Bożydar Iwanow: Dostaliśmy spadochron. Bądźmy gotowi, by go otworzyć w odpowiednim momencie

Bożydar Iwanow: Dostaliśmy spadochron. Bądźmy gotowi, by go otworzyć w odpowiednim momencie
fot. Cyfrasport
Reprezentacja Polski będzie rywalizować w barażach o Euro 2024.

"Od dwóch dobrych generałów wolę jednego, który ma szczęście" - mawiał Napoleon Bonaparte. Zmieniając nieco kontekst tej wypowiedzi, naszej reprezentacji w ostatnim czasie przydałoby się i jedno i drugie. Dobrze nie jest, fartu też brakuje. Michał Probierz nie zaczął jednak swej selekcjonerskiej pracy z pełną garścią szczęśliwych okoliczności.

Kontuzja Roberta Lewandowskiego przy pierwszych powołaniach, notoryczne problemy ze zdrowiem kandydata numer jeden na sklejenie defensywy Pawła Dawidowicza. Spektakularne pudła Arkadiusza Milika z Mołdawią. Poza ręką podaną nam przez przegrywających sromotnie w Tiranie Czechów, którzy tym samym otworzyli nam drzwi na bezpośredni awans do EURO, więcej bonusów już nie dostaliśmy. Także w Nyonie fortuna nie była z nami. Prawdopodobna Walia w finale barażów - jeśli Wyspiarze wcześniej poradzą sobie z Finlandią, a my z Estonią - brzmi może nie najgorzej. W relacji z możliwością wylosowania Ukrainy. Konieczność grania w Cardiff już niekoniecznie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Czy Michał Probierz może pójść drogą Adama Nawałki?


Dożyliśmy takich czasów, że obawiamy się gry z reprezentacją, którą w ubiegłym roku dwukrotnie pokonaliśmy w Lidze Narodów, dzięki czemu zresztą utrzymaliśmy się w Dywizji A. Zespołu bez choć jednego piłkarza klubu grającego w Champions League, gdzie największe wrażenie robią dwaj piłkarze Tottenhamu. Reszta co najwyżej reprezentuje kluby klasy Bournemouth, Fulham czy Leeds. To już nie czasy Ryana Giggsa, Johna Hartsona czy Garetha Bale'a. W fazie grupowej eliminacji Walia pokonała u siebie dobrze nam znanych z wtorku Łotyszów tylko 1:0. Z Armenią przegrała w Cardiff aż 2:4. Ale punktów do drugiego miejsca i bezpośredniej kwalifikacji zabrakło im więcej. Uzyskali ich w zestawie z Turcją i Chorwacją dwanaście. Tylko o jeden więcej niż my. Choć umówmy się, towarzystwo Walijczycy mieli trochę lepsze.


Suma szczęścia zawsze równa się zero i może chwilowo jego zasoby zostały wyczerpane? Przed rokiem atak Rosji na Ukrainę spowodował, że kadra jeszcze pod wodzą Czesława Michniewicza pozbawiona została średnio przyjemnej wyprawy na półfinał barażu do Moskwy. Na finał na Śląskim przyjechali zmęczeni dogrywką w Pradze Szwedzi, którzy właśnie wtedy zaczynali swój największy kryzys w ostatnim dwudziestoleciu. Dziś są w Dywizji C Ligi Narodów i w kwalifikacjach do EURO przegrali 0:3 z Azerbejdżanem. Nawet baraże były dla nich poza zasięgiem. W wyjściu z grupy mundialu w Katarze pomogli nam nie chcący nas za mocno karcić Argentyńczycy.


Czekając na marzec musimy się patrzeć tylko i wyłącznie na siebie. I przestać analizować z kim byłoby łatwiej i nie narzekać, że "finał" musimy zagrać na wyjeździe. Na losowanie i formę rywala nie mamy wpływu. Żadnego. W naszych jedynie rękach jest za to to, jak my do tych dwóch (mam nadzieję) spotkań przygotujemy. Zanim wybierzemy się do Cardiff - a może do Helsinek - trzeba jeszcze wyeliminować Estonię i to bez zbyt dużych kosztów uzyskania awansu. Bądźmy wdzięczni Bogu i UEFA, że przez Ligę Narodów także nam stworzono spadochron, dzięki któremu otrzymaliśmy jeszcze szanse na wyjazd do Niemiec. Teraz już tylko od nas zależy, czy otworzymy go w odpowiednim momencie.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Holandia - Niemcy. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie