Olimpijski przepis na udane święta? "Barszcz i kolędy przy kominku"
- To będzie piękne Boże Narodzenie w rodzinnym gronie, z pysznym dziadkowym barszczem z uszkami i kolędami przy kominku - zdradził świąteczne plany Oskar Kwiatkowski, mistrz świata w snowboardowym gigancie równoległym oraz olimpijczyk z Pjongczangu i Pekinu.
- Bardzo za tym świątecznym spotkaniem tęsknię. Mama wróciła z pracy za granicą, taty również z tego powodu nie było w domu cztery miesiące. Mam też trzy młodsze siostry, zajrzą do nas ciocia z wujkiem i dwójką dzieci, więc będzie dużo radości - wyjawił Kwiatkowski.
ZOBACZ TAKŻE: Smacznych pierogów, barszczu, wszystkiego! Życzenia na święta od Igi Świątek
Zapytany o ulubioną świąteczną potrawę przyznał, że na pewno przygotowany przez dziadka barszcz z uszkami.
- Jest zapalonym grzybiarzem, więc jego uszka z prawdziwkami nie mają sobie równych. Jesienią bierze psy na spacer po lasach w rejonie Gliczarowa, a przy okazji przynosi spore zbiory grzybów, z których powstają te najpyszniejsze na świecie pierożki - rozmarzył się mistrz świata z gruzińskiego Bakuriani.
Na pytanie, czy uda mu się coś przygotować samemu powiedział, że uniemożliwił mu to start w Davos, z którego wrócił dopiero w sobotę.
- Czyli "na gotowe". Na pewno jednak pomogę w przygotowaniach, chociażby nakrywając stół - zapewnił zawodnik zakopiańskiego AZS.
Tradycja nakazuje też wzajemne obdarowywanie. Jakie prezenty znajdą się w domu Kwiatkowskich?
- Od kilku lat mamy zwyczaj losowania, kto komu sprawi niespodziankę pod choinką. Do stołu wigilijnego siadamy w naprawdę licznym gronie, więc już na początku grudnia pojechaliśmy do wujostwa i tam każdy dowiedział się, kogo z radością obdaruje - przekazał.
Kwiatkowski zapytany, czy święta to odpoczynek od treningów odpowiedział, że teoretycznie tak.
- Pewnie jednak jak zwykle nie wytrzymam tak całkiem bez ruchu, więc podejdę w Tatry na skitourach. No a potem z wielką frajdą tradycyjnie usiądę z rodziną przy kominku i posłuchamy kolęd - dodał.
Czy ten czas pod Tatrami to jest dla niego najlepszy sposób i miejsce na spędzanie Bożego Narodzenia?
- Jak na razie tak, chociaż w ubiegłym roku rozmawiałem o tym z kolegą, który zresztą sprzątnął mi sprzed nosa małą Kryształową Kulę za giganta, czyli z Włochem Rolandem Fischnallerem. On właśnie tuż po zeszłorocznych przedświątecznych zawodach wraz z rodziną poleciał... pod palmy. Potem oglądaliśmy zdjęcia i opowiadał, jak było fajnie, więc nie wykluczam, że kiedyś, gdy np. założę rodzinę, spędzę święta w tropikach - powiedział.
Okres świąteczno-noworoczny to czas życzeń i postanowień.
- Ja mam głównie sportowe, czyli szybciej śmigać na desce czerpiąc z tego maksimum radości. No i na pewno Kryształowa Kula w gigancie - wymienił Kwiatkowski.
- W tym sezonie jednak oprócz giganta czuję się mocny również w slalomie. Lubię tę konkurencję, w której dużo się dzieje i po prostu można się wyżyć - podkreślił snowboardzista.
Zapytany o rozwiązania sprzętowe powiedział, że w zeszłym roku zmienił właściwie całe wyposażenie.
- I to zagrało, ale mimo to znów wprowadzam pewne nowinki. Deska tej samej firmy, ale z drobnymi różnicami materiałowymi i delikatną zmianą profilu skrętu, co przekłada się na szybkość - wyjaśnił.
27-letniego zakopiańczyka bardzo cieszy możliwość startu w zawodach PŚ przed własną publicznością. Tę rywalizację zaplanowano w dniach 24-25 lutego w Krynicy.
- To historyczny moment dla Polski, a do tego ta impreza ma być wpisana na stałe do kalendarza FIS. To dla nas super uciecha, że na swoim podwórku i że to w sumie nasze, z Olą Król, starty i wyniki przyniosły m.in. taką decyzję federacji - nie krył radości Kwiatkowski.
Aleksandra Król-Walas nie wystartuje jednak w tym sezonie. Nowotarżanka, zawodniczka KSF2 Dawidek Team, olimpijka z Soczi (2014), Pjongczangu (2018) i Pekinu (2022) oraz tegoroczna brązowa medalistka MŚ w slalomie gigancie równoległym wyszła za mąż i spodziewa się dziecka.
Przejdź na Polsatsport.pl