Dawid Kubacki nie poddał się Thurnbichlerowi! "Uparłem się”
Im bardziej trener Thomas Thurnbichler próbuje poprawić formę naszych skoczków, tym bardziej wyniki odbiegają od oczekiwanych. Austriak został zatrudniony przez Polski Związek Narciarski, żeby odmłodzić kadrę. Tymczasem najlepszym zawodnikiem jest ten najstarszy. Piotr Żyła za miesiąc skończy 37 lat i tylko jego skoki choć odrobinę się bronią. Po konkursach w Klingenthal jest 20. w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poza tym widać ciemność.
Od Piotra Żyły i Kamila Stocha, który po erze Adama Małysza przejął pałeczkę lidera polskich skoków, trudno wymagać zwycięstw. W tej pięknej dyscyplinie decyduje dynamika odbicia na progu, a po przekroczeniu wieku 35 lat jest o nią znacznie trudniej, w związku z nieuniknionym procesem wiotczenia mięśni szybkokurczliwych, a to one dają moc.
ZOBACZ TAKŻE: Geiger znowu najlepszy! Dalekie miejsca Polaków
Dawid Kubacki nie zgodził się z planem trenera Thurnbichlera
Po nieudanym wejściu w sezon Kamila Stocha trener Thurnbichler wycofał "Orła z Zębu" na spokojne treningi w austriackim Eisenerz, gdzie obok Kamila trenowała kadra kobiet i Jarosław Krzak. Co ciekawe, razem ze Stochem do Austrii miał się udać także Dawid Kubacki, ale nowotarżanin nie zgodził się z takim planem trenera.
- Trener chciał mnie wycofać z Pucharu Świata, ale ja się uparłem. Po to się trenuje całe lato, żeby startować w zawodach, a nie jeździć na zgrupowania – wypalił Kubacki na antenie Eurosportu.
To nie pierwszy zgrzyt na linii Thunbichler – zawodnicy. Już po nieudanych konkurach w Kuusamo skoczkowie utyskiwali, że trener próbuje poprawić w ich skakaniu za dużo elementów naraz i powstaje im od tego mentlik w głowie.
- Trzeba się skupić na góra dwóch elementach – mówił Kubacki. – Kombinowanie jest najgorsze – dodawał Stoch.
Do tego czara goryczy najwyraźniej przepełniła się u samego Żyły, który przed kamerami zwykł żartować, uśmiechać się.
- Skąd się biorą wahania w moich skokach? Trzeba pytać o to eksperta. Ja nim nie jestem – mówił wyjątkowo poważnie Żyła, na antenie TVN-u.
Paweł Wąsek również zaliczył regres
Papierkiem lakmusowym pracy Thomasa Thurnbichlera powinien być Paweł Wąsek. Ma 24 lata i talent, cała kariera przed nim. Tymczasem w sześciu konkursach zawodnik WSS Wisła uciułał ledwie osiem punktów. Rok temu, na tym samym etapie, czyli na początku współpracy z Thurnbichlerem miał 78 "oczek". W samym Klingenthal zdobył ich 42, za 14. i 11. miejsce. Zatem również w wypadku Wąska nastąpił wyraźny regres.
Gdy wybuchł pożar, po zawodach w Lillehammer trener Thurnbichler wycofał z PŚ nie tylko Stocha, ale też Aleksandra Zniszczoła, który w październiku ubiegłego roku, podczas Letniego Pucharu Kontynentalnego w Lake Placid trzy razy z rzędu stawał na podium i wywalczył dla Polski dodatkowe miejsce w Pucharze Świata.
Do Klingenthal trener Thurnbichler zabrał 28-letniego Andrzeja Stękałę i 32-letniego Macieja Kota, który w niedzielę za dużo nie poskakał. Został zdyskwalifikowany już podczas kwalifikacji, za zbyt duży kombinezon. Stękała nie zapunktował ani razu – zakończył zawody na 42 i 40 miejscu. Trudno mieć jednak do niego pretensje. W tym sezonie debiutował w skokach na śniegu, a jego występy znacząco się nie różniły od tych Wąska, który z Niemiec przywiózł 41. i 37. pozycję.
Trener Thurnbichler nie trafił z formą zawodników
Gołym okiem już widać, że trener Thurnbichler nie trafił z forma swych zawodników na początek sezonu. Próby odsyłania skoczków na obozy treningowe są normalną praktyką, ale w połowie, czy drugiej fazie sezonu, gdy pojawiają się błędy techniczne, wynikające m.in. ze zmęczenia fizycznego i mentalnego.
Thurnbichlera plan zakładał, że po obozie regeneracyjnym na Cyprze i oskakaniu się na śniegu w Lillehammer kadra A miała być gotowa na Puchar Świata. Sześć konkursów pokazało, że dostajemy tęgie lanie i trzeba wdrażać kolejny już plan naprawczy. To oczywiste, że skoczkowie, siłą rzeczy, muszą mieć nadwerężone zaufanie do trenera, dlatego coraz częściej podważają jego metody.
Polski Związek Narciarski miał ambitny zamiar: Thomas Thurnbichler miał być trenerem na lata, który poprawi skoki starych mistrzów i rozwinie naszą młodzież, by bardziej naciskała na Stocha, Żyłę i Kubackiego. O ile pierwszy rok pracy Austriaka przyniósł wyraźną poprawę, o tyle teraz wpadliśmy w kryzys, jakiego dawno nie było. W Pucharze Narodów byliśmy przyzwyczajeni do miejsca na podium. Teraz spadliśmy na siódme miejsce i zaczyna nam deptać po piętach Finlandia, która była obiektem żartów, że po erze Jannego Ahonena i Mattiego Hautamaekiego jej skoki upadły.
Jeśli kryzysu nie uda się opanować do Turnieju Czterech Skoczni, misja trenera Thurnbichlera może być znacznie krótsza niż zakładał PZN i nawet wsparcie prezesa Adama Małysza dla Austriaka nie pomoże.
Być może światło w tunelu zapalił Zniszczoł, który w sobotę zajął drugie miejsce w Pucharze Kontynentalnym w Lillehammer. Zapewne w ten sposób zagwarantował sobie powrót do kadry A na PŚ w Engelbergu.
Przejdź na Polsatsport.pl