Teoria i praktyka. Wsłuchując się w słowa selekcjonera
Michał Probierz w odróżnieniu od swoich kilku poprzedników pojawił się na obu - a nie tylko na pierwszej - konferencjach prasowych przed meczami reprezentacji. Chce pewne rzeczy zakomunikować i dobrze, że tak się dzieje. Domysłów przecież zawsze jest przecież dużo i nie dotyczą one tylko tematów selekcji. Trener nie boi się kontaktów z mediami, lubi wejść z nimi w polemikę i wyrażać swoje zdanie.
Nie odbieram tego jako chęć konfrontacji czy wręcz zamiłowanie do przekomarzania się choć i takie głosy słychać w kuluarach. Woli postawić sprawę jasno. Wytłumaczyć, zwizualizować. Lepiej grać w otwarte karty niż coś pieczołowicie ukrywać.
ZOBACZ TAKŻE: Mateusz Oszust w sztabie reprezentacji. Michał Probierz ogłosił to na konferencji
Jego przekaz jest jasny: to nie on "zawalił" te eliminacje, bo w przeciwnym razie nie doszłoby do zmiany na stanowisku trenera. Z drugiej strony, dzięki wpadce Czechów w Tiranie dostał dar od losu i wygranie z Mołdawią postawiłoby go w zupełnie innej sytuacji. Pod warunkiem, że w piątek pokonalibyśmy naszych południowych sąsiadów. Opinia publiczna ma do niego pretensje, że twardo postawił na Arkadiusza Milika, którego teraz nawet nie powołał. Dziś nie jesteśmy w stanie stwierdzić, bez cienia wątpliwości, że gdyby mecz rozpoczął Adam Buksa, wynik byłby korzystniejszy. To teza nie do sprawdzenia. Kruszyć o to kopii sensu więc nie ma.
Czy uważnie wsłuchując się w retorykę Probierza, to w piątek nie powinniśmy zastać zespołu mocno przebudowanego w porównaniu do październikowych wyborów w meczach z Wyspami Owczymi i Mołdawią? Pomijając kwestię Milika i brak kontuzjowanego Patryka Dziczka? Nie jestem aż taki pewien. Jeśli selekcjoner chce bazować na tym, co jego wybrańcy robią w klubach, to musi zwrócić uwagę na to, czy czynią to jedynie w procesie treningowym, czy także regularnie grając. A z tym jest już problem. Nawet "pewniak" Karol Świderski swój ostatni mecz rozegrał 26 października. Dziś trenuje gościnnie we Wrocławiu ale w rytmie meczowym na pewno nie jest. Na szczęście ta przerwa nie jest zbyt długa.
Najwięcej znaków zapytania może pojawiać się w kwestii formacji, w której stabilizacja powinna być największa. W obronie. Październikowy układ Tomasz Kędziora - Patryk Peda - Jakub Kiwior chyba nie jest do odtworzenia. Nie po to selekcjoner wrócił do Jana Bednarka. I być może nie bez przyczyny na konferencji padły słowa o regularności w grze w klubie Pawła Bochniewicza. Według tej teorii najniżej w kontekście gry w piątek stoją więc szanse Mateusza Wieteski. "Faworyt" Probierza, Peda, narzekał na problemy zdrowotne i też za dużo po debiucie w reprezentacji nie pograł. Kędziora nie zebrał najwyższych not nawet z takimi rywalami jak "Farerzy" i Mołdawia. Czy to oznacza, że właśnie w defensywie czeka nas w piątek największa rewolucja?