Gest Lewandowskiego, czyli syndrom starzejącego się mistrza
FC Barcelona - Deportivo Alaves 2:1. Skrót meczu
Drugi gol Roberta Lewandowskiego w meczu Barcelona - Alaves
Przełamanie Roberta Lewandowskiego! Napastnik Barcelony z golem przeciwko Alaves
Robert Lewandowski: Prasa żyje sytuacjami wyolbrzymionymi
Robert Lewandowski przełamał się. Strzelił dwa gole Alaves (pięknego głową i z rzutu karnego), dzięki czemu Barcelona odwróciła losy meczu i wygrała 2:1, ale ten ewidentny sukces Polaka przykrył "drobiazg", o którym teraz dyskutuje cała Hiszpania.
"RL9" nie podał ręki 16-letniemu Lamine Yamalowi, który wyciągnął do niego dłoń w reakcji na krytykę, jaką zebrał od "Lewego". Yamal wszedł w drybling i mając do wyboru odegranie piłki, wybrał strzał na bramkę. To nie spodobało się Robertowi, choć wydaje się, że nastolatek wcale nie postąpił źle.
ZOBACZ TAKŻE: To dlatego nie zagrają z Czechami! Nowe informacje o reprezentantach Polski
Nagranie z tym zgrzytem krąży w sieci i wywołuje mnóstwo emocji. W wielu tytułach "brzydki gest Lewandowskiego" to od niedzielnego wieczoru temat numer jeden. Tym razem w związku z tym, że tak naprawdę jest wewnętrzną sprawą Barcy, uderzają w Polaka nie tylko media spoza Katalonii, ale także te sprzyjające mistrzom Hiszpanii.
Zwłaszcza że Robert jest 19 lat starszy od Laminea, a La Masia, z której się wywodzi, to świętość Barcelony.
Były gracz tego klubu Gerard Lopez określił zachowanie doświadczonego napastnika jako "niedopuszczalne". Na platformie Esport 3 Gerard Audet powiedział: "Takie sytuacje na boisku się zdarzają, ale to była nieproporcjonalna, zła reakcja Polaka". Luis Floquer, komentator meczów Barcelony z Carousel stwierdził: "To było nie na miejscu". Joan Maria Pou, narrator RAC-1 podsumował zdarzenie jeszcze ostrzej: "To okropieństwo, nie jest godne dobrego przywódcy". Padały też takie określenia jak "godne pożałowania".
Jak pisze naczelny Asa Juan Jimenez, potężny oddźwięk wydarzenia na stadionie Montjuic można tłumaczyć faktem złamania pewnego wewnętrznego klubowego dogmatu. Zgodnie z nim w Barcelonie gracze młodzi, którzy byli w stanie przebić się przez sito La Masii w pogoni za marzeniami, znajdowali zwykle ogromne uznanie środowiska i byli otoczeni wyjątkowa opieką przez gwiazdy sprowadzane z zewnątrz za miliony euro.
Co więcej, wraz z przyjściem Xaviego wszelkie negatywne gesty gwiazd w stosunku do młodzieży zostały zapomniane. Szatnia została dotleniona, a charyzmatyczny trener wywodzący się przecież z tego miejsca, dbał, aby ten ekosystem nie został zaburzony.
Za chwilę zobaczymy pewnie próby zbagatelizowania sprawy przez reprezentanta Polski i jego otoczenie, trudno wykluczyć fotki uśmiechniętych graczy, którzy przekonywać będą, że nic się nie stało, że to tylko futbol, emocje… i pewnie dużo w tym racji. Podobnie było przecież kilka dni wcześniej, kiedy kamery wychwyciły, że "RL9" nie podał ręki Xaviemu po meczu (tłumaczył to tym, że ktoś chwile wcześniej zaprosił go na kontrolę antydopingową).
Tyle że takie drobiazgi składają się na większą całość. Jest coraz bardziej odczuwalne, że Robert utracił spokój ducha, który charakteryzował go w pierwszych miesiącach po przyjeździe do Hiszpanii w poprzednim sezonie.
Wtedy niesiony był autentycznym entuzjazmem. Naprawdę cieszył się zmianą, pobytem w Barcelonie, grą na Camp Nou. Teraz tego nie ma. Niby robi to, co zwykle przez lata w Bayernie, ale nie znajduje zrozumienia. Barcelona gra zupełnie inaczej, niż niemiecki klub, nie ma tak dobrych skrzydłowych, tak bardzo zainteresowanych tym, aby dograć piłkę do naszego napastnika. Tu często młodzież (jak Yamal) drybluje dotąd, aż nie ma wyboru i musi spróbować oddać piłkę (lub strzelić). Nie bez znaczenia jest fakt, że liga nauczyła się Lewandowskiego, a on skończył już 35 lat.
Zburzona równowaga emocjonalna i pewnie także świadomość coraz większych ograniczeń związanych z upływającym czasem powodują, że łatwiej o irracjonalne gesty, złe wybory.
Ten brak "przybicia piątki" ze złotym dzieciakiem z Barcelony jest niestety jakimś syndromem starzejącego się mistrza. Nie mającego zamiaru pogodzić się ze zbliżającą się zmianą warty, poirytowanego tym faktem.
Wydaje się, że wielki mistrz, który osiągnął już wewnętrzy spokój, na oczach milionów kibiców podałby tę rękę młokosowi, a może nawet przytulił. A później w zaciszu szatni wytłumaczył młodemu, jak się powinien jego zdaniem zachować.
Szkoda, że tu było odwrotnie.
Przejdź na Polsatsport.pl