Siatkarz zabrał głos po hitowym meczu PlusLigi. "Zabiły nas proste błędy"
Piotr Orczyk uważa, że o porażce Trefla w Gdańsku 0:3 w meczu ekstraklasy z Projektem zaważyły proste, często niewymuszone błędy. - One nas "zabiły", bo warszawianie takich nie popełniali. Goście potrafili też seryjnie zdobywać punkty z zagrywki - przyznał siatkarz gospodarzy.
Przed meczem w Gdańsku plasujący się na drugiej pozycji Projekt był jedną z dwóch drużyn, obok prowadzącego Jastrzębskiego Węgla, które nie poniosły w lidze porażki. Warszawianie odnieśli sześć zwycięstw, w tym pięć za komplet punktów.
Trzeci w tabeli gospodarze zanotowali pięć wygranych oraz porażkę 2:3. Inna sprawa, że gdańszczanie nie mierzyli się do tej pory z zespołami z najwyższej półki, z drugiej strony aż pięć z tych spotkań przyszło im rozegrać w hali rywali. Ekipa ze stolicy ma na rozkładzie m.in. Asseco Resovię Rzeszów i Bogdankę LUK Lublin, z którą przegrał Trefl.
ZOBACZ TAKŻE: Zagrywka 140 km/h w meczu PlusLigi? "Czy to możliwe?"
Gdańszczanie po raz pierwszy w tym sezonie nie zdobyli nawet punktu. W dwóch pierwszych setach wysoko jednak zawiesili rywalom poprzeczkę i przegrali je dopiero w końcówcach – 24:26 oraz 23:25. W trzeciej partii przewaga przyjezdnych, którzy triumfowali 25:19, nie podlegała dyskusji.
- W pierwszych dwóch setach czuliśmy nacisk Trefla w każdym elemencie. Gospodarze grali bardzo dobrze, świetnie weszli w mecz, ale najważniejsze, że pokazaliśmy charakter i te końcówki wyrwaliśmy na swoją korzyść. Moim zdaniem kluczowe znaczenie miał drugi set – to dzięki niemu wygraliśmy to spotkanie. Trochę też dopisało nam szczęście - ocenił atakujący Projektu Bartłomiej Bołądź.
29-letni zawodnik, który w poprzednim sezonie występował w Treflu dodał, że trzeci set jego zespół rozpoczął w bardzo dobrym stylu.
- Widać było większy luz w naszych poczynaniach i każda strefa świetnie się spisywała. Na zagrywce, ataku czy też bloku pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony, dzięki czemu tę partię dość gładko wygraliśmy. Do końca musieliśmy być jednak skupieni, bo dwie-trzy udane akcje Trefla mogły doprowadzić do powrotu gospodarzy - stwierdził Bołądź.
Z kolei Orczyk żałuje zmarnowanych szans, zwłaszcza w drugim secie.
- W tej partii nawet "odjechaliśmy", mieliśmy kilka punktów przewagi i wydawało się, że złapaliśmy wiatr w żagle, jednak w końcówce roztrwoniliśmy tę różnicę. Źle weszliśmy w trzeci set, rywale prowadzili bodajże 5:0 i ciężko było już dogonić rozpędzoną Warszawę. Goście zaczęli zdecydowanie lepiej przyjmować, dzięki czemu Firlej miał dużo większe pole do popisu. Przyjmowaliśmy podobnie, ale "zabiły" nas proste, często niewymuszone błędy. Zawodnicy Projektu takich błędów nie popełniali - zauważył przyjmujący Trefla.
30-letni siatkarz podkreślił również bardzo dobrą dyspozycję zawodników warszawskiej drużyny na zagrywce.
- Świetnie w tym elemencie czuł się Kevin Tillie, który bardzo utrudniał nam życie. Zresztą Projekt miał zróżnicowaną zagrywkę – dwóch siatkarzy szło mocno z wyskoku, pozostali fajnie nią żonglowali, zmieniali tempo i sposób zagrywki, co wybijało nas z rytmu. Kiedy nas podłapali, to zdobywali z niej seryjnie punkty - powiedział.
W Projekcie nie zagrał jeszcze zakontraktowany w piątek 31-letni amerykański środkowy Taylor Averill, który dwa poprzednie sezony spędził w Indykpolu AZS Olsztyn. Od początku sezonu trener warszawian Piotr Graban nie ma do dyspozycji kontuzjowanych i także występujących na tej pozycji Piotra Nowakowskiego oraz Serba Srecko Lisinaca.
Przejdź na Polsatsport.pl