Były trener Stocha ma dla niego dobrą radę. "Zawsze miał z tym problem. To powinno pomóc"

Dariusz OstafińskiZimowe
Były trener Stocha ma dla niego dobrą radę. "Zawsze miał z tym problem. To powinno pomóc"
fot. PAP
Kamil Stoch

- Moim zdaniem wszystkie kłopoty polskich skoków zaczęły się od rozstania z Horngacherem. Nie wiem, jak mogliśmy go odpuścić. Wystarczy zobaczyć, co on zrobił z Niemcami. Tam teraz nawet ci starzy skaczą – mówi Krzysztof Sobański, pierwszy trener Kamila Stocha, z którym rozmawiamy po dwóch turniejach w Klingenthal. Po pierwszym powiało optymizmem, drugi znowuż wprawił nas w minorowe nastoje.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Po pierwszym konkursie w Klingenthal wróciła nadzieja, po drugim znów poczuliśmy się nieswojo. Takie turbulencje są czymś naturalnym, kiedy zawodnicy wracają do formy, czy też dalej mamy problem?


Krzysztof Sobański, pierwszy trener Kamila Stocha: To jest dość ważne pytanie, ale ciężko na nie odpowiedzieć nie mając pojęcia, jak wyglądały przygotowania. Moja wiedza jest taka, że trening był bardzo mocny, że został nieco wydłużony, więc forma przyjdzie później. To by znaczyło, że nie powinniśmy się za bardzo martwić tym, co wydarzyło się w Klingenthal.


A jednak się martwimy, bo znów mamy weekend bez miejsca w dziesiątce i tylko z jednym skokiem Piotra Żyły porównywalnym do skoków tych najlepszych.

 

Jak się mocno potrenuje, to zawodnik traci wszystko, także czucie mięśniowe. Naszym zawodnikom najbardziej potrzeba teraz odpoczynku. To powinno wiele zmienić i poprawić. Poza wszystkim pamiętajmy o innych czynnikach, które mają wpływ na to, jak długie są skoki naszych zawodników. Mam tutaj na myśli presję. Też po sobotnim konkursie myślałem, że Kubacki w niedzielę będzie jeszcze lepszy. Tak się jednak nie stało. Przez presję, a może przez to, że Dawid poczuł się pewniej. W każdym razie w niedzielę to jego odbicie wyglądało źle.


Nasi najbardziej doświadczeni zawodnicy mają ten problem, że nie ma zaplecza, które pozwoliłoby im odpocząć i złapać równowagę. Oni wciąż muszą, bo nie ma godnych następców. To pewnie też nie pomaga.


To jest olbrzymi problem. Jak jeszcze byłem czynnym trenerem, to zaczęło się majstrowanie przy systemie szkoleniowym. Wcześniej mieliśmy wyniki i osiągnięcia, ale to majstrowanie wiele zmieniło. Ja się z tym nie zgadzałem, dlatego odszedłem na emeryturę. Zmiany jednak postępują. Jeśli trener kadry B nie potrafi przez rok wychować jednego zawodnika, to nie jest dobrze. Moim zdaniem wszystkie kłopoty polskich skoków zaczęły się od rozstania z Horngacherem. Nie wiem, jak mogliśmy go odpuścić. Wystarczy zobaczyć, co on zrobił z Niemcami. Tam teraz nawet ci starzy skaczą.


Dlaczego?


Horngacher popracował nad detalami, które jak wiadomo, są ważne. Mam na myśli sprzęt. Ten się zmienił. Teraz są inne, krótsze buty. Nie da się do nich nic włożyć. Narta jest inaczej zbudowana, szpice są wygięte. Niemcy dwa lata pracowali nad tym, żeby się do tego sprzętu dopasować, więc to nie jest proste. Te zmiany powodują, że najazd jest inny. Niemcy mają jednak ten temat rozpracowany. Nam to wciąż miesza, dlatego między innymi Żyła jeden skok ma wyśmienity, a kolejny słaby.


W czym jeszcze Niemcy są od nas lepsi, w czym nas wyprzedzają?


Zwróciłbym uwagę na kombinezony. Skan ciała zawodnika jest robiony w lecie. Do tego dokłada się skan kombinezonu. Jak patrzę na Niemców, bo znów do nich się odwołam, to tam widać, że oni mają te kombinezony luźne. Widać, że od lata schudli. To wszystko ma znaczenie. Dopracowanie detali związanych ze zmianami przekłada się na technikę skoku. Kiedyś zawodnik robił duże V i układał ciało tak, że zamykał ten otwór. Teraz te narty idą dużo szerzej, co wymaga nieco innego zachowania. Zostawmy jednak lot, bo nasz kłopot zaczyna się na dojeździe. Jak mówiłem, ciężki trening sprawił, że straciliśmy czucie.


Przed Klingenthal dużo mówiło się o tym, że trener Thurnbichler dał zawodnikom trochę odpocząć i to miało się przełożyć na niezłe wyniki w sobotnim konkursie.


Teraz pewnie też odpoczną, bo w Zakopanem wieje halny. Jest więc szansa, że do Engelbergu nasi pojadą jeszcze bardziej wypoczęci niż ostatnio i to przełoży się na jeszcze lepsze wyniki. Bo jak tam nie będzie wyników, to sytuacja zrobi się dość trudna. Ja jednak wierzę, że w Engelbergu sytuacja się odwróci. A swoją drogą, to do odpoczynku dołożyłbym jeszcze jeden element. Chodzi o presję. Ona jest za duża. To widać choćby po wyniku Zniszczoła w Pucharze Kontynentalnym. Został przesunięty w związku ze słabymi rezultatami i tam zajął drugie miejsce. Nasi skoczkowie muszą mieć więcej luzu na konkursach, muszą być bardziej wyizolowani. Uważam, że powinni się bardziej koncentrować na robocie, że powinno się ich zwolnić choćby z tego biegania przed kamery między jedną i drugą serią. To jest czas na analizę skoku. W sytuacji, gdy chcemy wrócić na właściwą ścieżkę, to ma znaczenie.


Pan wspomniał Zniszczoła, ale największa presja ciąży na tych najlepszych. To oni od kilku lat są eksploatowani ponad stan, bo wciąż wszystko od nich zależy.


Dlatego odpoczynek w rodzinnej atmosferze dobrze im zrobi. Psychika odpocznie.


A co z Kamilem Stochem? Trener Kazimierz Długopolski powiedział mi, że plan naprawczy Thurnbichlera może nie wypalić. Stwierdził, że Stoch mógłby stanąć na nogi po indywidualnych zajęciach z panem, bo to byłoby odtworzenie relacji, jaką miał Małysz ze Szturcem.


To jest przyjemne, ale technologia poszła do przodu. Kiedyś taki trening i analiza skoków wyglądały inaczej. Teraz to jest tak, że jeden filmuje, drugi się przygląda, a zawodnik po skoku podjeżdża do odtwarzacza i może od razu zobaczyć, co zrobił dobrze, a co źle. Dostaje uwagi od trenera i jeśli one są dobre, to nie ma tematu. Sądzę, że trenerzy Miętus z Klimowskim dobrze zrobią swoją robotę.


Co w ogóle stało się ze Stochem?


Ma problem z najazdem, z przyjęciem odpowiedniej pozycji i musi znaleźć złoty środek. Plus jest taki, że Kamil jest zawodnikiem, który wierzy trenerowi, słucha go. Jeśli tylko dostaje dobre wskazówki, to cały proces naprawczy powinien przebiec szybko i sprawnie. Kamil od zawsze miał problem z najazdem. Kiedyś ruszał stopami nartami, żeby się rozluźnić, żeby nie być sztywny. To dało mu medale olimpijskie. Potem jednak przestał to robić. Według mnie powinien wrócić do dobrych nawyków. Mam nadzieję, że tak się stanie, choć dwa dni w Austrii to trochę mało.


Najgorsze jest chyba to, że Stoch osiągnął w sporcie tak dużo, że pewnie coraz trudniej mu się zmobilizować.


Akurat tym bym się nie martwił. Kamil kochał i kocha skoki. Dawno by zrezygnował, gdyby było inaczej. Ostatnie lata ma trochę gorsze, ale to świetny zawodnik, najlepszy, jakiego mieliśmy i wciąż mamy. Potrzeba mu jednak dobrych rad i odpowiedniego podejścia. Ja się nie będę wtrącał, ale na moje oko tam trzeba rozluźnić górę, nie dociskać jej do kolan, minimalnie podnieść bioderko i to może pomóc. Więcej powinien wiedzieć trener, który ma Kamila na co dzień.


Trener Thurnbichler zbiera ostatnio cięgi.


To zawsze tak jest, że ten drugi sezon jest trudniejszy. Pierwszy to była siła rozpędu, trochę taka praca na konto poprzednika, który zostawił pewną bazę. Teraz jest inaczej, dlatego jest trudniej. Trzeba jednak wierzyć, że odpoczynek zdziała cuda.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie