Łakomy po debiucie w Lidze Mistrzów: Dostałem mnóstwo pozytywnych opinii

Łakomy po debiucie w Lidze Mistrzów: Dostałem mnóstwo pozytywnych opinii
fot. Polsat Sport
Łakomy po debiucie w Lidze Mistrzów: Dostałem mnóstwo pozytywnych opinii

W środowy wieczór powiększyła się grupa polskich piłkarzy grających w Lidze Mistrzów. W ostatniej kolejce fazy grupowej debiut w tych prestiżowych rozgrywkach zanotował Łukasz Łakomy z Young Boys Berno. 22-letni pomocnik pojawił się na boisku w 70 minucie przegranego na wyjeździe meczu z RB Lipsk 1:2. - Szkoda, że w Lipsku nie udało się przynajmniej doprowadzić do wyrównania, bo były ku temu okazje – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl, Łukasz Łakomy.

Grzegorz Michalewski: Lepiej późno niż wcale. Gratuluję debiutu w Lidze Mistrzów, choć na swój premierowy występ w tych rozgrywkach musiał Pan czekać do ostatniej kolejki fazy zasadniczej. Jakie to uczucie zagrać w takim meczu?

Zobacz także: Ekspert stanął w obronie Legii

 

Łukasz Łakomy: Przyjemne. Bardzo przyjemne!

 

W drugiej połowie zmienił Pan Sandro Laupera, zaliczając ponad dwadzieścia minut w premierowym meczu w Champions League. Jak Pan ocenia swój występ?

 

Jestem bardzo zadowolony. Zapewne teraz będę miał okazję porozmawiać o mojej grze z trenerem, bo u nas jest to coś zupełnie normalnego. Nie byłem w tym meczu anonimowy. Dostałem mnóstwo pozytywnych opinii, nie tylko ze strony rodziny czy znajomych, ale te sygnały były z różnych stron. To też dodatkowo buduje i motywuje do dalszej pracy. Szkoda, że w Lipsku nie udało się przynajmniej doprowadzić do wyrównania, bo były ku temu okazje.

 

Jedną z nich właśnie po Pana akcji i podaniu do Silvera Ganvouli, jednak ostatecznie sędzia odgwizdał spalonego.

 

To prawda, to był niefortunny spalony, bo po moim podaniu piętą doszło do takiej przypadkowej „przebitki” z jednym z obrońców Lipska i w efekcie odgwizdano spalonego. Szkoda. Trochę żałuję, że po wejściu nie udało mi się szybciej wejść w rytm meczowy. Nie chodzi mi tutaj żebym wcześniej pojawił się na boisku, ale abym szybciej wszedł w ten rytm gry. Zawsze może być lepiej, choć tutaj nie było takiej nerwówki po zmianie.

 

Kiedy się Pan dowiedział, że zagra Pan w Lipsku. Wcześniej były jakieś sygnały czy po prostu w trakcie meczu trener Raphael Wicky zadecydował wpuścić Pana na boisko…

 

W poprzednich dwóch meczach ligowych, które graliśmy z Stade-Lausanne i FC St. Gallen, wchodziłem z ławki i zaprezentowałem się całkiem nieźle. Wróciłem do gry po przerwie spowodowanej kontuzją i sam do końca nie wiedziałem, w jakiej będę dyspozycji. Za oba mecze zebrałem dobre recenzje, a zwłaszcza za mecz z FC St. Gallen, bo to drużyna z czołówki. Wszedłem na boisko, gdy wynik był już rozstrzygnięty, ale nawet przy wyniku 3:0 to nie był dla nas spacerek.

 

Dlaczego?

 

Rywal cały czas dążył do zmiany niekorzystnego wyniku, więc musieliśmy mocno pracować w obronie do końca meczu. Miałem trochę inne zadanie na boisku i zagrałem nie do końca na swojej nominalnej pozycji. Przeciwko FC St. Gallen byłem ustawiony bardziej na skrzydle i miałem za zadanie schodzić do środka, aby także w tej strefie pomagać swoim kolegom.

 

Nominalnie gra Pan na pozycji sześć lub osiem. W tej kwestii chyba nic się nie zmieniło?

 

Nie. W rozegraniu „schodzę” na szóstkę lub ósemkę. Gramy takim „diamentem”, więc zdarza się, że bardzo często muszę się znajdować pod napastnikami. Raz gram na szóstce, raz na ósemce, a w innych sytuacjach na dziesiątce, więc u nas ta rotacja w środku pola jest bardzo duża.

 

Wspomniał Pan o kontuzji. Z tego powodu pauzował Pan przez ponad miesiąc. To było coś poważnego?

 

Po meczu wyjazdowym Ligi Mistrzów z Manchesterem City mieliśmy jeszcze trening podczas którego przy jednej z pozoru niegroźnej sytuacji nabawiłem się urazu. Razem z kolegą w czasie jednego z ćwiczeń obaj kopnęliśmy piłkę w tym samym momencie i w efekcie tego kontaktu naderwałem więzozrost w lewej kostce. W moim przypadku szczęście w nieszczęściu było takie, że pauzowałem tylko przez miesiąc, a przy takim urazie ta przerwa mogła potrwać zdecydowanie dłużej. Od koniec listopada wróciłem do gry, ale skutki tego urazu odczuwam jeszcze do dzisiaj.

 

W swojej grupie zajęliście trzecie miejsce za Manchesterem City i RB Lipsk, a przed Crveną Zvezdą Belgrad, a to oznacza że wiosną zagracie w fazie pucharowej Ligi Europy. Na kogo chciałby Pan trafić?

 

W gronie naszych potencjalnych rywali jest kilka naprawdę mocnych klubów, a ja najbardziej chciałbym wylosować AS Roma.

 

W sobotę zagracie na wyjeździe ze Stade-Lausanne ostatni mecz w tym roku. Wiadomo, że 2023 rok zakończycie na pierwszym miejscu w tabeli.

 

Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem mistrzem rundy jesiennej. Mamy szanse, aby obronić tytuł mistrzowski i wygrać krajowy puchar. Do tego wiosną zagramy w fazie pucharowej Ligi Europy, więc mamy o co walczyć. Zresztą także i runda wiosenna poprzedniego sezonu w barwach Zagłębia Lubin była także dla mnie bardzo udana. Efektem mojej dobrej gry było podpisanie kontraktu z Young Boys Berno. Sportowo i nie tylko był to dla mnie bardzo dobry rok.

 

Przenosiny do ligi szwajcarskiej to był dobry krok? Jak oceniasz te pół roku gry w Young Boys Berno.

 

Zdaję sobie sprawę, że były lepsze i gorsze momenty, jak choćby ta kontuzja o której już wspominałem. Grałem w pierwszym składzie i podnosiłem swoje umiejętności. Zresztą cały czas to robię. Przenosiny do Szwajcarii to była dla mnie bardzo dobra decyzja. Cieszę się, że tutaj jestem, bo widzę że robię postępy. Doskonale wiem, że stać mnie na jeszcze lepszą grę. Mam nadzieję, że wiosną tych minut spędzonych na boisku będę miał jeszcze więcej i pomogę drużynie w osiągnięciu sukcesów.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie