Joanna Kaczor-Bednarska: Europejskie puchary okiem zawodnika

Joanna Kaczor-Bednarska: Europejskie puchary okiem zawodnika
fot. PAP
Joanna Kaczor-Bednarska: Europejskie puchary okiem zawodnika

Kobieca Liga Mistrzyń rozkręca się na dobre, gdy panowie inaugurują w rozgrywkach europejskich. Jest to dobry moment, by spojrzeć okiem siatkarzy i siatkarek na to, jak wygląda sezon w pełni.

Dla zespołów, które grają w europejskich pucharach, sezon wchodzi na kolejny poziom, to teraz zaczyna się prawdziwa zabawa. Są zawodniczki i zawodnicy, którzy nie wyobrażają sobie gry w klubie, który nie występuje na arenie międzynarodowej. To przecież ogromny prestiż, a także okno wystawowe na przyszłość. Są i tacy, dla których jest to pierwszy sezon w karierze, z tak dużą częstotliwością grania i podróżowania. Tak czy inaczej, zawsze są emocje i spore zamieszanie, szczególnie przed tym pierwszym meczem europejskich pucharów.

 

ZOBACZ TAKŻE: Co za popis siatkarza w egzotycznej lidze! Niesamowita skuteczność

 

Ja ze swojego pierwszego spotkania w Lidze Mistrzyń pamiętam wynik - to oczywiste - ale i ogrom dziwnych informacji, jakie co rusz kierownik drużyny nam dostarczał, a to, że trzeba takie same skarpetki, a to, że trzeba koszulkę wpuścić w spodenki, a to, że są jakieś butelki na wodę, z których trzeba korzystać. Wszystko to było ważne z organizacyjnego punktu widzenia, a my tylko chciałyśmy wreszcie zagrać spotkanie.

 

Z pomeczowych rozmów pamiętam, także jak kierownik wspomina wymagającego supervisora, który z urządzeniami pomiarowymi chodził po hali i wszystko mierzył (odległość do trybun, ławki rezerwowych, natężenie światła itd.), a przecież w Polsce nie ma już hal, do których można by mieć zastrzeżenia. I powiem tak, na wielu wiekowych obiektach grywałam mecze pucharowe i nikt nic nie mówił, trudno więc było to wszystko zrozumieć.

 

Abstrahując od technicznych aspektów meczów CEV, wraz z natężeniem gier i liczbą podróży dla zawodników nieszóstkowych, pojawia się kłopot związany z brakiem treningu, bo przecież po wielogodzinnej podróży nikt nie potrenuje na tzw. maksa, a jeżeli się nie gra, to i nie ma gdzie nadrobić straconych powtórzeń. Po powrocie z wyjazdowych meczów LM często pojawiało się hasło trening dla niegrających i chętnych. Co kryje się pod słowem "chętni" zależy tylko i wyłącznie od trenera, ale dla większości zawodników, a już na pewno dla tych młodego pokolenia, była to zawsze zagadka. Nie pójdę, to powiedzą, że leser. Pójdę, a czuję zmęczenie, to tylko sobie zaszkodzę, ale trener zauważy, że mi zależy. Tak więc niełatwy wybór.

 

Najpiękniejsze w europejskim graniu jest oczywiście zbieranie doświadczenia, możliwość porównania do naszej rodzimej ligi, sprawdzenie się na tle innych europejskich klubów, a najlepiej smakują zwycięstwa nad faworytami. Zmęczenie na pewno jest duże, ale satysfakcja z awansów do kolejnych rund rekompensuje wszystko.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie