Twardziel, jakich mało. Komentował mecz z raną głowy
Do niecodziennego incydentu doszło w meczu hokejowej ligi NHL pomiędzy Buffalo Sabres i Arizona Coyotes. Rob Ray, były zawodnik drużyny z Buffalo, teraz telewizyjny komentator, został uderzony krążkiem w czoło. Jednak pomimo rany głowy, kontynuował pracę.
Ray to prawdziwa legenda "Szabli". Grał w drużynie przez czternaście sezonów i w tym czasie dorobił się opinii jednego z największych twardzieli w lidze. W czasie całej swojej kariery (po raz ostatni w meczu NHL zagrał w 2004 roku) dostał łącznie 3207 minut kar i pod tym względem zajmuje szóste miejsce w tabeli wszech czasów.
Były hokeista obecnie pracuje przy transmisjach telewizyjnych z meczów zespołu z Buffalo dla sieci MSG Network. Relacjonuje wydarzenia z poziomu lodowiska. Jak się okazało, to zajęcie czasami bywa niebezpieczne.
ZOBACZ TAKŻE: Legenda piłki ręcznej zakończyła karierę reprezentacyjną. Opublikowała emocjonalny wpis
W trzeciej tercji poniedziałkowego spotkania "Szabel" z Arizona Coyotes przypadkowo odbity krążek trafił Raya prosto w czoło. W wyniku uderzenia powstała widoczna rana, pojawiła się krew, ale legenda Sabres nic sobie z tego nie robiła. 55-latek użył ręcznika, by zatamować krwawienie i kontynuował opowiadanie o spotkaniu. Zapewnił swoich kolegów, że wszystko z nim w porządku, tylko musi wyczyścić okulary. Poskarżył się natomiast, że nie może użyć swoich notatek, ponieważ ubrudziły się krwią.
- Gotowy do działania. Normalnego gościa trzeba by było stąd zabrać - dodał legendarny twardziel.
Mecz zakończył się zwycięstwem Buffalo Sabres 5:2.
Przejdź na Polsatsport.pl