Kadra wioślarzy trenuje w Portugalii
Niemal cała kadra wioślarzy od kilku dni przygotowuje się do kolejnego, olimpijskiego sezonu w portugalskim Lago Azul. "Do tego ośrodka jeździmy od ponad 20 lat i czujemy się tu jak w domu" – powiedział PAP trener Aleksander Wojciechowski.
Do Lago Azul udała się 29-osobowa kadra, zabrakło tylko kobiecej grupy wioseł długich. Wioślarki prowadzone przez Wojciecha Jankowskiego obecnie trenują we włoskim Livingo.
Portugalski ośrodek to stały punkt w przygotowaniach polskich wioślarzy. "Ja tutaj przyjeżdżam już od ponad 20 lat. Czujemy się tu jak w domu. Ludzie znają nas bardzo dobrze, wiedzą, jakie są nasze oczekiwania" – tłumaczył Wojciechowski, który prowadzi męską grupę wioseł krótkich.
ZOBACZ TAKŻE: Cztery medale polskich osad na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Bułgarii
Lago Azul stało się faktycznie drugim domem dla wioślarzy trzy lata temu. Wszechobecnie panujący koronawirus dotarł do ośrodka i połowa polskiej kadry nie mogła wrócić na święta do Polski.
- Ja miałem to szczęście, że byłem jeszcze zdrowy i wróciłem. Zaraz po przylocie do Polski okazało się, że też jestem zarażony - wspominał szkoleniowiec.
Na szczęście teraz zdrowie wszystkim uczestnikom zgrupowania dopisuje, pogoda bywa jednak kapryśna. Mimo, że jest dość ciepło, kilkanaście stopni na plusie, to jednak często pada deszcz.
- Z powodu opadów w czwartek nie mogliśmy przeprowadzić zajęć na wodzie i trenowaliśmy w ośrodku. Nie jest to jakiś problem w tym momencie. Dopiero zaczynamy te przygotowania, ale na tym etapie też trzeba się "opływać" i zrobić te kilometry – wyjaśnił Wojciechowski, który w 2008 roku w Pekinie poprowadził "dominatorów" do złotego medalu olimpijskiego.
Mijający rok nie był udany dla polskiego wioślarstwa. Honoru broniła męska czwórka podwójna (Fabian Barański, Dominik Czaja, Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup), która zdobyła mistrzostwo Europy i brązowy medal mistrzostw świata. Ta osada, jako jedyna w kraju, zdobyła również kwalifikację olimpijską.
- Czwórka zostanie w tym składzie, ale szukamy jeszcze dwójki podwójnej, która mogłaby powalczyć w regatach kwalifikacyjnych. Mam w kadrze kilku medalistów młodzieżowych mistrzostw świata i Europy, może kogoś znajdziemy. Dwójki wagi lekkiej raczej zostaną bez zmian. Natomiast grupa kobieca wioseł krótkich praktycznie budowana jest od nowa i jej przyszłością są raczej kolejne igrzyska – wyjaśnił Wojciechowski, który w reprezentacji pełni również funkcję trenera-koordynatora.
Kadra kobiet, której opiekunem jest obecnie Przemysław Konecki, w porównaniu do poprzedniego sezonu mocno się zmieniła. Pozostała najbardziej doświadczona Marta Wieliczko, jedyna wicemistrzyni olimpijska ostatnich igrzysk. Do reprezentacji nie wróciła inna srebrna medalistka z Tokio Katarzyna Zillmann, która przez cały rok zmagała się z kontuzją. Do tej grupy dołączyły natomiast m.in. Barbara Jęchorek, która startowała w konkurencjach wioseł długich oraz Jessika Sobocińska z wagi lekkiej.
Polska będzie miała dwie szanse na powiększenie swojej reprezentacji na igrzyska w Paryżu. Pierwszą będą kontynentalne regaty olimpijskie, które w dniach 25-28 kwietnia przyszłego roku odbędą się w węgierskim Szegedzie. O przepustki olimpijskie rywalizować będą tylko jedynkarze oraz dwójki kategorii lekkiej.
- Na Węgrzech mogą startować tylko te kraje, które nie mają jeszcze zakwalifikowanej żadnej osady lub najwyżej jedną. Dlatego też i my mamy ten przywilej. Natomiast drugą szansą będą interkontynentalne (finałowe) regaty, które w maju odbędą się w Lucernie – wyjaśnił Wojciechowski.
Jak dodał, niektórzy zawodnicy będą musieli budować wysoką formę już na kwiecień, dlatego też w inny sposób będą przygotowywać się do sezonu: "Część kadry będzie na górskim zgrupowaniu w Alpach, a niektórzy już w lutym polecą do Portugalii, by ponownie trenować na wodzie".
Wojciechowski niedawno został ponownie wybrany przez kapitułę Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich trenerem roku. Tu akurat niespodzianki być nie mogło, gdyż tylko jego podopieczni odnosili sukcesy.
- Uważam, że to nie tylko moja zasługa; miałem do pomocy i Roberta Sycza, i Przemka Koneckiego. Ja nie wszędzie mogę pojechać na zgrupowanie, bo zdrowie już nie pozwala. To jest na pewno mój ostatni sezon z reprezentacją. Po Paryżu, mogę już tylko… towarzysko wsiąść na motorówkę – zakończył utytułowany szkoleniowiec.
Przejdź na Polsatsport.pl