Kubacki w tej grze już się nie liczy. Doświadczony trener daje mu 1 procent szans
Przed startem Pucharu Świata w skokach narciarskich pisaliśmy, że nawet jeśli wszyscy inni zawiodą, to Dawid Kubacki zrobi wynik i powalczy o Kryształową Kulę. Po ośmiu konkursach Polak traci do lidera Stefana Krafta 605 punktów. Druga zła wiadomość jest taka, że Kubacki jest daleki od dobrej formy. – Dawid na 99 procent nie zdobędzie w tym sezonie Kryształowej Kuli – uważa trener Kazimierz Długopolski.
Presja, nerwy, brak optymalnej formy, to wszystko składa się na bardzo słaby, jak dotąd wynik Dawida Kubackiego. Zawodnik, który miał być naszym liderem i lokomotywą, ani razu nie wskoczył do dziesiątki, a zdarzały mu się konkursy, gdzie nie wchodził nawet do trzydziestki. Na koncie ma 64 punkty i zajmuje 23 miejsce w klasyfikacji.
Polak widzi, że szansa ucieka
Kubacki bardzo chciał w tym sezonie powalczyć o Kryształową Kulą, ale widzi, że ta szansa mu ucieka. – Pojawiają się nerwy, a wtedy o błędy jest bardzo łatwo. Dawid rozpoczął ten sezon pod wielką presją, bo miały być wyniki, a rzeczywistość jest inna. On się teraz czuje tak, jakby dostał młotem w głowę. Kolejne zawody uciekają, a nie ma znaczącej poprawy. Pewnie on sam bije się z myślami i zastanawia, co się dzieje. To odbija się na psychice, a głowa w tym sporcie jest bardzo ważna – komentuje trener Kazimierz Długopolski.
Już pojawiły się głosy, że Kubackiego należało wycofać podobnie, jak to miało miejsce w przypadku Kamila Stocha. Faktem jest, że Stochowi nieco to pomogło. Inna sprawa, że szału nie ma. Stoch, który dotąd miał kłopoty z wejściem do trzydziestki, teraz zaczął punktować, ale miejsca poniżej dwudziestego z pewnością nie są spełnieniem jego marzeń, ani tym, czego oczekiwał.
- Gdyby w przypadku Kubackiego efekt miał być ten sam, to chyba nie ma sensu tego robić. Zresztą Dawid już to powiedział, że nie po to trenował i szykował się do tego sezonu, żeby teraz odpuszczać zawody. On musi skakać i mieć nadzieję na to, że forma w końcu wróci. I tak się w końcu stanie, choć ten moment, kiedy nasza kadra w końcu odpali, jest stale przesuwany w czasie. Miało być lepiej na Turnieju Czterech Skoczni, ale już wiadomo, że nie będzie – ocenia Długopolski.
Trener daje mu 1 procent szans, a to i tak dużo
Gdyby Kubacki odpalił w Engelbergu i dorzucił do tego dobry występ w TCS, to jeszcze moglibyśmy mieć nadzieję, że powalczy o Kryształową Kulę. W obecnej sytuacji nie ma to praktycznie żadnych szans. Trener Długopolski daje mu 1 procent, a i to wydaje się bardzo, ale to bardzo optymistycznym spojrzeniem na rzeczywistość, bo jak popatrzy się na naszych zawodników, to bliżej takiej optymalnej formy jest Piotr Żyła. On już miewa dobre skoki na miarę pierwszej dziesiątki. Brakuje mu jedynie stabilizacji.
W sumie to jak wygląda Kubacki, jest największą zagadką tej zimy. W lecie prezentował się tak, że zwyczajnie mieliśmy nadzieję na to, że zimą będzie regularnie wskakiwał na podium. Sądziliśmy, że dodatkową wzmocnią go rodzinne przejścia (choroba żony). W końcu to jak sobie z tym poradził, było godne podziwu. Wydawało się, że wróci mocniejszy. I był mocny. Jeszcze w finale mistrzostw Polski odlatywał tak, że na start sezonu czekaliśmy z nadzieją.
Jak obudzić Kubackiego? Największa zagadka zimy
W zasadzie to nie wiadomo, co musiałoby się zdarzyć, żeby Kubacki zaczął latać na poziomie, jaki dziś prezentuje Stefan Kraft. Przez ostatnie tygodnie eksperci podali już wiele różnych recept. Większość zgodnie twierdziła, że będzie lepiej, jak Dawid odpocznie i złapie trochę świeżości. Jak dotąd nie było mu to dane, bo po słabym wejściu w sezon wraz z innymi skoczkami musiał wykonać wiele dodatkowej pracy, żeby opanować kryzys.
- Bardzo dobrze już nie będzie, ale może być dobrze. Żyła ma szansę na miejsca w pierwszej dziesiątce, Stoch może wskoczyć do drugiej, a w przypadku Dawida wszystko zależy od głowy i tego, jak to sobie poukłada – zauważa Długopolski.
Trener Thomas Thurnbichler czaruje, że na TCS nasza kadra pojedzie wypoczęta i z czystymi głowami. Dodaje, że wszystkie wskaźniki wyglądają dobrze, więc nie powinniśmy tracić nadziei.
Przejdź na Polsatsport.pl