Siła słonia czy słonika? Jakość jest, wyników nie ma
Kluby Fortuna 1. Ligi mają swoje „fazy”. Niedawno liderem była grająca świetnie na początku sezonu Odra Opole. Teraz klub ze stolicy polskiej piosenki ma serię trzech z rzędu przegranych meczów. Po pucharowej porażce z Legią Warszawa nie może pozbierać się GKS Tychy. Motor Lublin dawno stracił impet, a teraz wypadł nawet poza pierwszą szóstkę. Nowym przodownikiem tabeli jest Arka Gdynia. Jej passa to siedem zwycięstw. Kiedy zostanie przerwana?
Po piętnastej kolejce co najmniej dwie pozycje w tabeli kłują w oczy. O sytuacji Wisły Kraków (dziewiąta lokata) pisaliśmy już w tym miejscu wielokrotnie. Ale znajdująca się „oczko” niżej Bruk-Bet Termalica to też niespodzianka. Jeżeli nie sensacja. To tu przecież zbudowano jedną z najmocniejszych kadr całych rozgrywek. To tu zarabia się – podobno – najlepiej i przelewy zawsze są na czas. To tu drugą szansę dostał trener Mariusz Lewandowski, były wybitny reprezentant Polski. Nieciecza to prowincja, ale też pod wieloma względami kraina mlekiem i miodem płynąca. Jednak strefa komfortu nie zawsze powoduje efekty, jakich można by oczekiwać.
ZOBACZ TAKŻE: Rywale Polaków rozpoczęli zgrupowanie. "Łatwo nie będzie"
Awans miał być już w ubiegłym sezonie, ale to Puszcza Niepołomice w finale barażów okazała się sprytniejsza. Pieniądze – jak wiemy – nie zawsze grają. Liczą się inne elementy. Piłkarze Ruchu Chorzów z całą swoją „niebieską rodziną” wiedzą coś na ten temat.
Termalica gra w kratkę. W jednym tygodniu straci cztery gole u siebie z Miedzią, by kilka dni później pokonać w Głogowie Chrobrego 5:0. Ogra pewnie będącego w czubie tabeli Górnika Łęczna, by w kolejnych dwóch spotkaniach zdobyć zaledwie punkt w potyczkach z GKS-em Katowice i Stalą Rzeszów. Tu żadne prawo serii nie istnieje. W tej lidze w ten sposób nie da się myśleć o czołowych miejscach. A przecież historia play-offów udowodniła, że faworytom jest w nich zdecydowanie trudniej niż „underdogom”. Presja i specyfika barażów nie jednemu już nogi spętała.
Jakości w drużynie BBT jest sporo. Bramkarz Tomasz Loska był długo numerem jeden w młodzieżowej reprezentacji Czesława Michniewicza, dopóki nie objawił się w niej Kamil Grabara. Maciej Ambrosiewicz, Adam Radwański czy Kacper Karasek mogliby mieć spokojne zatrudnienie w wielu ekstraklasowych klubach, zresztą szczególnie ci dwaj ostatni na brak ofert nie mogą narzekać. Obcokrajowcy? Mocni. Austriak Lukas Spendlhofer nie przypadkowo grał niegdyś w Sturmie Graz, a jako nastolatek otarł się nawet o Inter Mediolan. W klubie doradzają bądź doradzali tacy fachowcy jak Rafał Wisłocki czy Artur Płatek. Nie tak dawno – co prawda przez dwadzieścia cztery godziny – „pracował” tam nawet obecny selekcjoner Michał Probierz. Przecież gdyby nie „pewne okoliczności”, być może właśnie tam, a nie w PZPN-ie przygotowywałby się do obecnej roli. Choć prawdopodobnie właśnie szybka dezercja z Niecieczy i przejęcie młodzieżówki dały mu to miejsce, w którym znajduje się teraz.
Skoro jest tu tak dobrze, to dlaczego jest tak przeciętnie? Liga nie dotarła co prawda jeszcze do półmetka i strata do nawet do drugiego miejsca nie jest jeszcze gigantyczna (siedem punktów), to Termalica - by nie zyskać miana bezpiecznej przystani, w której wszystko – poza wynikami – się zgadza, musi wreszcie na boisku zacząć przekonywać. Wyprawa do Tychów, goszczenie Wisły Kraków i Arki Gdynia, w końcu wyjazd do Legnicy - to idealny moment na to, by Bruk Bet pokazał siłę swojego herbu. Słonia, a nie słonika.