o to, czy Comarch nie rozważa sprzedania akcji Cracovii, odpowiedź była zdecydowana.
- Comarch rozważa dokupienie dodatkowych akcji klubu – powiedziała Elżbieta Filipiak. Dodała też, że trwają negocjacje na temat odkupienia od miasta.
Gmina Kraków posiada 33,64 procent walorów Cracovii. Pozostałe należą do Comarchu, w którym przewodniczącą Rady Nadzorczej jest Elżbieta Filipiak.
Do zarządu Cracovii została delegowana na okres dwóch miesięcy.
- Postaramy się znaleźć mojego następcę i nie będzie to osoba z Comarchu, gdyż jest to firma informatyczna, a my poszukamy fachowca do zarządzania sportem – precyzowała Elżbieta Filipiak.
Sterniczka Cracovii ma świadomość, że zmiany, jakie wprowadziła będą wymagały nakładów finansowych.
- Musimy wesprzeć klub finansowo, ale o wielkości tego wsparcia w tym momencie jest za wcześnie mówić – dodała.
Elżbieta Filipiak nie zamierza traktować po macoszemu sekcji hokejowej, która pod szyldem Comarchu zdobyła siedem mistrzostw Polski w XXI wieku, co czyni ją najbardziej utytułowaną w Polsce.
- Trener hokeistów Rudolf Rohaczek został potraktowany trochę jak pasierb, nie zdążyłam się z nim jeszcze spotkać ale myślę, że macocha będzie dobra dla niego.
Ostatnio Comarch próbował kupić za 19,867 mln zł udziały miasta, ale Gmina Kraków uznała to za niezadowalającą kwotę i przetarg nie został rozstrzygnięty.
- Comarch wycenił klub i wyszło po roku, że jego wartość jest niższa, więc stąd kwota za akcje miasta była taka, a nie inna – wyjaśniła.
Cracovia wystąpiła do Ekstraklasy, by zamienić gospodarzy dwóch meczów z Legią, jakie zaplanowano na 17 i 20 grudnia, przy czym ten drugi jest przełożonym spotkaniem z drugiej kolejki, z uwagi na występy w europejskich pucharach warszawian.
- My jako klub jesteśmy stratni. Druga kolejka była w dobrym okresie, gdy mogliśmy zapełnić trybuny. Ja nie wyobrażam sobie, że teraz, w okresie przedświątecznym ludzie rzucą wszystko, by w środku tygodnia przyjść na mecz. Chcemy zrobić ukłon w stronę naszych kibiców, choć nie wiem, jak ta prośba zostanie przyjęta przez władze Ekstraklasy i naszego przeciwnika – zastanawiała się prezes Filipiak.
Powiedziała też otwarcie, że klub pod jej rządami nie miał zamiaru nakłaniać do pozostania wieloletniego wiceprezesa Jakuba Tabisza, który z końcem października złożył dymisję.
- Mieliśmy go sami odwołać, ale nas uprzedził – zdradziła Elżbieta Filipiak.
Przejdź na Polsatsport.pl