Karne w Detroit. Nowy lider Central Division
Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżyli kibice hokeja w Detroit, gdzie miejscowi Red Wings dopiero po rzutach karnych pokonali Philadelphię Flyers 7:6, chociaż po pierwszej tercji prowadzili już 5:1. W meczu na szczycie ligi NHL Winnipeg Jets rozgromili Boston Bruins 5:1.
Festiwal strzelecki w Detroit otworzył w 5. minucie Patrick Kane, który kilka minut później ponownie pokonał bramkarza gości. W pierwszej części Red Wings trafili jeszcze trzy razy, a ponieważ zespół z Filadelfii zrewanżował się tylko jednym golem, wydawało się, że losy spotkania można uznać za rozstrzygnięte.
ZOBACZ TAKŻE: Austriak zwycięzcą slalomu w Madonna di Campiglio. Polak ostatni
Tymczasem pięć kolejnych bramek zdobyli hokeiści Flyers i ku zaskoczeniu widzów w Detroit na pięć minut przed końcem spotkania objęli prowadzenie 6:5. Na odpowiedź gospodarzy czekali jednak tylko 37 sekund - szóstego gola dla Red Wings strzelił Dylan Larkin, oddalając widmo piątej porażki z rzędu swojego zespołu.
Dodatkowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i o końcowym wyniku decydowała seria rzutów karnych. W niej skuteczni okazali się miejscowi gracze Lucas Raymond i Kane, a ponieważ rywalom nie udało się pokonać bramkarza Red Wings, to zespół z Detroit cieszył się w piątek z wygranej.
Winnipeg Jets nadspodziewanie wysoko pokonali we własnej hali Boston Bruins 5:1 i awansowali na pierwsze miejsce w tabeli Central Division. Goście mimo porażki utrzymali prowadzenie w Atlantic Division.
W odróżnieniu od spotkania w Detroit, ten mecz nie miał zwrotów akcji. Hokeiści z Winnipeg na początku trzeciej tercji prowadzili już 4:0 i wprawdzie goście uzyskali honorowego gola, to piąta bramka zdobyta w ostatniej minucie spotkania przypieczętowała zwycięstwo Jets. Najskuteczniejszym graczem gospodarzy był Nino Niederreiter, który zdobył dwa gole i zanotował asystę. Z kolei Gabriel Vilardi trafił do siatki w piątym kolejnym meczu Jets.
Przejdź na Polsatsport.pl