Niesamowity wyczyn Los Angeles Clippers. Detroit Pistons z 24. porażką z rzędu

Wydarzeniem poniedziałkowej kolejki koszykarskiej ligi NBA było 151 punktów rzuconych Indianie Pacers przez Los Angeles Clippers, z czego 90 stanowiła zdobycz tercetu James Harden, Paul George i Kawhi Leonard. Cleveland Cavaliers potrzebowali dogrywki, aby pokonać Houston Rockets 135:130.
To ósme zwycięstwo z rzędu Los Angeles Clippers, którzy na wyjeździe rozprawili się z Indiana Pacers 151:127. Gospodarze od początku sezonu mają jedną z najgorszych defensyw w lidze. Do tej pory nadrabiali to aktywnością w ataku, ale ostatnio rywale zostali całkowicie poza ich zasięgiem. W składzie Pacers zabrakło kontuzjowanego Mylesa Turnera, a poza swoim naturalnym rytmem był Tyrese Haliburton, który opuścił poprzednie spotkanie z powodu urazu kolana.
Pacers jeszcze w drugiej kwarcie prowadzili 51:46 i nic nie zapowiadało katastrofy. Jednak seria 21:6 pozwoliła Clippers objąć dwucyfrowe prowadzenie, które na początku czwartej odsłony urosło do 20 punktów. James Harden zanotował dla zwycięzców 35 pkt i dziewięć asyst. Wspierali go Kawhi Leonard (28 pkt) i Paul George (27). Wśród Pacers na wyróżnienie zasłużył jedynie rezerwowy Benedict Mathurin (34 pkt, sześć zbiórek i dwie asysty).
W Clevaland przez cztery kwarty trwała regularna wymiana ciosów. Żadnej z drużyn nie udało się wypracować znaczącej przewagi. W ostatniej minucie regulaminowego czasu tablica wskazywała remis 122:122. Goście z Teksasu mieli szansę, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, bo do nich należała ostatnia akcja spotkania. Rzut Turka Alperena Senguna nie trafił jednak celu. W dogrywce "Kawalerzyści" szybko uzyskali kilka punktów przewagi, kontrolowali sytuację i odnieśli cenną, 15. w sezonie, wygraną.
Najlepszy na parkiecie był Donovan Mitchell który zdobył dla zwycięzców 37 pkt i miał sześć asyst.
- Szczerze mówiąc, nadszedł czas byśmy w końcu zaczęli wygrywać. Żadnych wymówek – powiedział po meczu rzucający obrońca. Dla Rockets 27 pkt i 17 asyst zanotował Fred VanVleet, a Sengun dodał 24 pkt, osiem zbiórek i sześć asyst.
Koszykarze z Salt Lake City zatrzymali rywali z Brooklynu, dzięki znakomitej postawie zawodników pierwszej piątki. 90 ze 125 punktów zdobyli właśnie gracze wyjściowego składu Utah Jazz, którzy pokonali Nets 125:108. Najwięcej punktów (po 27) zanotowali Collin Sexton i Talen Horton-Tucker. Double-double zanotowali Fin Lauri Markkanen (20 pkt i 10 zbiórek) oraz Walker Kessler (14 i 14 zb.). W zespole z Nowego Jorku brylował Cam Thomas - 32 punktów, a Spencer Dinwiddie kończył mecz z dorobkiem 17 pkt, ośmiu zbiórek i 11 asyst.
Fatalnej passy nie mogą przerwać Detroit Pistons, dla których wyjazdowa porażka 124:130 z Atlantą Hawks była 24. z rzędu. "Jastrzębie" już w pierwszej kwarcie, trafiając 9 z 12 rzutów zza linii 7,24 m, wyszli na dwucyfrowe prowadzenie, które pozwoliło im kontrolować przebieg rywalizacji. Czwarte kolejne spotkanie z co najmniej 30 punktami i 10 asystami zanotował Trae Young. Lider gospodarzy zdobył 31 pkt i rozdał 15 asyst. "Tłokom" do przerwania niechlubnej serii nie wystarczyły nawet 43 pkt Cade’a Cunninghama, który ustanowił rekord kariery i był najlepszym strzelcem wszystkich poniedziałkowych spotkań.
Jeśli "Tłoki" przegrają jeszcze dwa kolejne spotkania, wyrównają rekord Cleveland i Philadelphia 76ers, które w pojedynczych sezonach, odpowiednio, 2010/11 i 2013/14 schodziły z parkietu pokonane w 26 spotkaniach z rzędu. Sixers doznali także 28 kolejnych porażek na przełomie rozgrywek 2014/15 i 2015/16.
Przejdź na Polsatsport.pl