Polki zaczynają walkę o mistrzostwo świata i igrzyska. "To będzie klucz"
Reprezentacja Polski w piłce ręcznej kobiet rozpoczyna w czwartek rywalizację w mistrzostwach świata. Polki walczą także w Skandynawii o grę w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, którą zapewni ćwierćfinał mundialu. Kluczem do wygranych ma być solidna defensywa drużyny Arne Senstada.
Mistrzostwa świata to turniej, z którym wiążą się najpiękniejsze chwile reprezentacji Polski kobiet w piłce ręcznej. Niebawem minie 10 lat od wyjątkowej imprezy w Serbii, zakończonej 4. miejscem na świecie. Budowniczym tamtego sukcesu był Kim Rasmussen, który prowadził kadrę w latach 2010-2016.
ZOBACZ TAKŻE: Były selekcjoner oczekuje awansu. "To dało się oglądać"
Kiedy Polki walczyły przed dekadą o medale mundialu, wszystkie zawodniczki z obecnej kadry, z wypiekami na twarzy mogły śledzić zmagania przed telewizorami. Niektóre, jak Nikola Głębocka, miały wtedy zaledwie 11 lat. Dwa lata później w reprezentacji na swoje pierwsze mistrzostwa znalazła się Monika Kobylińska, która teraz jedzie na skandynawski turniej w roli kapitana drużyny narodowej.
W 2015 roku biało-czerwone ponownie zaszokowały opinię publiczną, a Kobylińska była jednym z objawień w kadrze Rasmussena. Medal był o krok, ale ostatecznie polskie piłkarki ręczne powtórzyły wyczyn sprzed 2 lat. Do tej pory są to największe sukcesy, jakie żeńska kadra odniosła w światowym czempionacie. W kolejnych latach, już bez duńskiego trenera za sterami, Polki były tłem dla najlepszych. W 2019 roku nie pojechały nawet na turniej, a dwa lata temu zajęły 15. lokatę.
Teraz nadzieje są jednak rozbudzone po serii dobrych występów w meczach towarzyskich. Jeszcze w październiku reprezentantki Polski dwukrotnie pokonały Argentynę. Kilka dni temu wzięły udział w turnieju towarzyskim w Norwegii, gdzie pokonały Islandię oraz Angolę. Podopieczne trenera Senstada musiały jedynie uznać wyższość gospodyń, czyli obecnych mistrzyń świata i Europy.
- Pokazałyśmy, że potrafimy bić się z Norweżkami, jednym z najlepszych zespołów na świecie. Myślę, że to bardzo dobry prognostyk przed startem mistrzostw. Cieszymy się też, że w trakcie Posten Cup wszystkie trzy mecze zagrałyśmy na równym poziomie - mówiła po meczu z Norwegią obrotowa reprezentacji Polski Sylwia Matuszczyk.
Zawodniczka EUROBUD JKS Jarosław stoi przed trudnym zadaniem zastąpienia kluczowych zawodniczek w kadrze. Arne Senstad nie może bowiem skorzystać z kontuzjowanych Aleksandry Olek oraz Joanny Andruszak, a ze względów osobistych na turniej nie pojechała Joanna Drabik.
„Bardzo mi brakuje w zespole Olek i Drabik. One dobrze grały w obronie, a w ataku rozgrywające miały wpojone, aby właśnie grać na nie plus rzuty z dystansu. Teraz na kole została Sylwia Matuszczyk, która była drugim-trzecim wyborem na tej pozycji” - mówi przed mistrzostwami były selekcjoner kadry Jerzy Noszczak.
Nieobecność Olek sprawiła, że Arne Senstad musiał szukać alternatyw w grze defensywnej. Według skrzydłowej Magdy Balsam Polki poradziły sobie z tym wyzwaniem. Co więcej - Balsam twierdzi, że to defensywa będzie najmocniejszą stroną biało-czerwonych.
- Chcemy, żeby naszym atutem była obrona i szybki atak. To od defensywy wszystko się zaczyna, więc to będzie klucz do wygranych. Po kontuzji Aleksandry Olek długo szukałyśmy najlepszego ustawienia w obronie i z każdym meczem wyglądałyśmy coraz lepiej - mówi zawodniczka MKS-u Lublin.
Reprezentacja Polski rozpocznie zmagania w mundialu od spotkania z Iranem 30 listopada. Dwa dni później zagramy z Japonią, a 4 grudnia naszymi rywalkami będą Niemki. Trzy najlepsze zespoły trafią do kolejnej rundy, więc o awans nie powinno być trudno. Jeśli chcemy liczyć się w walce o ćwierćfinał MŚ i w dalszej perspektywie igrzyska, musimy jednak wejść do drugiej fazy grupowej z kompletem punktów.
- Będziemy walczyć z Niemkami, z którymi ostatnio grałyśmy jak równy z równym czy to w ramach mistrzostw, czy w meczach towarzyskich. Japonia prezentuje trochę inny styl gry. Być może mniej lubimy grać z takimi przeciwniczkami, ale jest to rywal do ogrania. Zwycięstwo z Iranem stanowi natomiast obowiązek - analizuje rywalki w rozmowie z ZPRP Matuszczyk.
Awans do ćwierćfinału wywalczą tylko dwie najlepsze drużyny drugiej rundy. Tam trafimy na trzy zespoły z grona Dania, Rumunia, Serbia i Chile. Oczywistymi faworytkami są Dunki, które dodatkowo będą miały atut w postaci własnej publiczności. Walkę o drugą lokatę powinniśmy stoczyć z Niemkami, Serbkami i Rumunkami. Każda z tych ekip jest w zasięgu Polek. Czy biało-czerwone zdołają jednak utrzymać równy poziom na przestrzeni dwóch tygodni? Towarzyski turniej w Norwegii pokazał, że jak najbardziej jest to możliwe.
Przejdź na Polsatsport.pl