Wylicza grzechy polskiej reprezentacji. „Ta drużyna się nie rozwija”
Chaos i puste trybuny, tak wyglądał ostatni mecz reprezentacji Polski w 2023 oczami byłego kadrowicza Arkadiusza Radomskiego. – To nie jest tylko wina piłkarzy – mówi Radomski. – Działacze i trenerzy też się przyłożyli. Dziwi mnie to, że znów gramy na trzech środkowych obrońców, choć od czasu Sousy mówi się, że nie mamy ich aż tylu. Dziwi mnie brak przejrzystych zasad w powołaniach. Dlaczego nie było Casha? – pyta Radomski.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Polska reprezentacja kończyła ten rok w smutnych okolicznościach. Pusty PGE Narodowy na meczu z Łotwą, to był raczej przygnębiający widok.
Zobacz także: Oto potencjalni rywale Polski na Euro 2024! Podział na koszyki
Arkadiusz Radomski, były reprezentant Polski: To było smutne, ale trudno się dziwić. Nie wywalczyliśmy bezpośredniego awansu na Euro 2024, więc kibice się obrazili i pokazali swoje niezadowolenie, nie przychodząc na ten ostatni mecz. Trzeba to przyjąć i przełknąć.
Piłkarze w sumie sami sobie na to zasłużyli.
Na nich się to odbiło najbardziej, ale nie tylko oni zasłużyli. To nie jest tylko wina piłkarzy, że tego bezpośredniego awansu nie ma. Nie można im było odmówić braku zaangażowania. Ja tego nie widziałem. Dlatego winą podzieliłbym wszystkich, bo także sztab i działaczy. Sporo było w tym roku tych błędnych decyzji.
Najgorszą było chyba zatrudnienie Fernando Santosa na selekcjonera.
Absolutnie tak. To nie była trafiona decyzja. Santos nie powinien był zostać trenerem reprezentacji. A jego następcę też trudno ocenić, bo jest za krótko.
Największa nagana należy się jednak tym, którzy nie zauważyli, że kadrą rozbija od środka temat premii obiecanej przed mundialem w Katarze przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Ja tej sprawy w ogóle nie rozumiem. Zawodnicy od razu powinni byli powiedzieć, że zarabiają na tyle dużo, że nie potrzebują tej premii. Albo powinni byli powiedzieć, komu ją przekażą. Są różne fundacje, są chore i potrzebujące dzieci. Tego zabrakło i zrobiła się nagonka. Sprawa tej premii niepotrzebnie żyła tak długo i napsuła sporo krwi.
Wygrana 2:0 z Łotwą za bardzo nam humorów nie poprawiła.
Wynik może i cieszy, ale z drugiej strony Łotwa to jest poziom drugiej ligi, słaba drużyna. My ich powinniśmy zdominować, nie dać im kopnąć piłki. Oni nie powinni mieć sytuacji. To, co najbardziej mnie martwi, to fakt, że nie mieliśmy pomysłu na grę. Gramy na trzech defensywnych pomocników. Jeden Szymański widoczny przez dwadzieścia, trzydzieści minut. Drugi też grał, ale tak jakby go nie było. Ja go nie widziałem. Nie widzę też rozwoju tej drużyny i to jest największy problem. Gramy ze słabą Łotwą, a jest wielki chaos. Nie wiadomo, kto co ma robić i kto, za co jest odpowiedzialny.
W powołaniach chyba zaczyna brakować logiki.
Nie chcę za bardzo krytykować, ale dobór zawodników bardzo mnie dziwi. Pojawiają się bowiem w kadrze tacy, bo nie prezentują umiejętności na miarę reprezentacji. Wchodzi ktoś taki jak Struski. Nawet go nie znałem. Nie to jest jednak istotne. Najważniejsze jest to, że chłopak się nie nadaje do kadry. To widać choćby po tym, jak się porusza, jak funkcjonuje na boisku. Takich nazwisk jest więcej. Ta selekcja nie jest najlepsza.
Trener Probierz wyjaśni to najpewniej eksperymentami. Z drugiej strony on na początku odciął się od pewnych nazwisk, a teraz do nich wraca.
Tak nie powinno być. Takie działania wprowadzają chaos. To źle, jak nie wiadomo, kto zostanie powołany. Jest wielu dobrych zawodników, z których należy korzystać. Nie rozumiem, jak w kadrze może nie być kogoś takiego, jak Cash. Miał słabsze występy, ale on ma jakość w grze i występuje w dobrej lidze. U nas ludzie lubią opowiadać na okrągło, żeby kogoś nie urazić, ale tak nie wolno, bo tu chodzi o rozwój polskiej piłki. Brak Casha uważam za błąd. Tak samo jak brak przejrzystości w powołaniach.
Bednarek najpierw był za słaby, ale ostatnio trener do niego wrócił.
I z Czechami nawet jakoś tam wyglądał. To nie jest jednak zawodnik, który powinien grać w pierwszym składzie. On nie pokazuje tego poziomu, żeby być czołową postacią w reprezentacji. A w ogóle, to dziwię się, że gramy trójką środkowych. Nie mamy aż tylu dobrych obrońców, żeby grać trójką. Nawet mecz z taką słabą Łotwą pokazał, że brakowało nam z tyłu tej szybkości. Wystarczyły dwa, trzy podania i byliśmy rozłożeni na łopatki. Przy lepszym rywalu źle by się to skończyło.
Od kilku osób już słyszałem, że reprezentacja powinna grać 4-4-2, bo już za kadencji Paulo Sousy przekonaliśmy się, że granie wahadłowymi i trójką środkowych nam nie służy. Nie mamy wykonawców.
Taktykę powinno się dopasowywać do materiału, który jest. Najpierw ludzie, a potem system. Grę trójką przerabiamy u trzeciego kolejnego trenera i za każdym razem przekonujemy się, że to nie jest to, bo nie mamy do tego ludzi. W sumie to mnie jednak nie dziwi. Dla mnie co czarne to czarne, ale inni potrafią powiedzieć, że czarne jest białe i na odwrót. Dlatego czekają nas trudne baraże. Na początek Estonia, ale potem trudniejszy rywal. Byle nie Ukraina, bo z nimi łatwo nie będzie. Na szczęście jest kilka miesięcy na zmiany, przemyślenia. Na razie słabo to wygląda.
Przejdź na Polsatsport.pl