Reprezentacja Polski U17 jak starsi koledzy – gonią za medalem
Walczący o awans na mistrzostwa Europy rocznik 2007 to już ściśle wyselekcjonowana grupa, która ma wszystkie atuty, żeby powtórzyć wyczyn rok starszych kolegów, a ci na Euro wywalczyli medal. Siedem zwycięstw i tylko dwie porażki, w dodatku w towarzyskich starciach, to znakomity bilans drużyny trenera Rafała Lasockiego jesienią sezonu 2023/2024.
Reprezentacja Polski U17 obok kadry U21 to jedyna drużyna młodzieżowa polskiej federacji, która może zagrać wiosną w turnieju o mistrzostwo kontynentu. Drużyna z rocznika 2007 jest w znakomitej wręcz sytuacji. Po wygraniu pierwszego etapu kwalifikacji, a złożyły się na to wygrane z Łotwą (3:0), Mołdawią (3:0) i Szwecją (2:1), wylosowali w drugiej rundzie Bośnię i Hercegowinę (organizatora turnieju), Czechów i Białorusinów w fazie Elite Round. Uniknęli w ten sposób takich tuzów młodzieżowej piłki jak m.in. Holendrzy, Anglicy, Hiszpanie, Portugalczycy. Na turniej finałowy, który w przyszłym roku odbędzie się na Cyprze, pojedzie ośmiu mistrzów oraz siedmiu wicemistrzów rozlosowanych grup. W sytuacji, w jakiej są Polacy, trudno nie być optymistą i nie zmieni tego nawet przegrana z Cyprem (0:1) w ostatnim meczu niedawnego turnieju towarzyskiego. Wcześniej była przecież wygrana z Holandią 2:1 i porażka z Portugalią 2:5. Sezon dla tej kategorii wiekowej otworzył turniej o Puchar Syrenki wygrany przez Polaków po triumfach z Walią (7:2), Gruzją (4:2) i Rumunią (3:2).
Zobacz także: Wyjaśniła się przyszłość polskiego napastnika. Zarząd klubu podjął decyzję
Rocznik 2007 idzie więc przez kolejny sezon jak burza, zupełnie jak rok starsi koledzy, którzy na zeszłorocznym Euro wywalczyli brązowy medal, a niedawno wrócili z dającego mnóstwo doświadczeń mundialu. Nie było jednak łatwo, bo zwłaszcza w pierwszym etapie kwalifikacji ME trener Lasocki nie miał do dyspozycji ważnych dla swojej drużyny graczy. Chodzi m.in. o tych, którzy grają już w seniorskiej piłce – Adriana Przyborka z Pogoni Szczecin, Mateusza Pruchniewskiego z rezerw Lecha Poznań, czy Patryka Mazura, który przeniósł się ze Stali Rzeszów do Juventusu, by tam walczyć o swoją pozycję w Primaverze. Nie było również Igora Brzyskiego, innego gracza Lecha II, którego powoływał trener starszej reprezentacji. Kontuzje wyeliminowały Mateusza Szczepaniaka i Stanisława Gierobę z akademii Legii Warszawa, Kamil Jakóbczyk zrezygnował z wyjazdu na turniej do Mołdawii z powodów osobistych. Każdy z tych siedmiu graczy miałby z pewnością miejsce w podstawowym składzie, ale ich zmiennicy okazali się niezawodni.
Generalnie to grupa dość szeroka, ale poza wyjątkami (Max Pawłowski czy Tobiasz Mras) dość hermetyczna. Dzięki temu trener Lasocki od dawna wie, na kogo może liczyć, powołanie pod broń zmienników przebiegło więc bezboleśnie. Zresztą widać wyraźnie, kto jest u tego selekcjonera kluczowym zawodnikiem, a kto powinien godzić się na rolę uzupełniającego skład. Jak wyliczył portal polishfootballalmanac.net, jesienią zagrało 29 zawodników, choć powoływanych było 32. Na 810 możliwych do rozegrania minut najwięcej mieli: Kacper Potulski (Mainz) – 659, Dawid Szwiec (Górnik Zabrze) – 659, Jakub Adkonis (Legia) – 622, Bartosz Kriegler (Górnik) – 602, Mateusz Dziewiatowski (Zagłębie) – 597, Dawid Mazurek (Górnik) – 561, Cyprian Popielec (Zagłębie) – 528, Hubert Jasiak (Górnik) – 500, Mateusz Jeleń (Górnik) – 450, Dominik Sarapata (Górnik) – 422, Michael Izunwanne (Austria Wiedeń) – 394. Kolejni zawodnicy mieli blisko 100 minut mniej. Widać też wyraźnie, że selekcjoner najbardziej ceni zawodników z Zabrza (sześć na ogół podstawowych graczy) oraz Zagłębia i Legii.
Na wiosnę hierarchia może jednak się zmienić, bo przecież dostępni będą wymienieni wcześniej zawodnicy nieobecni w pierwszej fazie kwalifikacji. Są na tyle istotni, że z pewnością zobaczymy ich w fazie Elite Round, a później – o co idzie przecież walka – w samych mistrzostwach Europy. Turniej na Cyprze odbędzie się od 20 maja do 5 czerwca 2024 roku.
Lasocki: Autostrada w drugiej rundzie kwalifikacji? Proszę nie przesadzać.
Z kompletem wygranych zakończyliście pierwszą rundę kwalifikacji Euro. To wielki handicap być losowanym w drugiej rundzie z pierwszego koszyka.
Naszym celem było bardzo dobre przygotowanie do najważniejszego pierwszego meczu z Łotwą, potem do drugiego z Mołdawią, które dało nam już kwalifikacje do II rundy ME U17. Spotkanie to nie było takie łatwe, jak wskazuje wynik, choć rywal nie był tak wymagający. Przeciwko Mołdawii zyskaliśmy dużą przewagę, mimo że rywal ten miał więcej atutów niż w pierwszej naszej potyczce. Ze Szwedami biliśmy się o pierwsze miejsce. Było najtrudniej, dopiero w ostatnich 10 minutach zapewniliśmy sobie wygraną. Wróciliśmy z turnieju z kompletem punktów, czym mogą pochwalić się tylko cztery inne federacje spośród wszystkich startujących [Rosja jest wykluczona, Izrael sam się wycofał – red.]. Daleki jestem od tego, by mówić, że takie było nasze założenie. Mieliśmy sporo zmartwień, nawet gdyby ich nie było, i tak skupilibyśmy się najpierw na pierwszym meczu.
Ostatni mecz ze Szwecją, czyli najtrudniejszym przeciwnikiem, miał dwa oblicza. Pierwsza połowa nie była widowiskiem, które będzie wspominane latami, druga część stała na wysokim poziomie. Z czego wynikają takie wahania formy?
Nie zapominajmy, że jest to wciąż piłka młodzieżowa. W tej kategorii wiekowej zawodnicy zaskakują niekiedy w najmniej spodziewanym momencie. Straciliśmy gola w sytuacji, w której nie powinniśmy, czyli po karnym za przewinienie odległe od naszej bramki, w samym narożniku. Tak bywa. Potrzebowaliśmy czasu, by otrząsnąć się z tego. Zadziałało to pozytywnie, w drugiej połowie drużyna funkcjonowała jak należy.
Turniej w Portugalii był z kolei rollercoasterem – od 2:5 z Portugalią, przez 2:1 z Holandią do 0:1 z Cyprem.
Zgadza się. Zmieniliśmy w tym turnieju sposób naszej gry, chcieliśmy wprowadzić nowe warianty, zwłaszcza w fazie atakowania. Przyzwoicie to wychodziło, ale nie przełożyło się na stwarzane sytuacje i strzelane gole. Mecz z Portugalią bardzo mnie zaskoczył. Spodziewaliśmy się po rywalu wiele, podczas gdy w całym meczu wykonali 47 długich podań za naszą linię obrony lub prób takich podań. To niespotykane na każdym poziomie i w każdej reprezentacji, a graliśmy przecież z Portugalią. Piłkarska jakość była jednak po ich stronie, zwłaszcza kiedy mieli piłkę na naszej połowie. Zasłużenie wygrali to spotkanie. Przeciwko Holandii, a to jeden z najlepszych zespołów młodzieżowych w Europie, zagraliśmy jeden z najlepszych naszych meczów rocznika 2007. Każdy inny wynik niż nasza wygrana byłby niesprawiedliwy. A już kilka dni później w dość zbliżonym składzie ulegliśmy Cyprowi, choć wcale źle nie graliśmy. Rywal bronił się całym zespołem, strzelił nam gola po stałym fragmencie gry. Obserwowaliśmy ich przed wspólną konfrontacją. Zawsze dobrze wyglądali do straty pierwszego gola. Po niej cała gra im się sypała. Nam jednak się nie udało ich roztroić, zabrakło skuteczności. To były pożyteczne konfrontacje, niejako nagroda za zwycięstwa w pierwszej rundzie kwalifikacji. Dla mnie turniej był także po to, by dalej selekcjonować zawodników pod drugą rundę.
W drugiej rundzie unikacie Holendrów, Anglików, Hiszpanów, Portugalczyków. Robi się wprost autostrada do turnieju finałowego.
Bez przesady, co pokazuje nasz mecz z Cyprem. Taki rollercoaster, jeśli chodzi o dyspozycję, jest możliwy w każdej chwili. Marzy mi się, żeby druga runda tak nie wyglądała. Nie mówiłbym o autostradzie, bo zwłaszcza piłka młodzieżowa wymaga pokory i twardego stąpania po ziemi.
Razem z kadrą U21 jesteście ostatnimi nadziejami polskiej piłki, by sezon 2023/2024 nie był aż tak nieudany.
Wydaje mi się, że sezon polskiej piłki jest całkiem niezły, biorąc pod uwagę m.in. fakt, że po wielu latach przerwy Reprezentacja Marcina Włodarskiego była na Mistrzostwach Świata U17. Śledzę, co dzieje się w naszych reprezentacjach młodzieżowych, ale całą moją energię poświęcam swojemu rocznikowi. Zrobię wszystko, by dobrze przygotować się do drugiej rundy.
Mówił Pan o perypetiach w pierwszej rundzie, chodziło o liczne absencje, teraz ich pan uniknie.
Miałem przekonanie, że poza tymi, którzy grają w wyższym roczniku, będę miał do dyspozycji wszystkich, których wybrałem. Tak się jednak nie stało, bo nasz turniej nie był w okienku reprezentacyjnym. Mamy w planach dwie krótkie konsultacje selekcyjne, zobaczymy tam wszystkich, którzy są w kręgu naszych zainteresowań na wyjazd. Musimy ich ocenić, w jakiej są dyspozycji, nie będziemy ich przecież widzieć przez kilka miesięcy. Na początku lutego będzie turniej towarzyski, a później kwalifikacje. W naszej drużynie nikt nie ma abonamentu - ani ci, którzy byli w Mołdawii, ani ci, których zabrakło.
Czy któryś z piłkarzy, którzy niespodziewanie dostali szansę, zrobili na Panu wrażenie?
Nie wypowiadam się personalnie o zawodnikach publicznie, mówię o tym do nich na odprawach. Powtórzę, nikt nie ma abonamentu, dowodem niech będzie powołanie dla jednego z zawodników, który dostał szansę debiutu.
Przejdź na Polsatsport.pl