Tomasz Hajto w mocnych słowach o aferze w reprezentacji Polski! "Nie wiem, czy to nie byłoby lepsze wyjście"
- Przeprowadziłbym z nimi bardzo mocną rozmowę - powiedział Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski w programie Cafe Futbol wypowiedział się na temat afery w kadrze młodzieżowej.
Polski Związek Piłki Nożnej w poniedziałek 6 listopada opublikował w mediach społecznościowych oficjalne oświadczenie. Poinformowano w nim o usunięciu czterech piłkarzy z młodzieżowej kadry Biało-Czerwonych na kilka dni przed startem mistrzostw świata. Według informacji przekazywanych przez dziennikarzy zawodnicy zostali usunięci z zespołu po tym, jak zostali złapani na spożywaniu alkoholu.
ZOBACZ TAKŻE: Problemy byłego reprezentanta Polski! Zagra w trzeciej lidze
Głos w tej sprawie podczas niedzielnego Cafe Futbol zabrał Hajto.
- Gdybym był trenerem, to sprawdziłbym możliwości prawne, czyli czy mogę kogoś dowołać. Później przeprowadziłbym z nimi bardzo mocną rozmowę. Nie wiem, czy nie skłoniłbym się do takiego rozwiązania, że bez asystentów zrugałbym ich w pokoju i powiedział tak: "Ja wam dam szansę życiową, macie świecić przykładem w tej drużynie". Nie wiem, czy to nie byłoby lepsze wyjście z sytuacji, żeby pokazać tym dzieciakom, że jest ktoś, kto rozumie takie sytuacje, bo sam był młody. Przy tym zjednałbym drużynę, mówią, że to nie może wyjść na zewnątrz - powiedział.
Były reprezentant Polski opowiedział również o innej niepokojącej sytuacji w jednej z młodzieżowych drużyn narodowych.
- Wiem, że w jednej z reprezentacji była sytuacja, że jeden z piłkarzy nie chciał jechać na turniej przez rodziców, którzy byli blisko Ukrainy. Został zrugany przez trenera w szatni, aż się popłakał. To dla mnie podchodzi pod mobbing - ocenił.
Ekspert powiedział również, jak wyglądały jego początki w piłkarskim świecie. Tym samym odwołał się do profesjonalizmu wśród młodych piłkarzy.
- Ja byłem młodym chłopakiem, który w wieku 17 lat wyjechał do Krakowa i grał w Hutniku. Musiałem sobie sam radzić. Szedłem rano na trening, na który musiałem sobie zrobić śniadanie, później jadłem jakieś pierogi na szybko, bo nie było mnie stać na nic innego. Potem wsiadałem w tramwaj i jechałem 20 przystanków tramwajem, żeby pójść na 15:00 do szkoły. Kończyłem o 20:00 i godzinę później wracałem do domu. U nas to było normalne - opowiedział Hajto.
Przejdź na Polsatsport.pl