Joanna Kaczor-Bednarska: Półmetek Tauron Ligi tuż tuż
Już tylko dwie kolejki dzielą nas od końca pierwszej rundy Tauron Ligi. To dobry moment, by zerknąć w tabelę i sprawdzić, kto zawodzi, a kto się wyróżnia.
Przez ostatnie lata mogliśmy zauważyć tendencję zatrudniania na stanowisko trenerskie szkoleniowców, którzy wywodzą się ze statystyk. Wielu z nich ze wspaniałymi wynikami kończyło swoje sezony, a mi zapadło w pamięć jedno zdanie, które usłyszałam od jednego z nich przed sezonem. „Jeżeli chcemy zagrać o medale i puchar, to trzeba walczyć o lokatę w pierwszej czwórce, ażeby to osiągnąć, na koniec fazy zasadniczej należy uzbierać minimum 37 punktów.” I miał rację, statystyka się nie myliła. Śledząc ostatnie cztery sezony było dokładnie tak samo i spoglądając na tabelę dziś historia może się powtórzyć.
ZOBACZ TAKŻE: Największe gwiazdy opuszczą PlusLigę?! To może być rewolucja w świecie siatkówki
Grupa Azoty Chemik Police od lat buduje swoją markę i pozycję, a po nieudanym finiszu ubiegłego sezonu walka o fotel lidera był sprawą honorową. Rywalizacja szczególnie na początku ligi była bardzo zacięta. Dziś pierwsze miejsce w tabeli należy do zachodniopomorskich siatkarek, ale w grze ciągle pozostaje kilka zespołów i sporo grania. 25 pkt. Police, 23 BKS ZGO Bostik Bielsko-Biała, 21 PGE Rysice Rzeszów i 20 ŁKS Commerce con Łódź. Dorobek punktowy ekip pierwszej czwórki nie budzi, więc wątpliwości, że są one na dobrej drodze, by w czołówce pozostać. Trzeba jedynie utrzymać dobrą formę, co w okresie świąteczno-noworocznym w połączeniu z rozgrywkami europejskimi stanowi spore wyzwanie dla sztabów.
Największy zawód, jak do tej pory, to bardzo falująca gra Moya Radomki Radom, która na papierze wygląda bardzo obiecująco z reprezentantkami Polski Marią Stenzel, Moniką Gałkowską, Hilary Johnson (rep. Kanady), Marie Scholzel (rep. Niemiec) w składzie. Na boisku ma sporo kłopotu z utrzymaniem stabilizacji i efektywności stąd z ostatnich dziewięciu spotkań zwycięsko kończyły tylko trzy. Skromny dorobek dziewięciu punktów nie zamyka jeszcze drogi, ale znacząco ją utrudnia.
Śledząc zmagania poszczególnych zawodniczek na pewno uwagę zwraca fakt, iż często wyróżniane statuetkami MVP są rozgrywające. Katarzyna Wenerska, Julia Nowicka czy Martyna Łazowska odbierały je dwukrotnie, a to oznacza, że ciężko pracują na równomierną dystrybucję, kreowanie liderek, dokładając przy tym punkty po własnych atakach i zagrywkach. A skoro o liderkach mowa, to po trzy statuetki trafiły w ręce Mackenzie May, Moniki Fedusio i Aleksandry Dudek. Ta ostatnio zaskakuje najbardziej, bo nie tylko gra z dużą radością i odwagą, ale pokazuje niezły warsztat techniczny. Prawie na półmetku tabela podzieliła się na dwie części. Nie ma już ekip bez porażki. Ale czy zespoły wyciągną naukę ze swoich niepowodzeń i jak będą rozwijać swoje umiejętności przekonamy się już wkrótce.