Reprezentant Polski zdradził swój świąteczny rytuał. "Na deser obowiązkowo"
Reprezentacyjny szczypiornista Maciej Gębala nie może doczekać się Bożego Narodzenia u mamy w podkartuskim Chmielnie. Liczna rodzina - czwórka braci będzie ze swoimi partnerkami - przyczyniła się do opracowania systemu obdarowywania się prezentami, a on myśli już o świątecznym serniku.
Gębala jest zawodnikiem SC DHfK Lipsk, który zajmuje dziewiąte miejsce w Bundeslidze, czyli jest dokładnie w połowie stawki.
- Ostatnio przegraliśmy mecz z Eisenach, gdzie występuje bramkarz Mateusz Kornecki, który teoretycznie powinniśmy wygrać. Ta liga ma to do siebie, że gdy dwa spotkania się przegra, to ląduje się w strefie spadkowej, a dwa zwycięstwa z rzędu windują do grupy zapewniającej grę w europejskich pucharach. Bundesliga naprawdę jest bardzo wyrównana. Można szybko znaleźć się w niebie i równie szybko spaść do piekła - powiedział PAP Gębala.
Polski obrotowy na poparcie swych słów podaje przykłady beniaminków, Eisenach i Balingen-Weilstetten, które zbierają sporo punktów, a za to jeden z faworytów - THW Kiel - przegrywa dużo meczów. Jak przyznał, z wyników swojej drużyny nie do końca jest zadowolony.
Na początku sezonu Lipsk przegrał m.in. z MT Melsungen, gdzie występuje drugi z reprezentacyjnych bramkarzy Adam Morawski.
- To zawsze dodatkowy smaczek. Z Adamem znamy się jeszcze z czasów juniorskich. Fajnie potem na kadrze można powbijać szpileczki, wspominając udany mecz ligowy. Ostatnio jednak w trzech spotkaniach nie mogłem go pokonać. Chyba za dobrze mnie zna - dodał z uśmiechem.
Celem ekipy z Lipska na najbliższą przyszłość jest udział w europejskich pucharach.
- Z Bundesligi tylko sześć klubów ma zagwarantowane miejsce w tych rozgrywkach, dlatego tak trudne jest to zadanie. W polskiej lidze Lipsk zapewne grałby z powodzeniem o medal - wskazał.
W Bundeslidze, oprócz wymienionych zawodników, występuje jeszcze dwóch innych Polaków. Były kapitan biało-czerwonych Piotr Chrapkowski od lat należy do filarów defensywy SC Magdeburg, a z kolei 17-letni Oskar Czertowicz, z kadry juniorów młodszych prowadzonej przez Mariusza Jurasika, powoli przebija się do składu czołowego klubu, jakim jest SG Flensburg Handewitt.
- Więcej szans dostaje jednak w Lidze Europejskiej - uzupełnił Gębala.
Jego zdaniem aktualnie polskie kluby, zwłaszcza Industria Kielce i Orlen Wisła Płock, są mocniejsze niż kilka lat temu i mogą dać zatrudnienie większej liczbie rodzimych, utalentowanych zawodników. To jeden z powodów dlaczego polscy piłkarze tak rzadko decydują się na zagraniczny kontrakt.
Gębala w tym sezonie zdobył 21 bramek, ale nie jest zadowolony z tych statystyk.
- To także wynika ze zmiany taktyki zespołu. Mniej gramy przez koło. Bardziej opiera się to na pojedynkach jeden na jeden. Mam pomagać zasłoną lub zabrać ze sobą jednego obrońcę. Z gry defensywnej na pewno jednak jestem bardzo zadowolony - ocenił.
Trenerem drużyny Lipska jest 51-letni Islandczyk Runar Sigtryggsson.
- To szkoła Bogdana Kowalczyka, który tam pracował. Dużo biegania, prosta, nieskomplikowana gra z twardą obroną. Nawet w tygodniu meczowym mamy interwały biegowe. Pod względem kondycyjnym żaden zespół nie daje nam rady. Nie zawsze jednak mamy tyle jakości w grze, co inni - dodał szczypiornista, który ma ważny kontrakt do czerwca 2028.
Niemiecka liga prowadzi analizy gry poszczególnych zawodników. Handball Performence-Index, wprowadzony od sezonu 2020/21, zlicza za każdy mecz nie tylko bramki, asysty i kary, ale też błędy, dystans pokonany na boisku, prędkość biegu, akcje w obronie.
- W listopadzie miałem najwyższy wynik w drużynie, w grudniu poszło mi trochę gorzej. Później na tej podstawie wybierany jest gracz tygodnia, miesiąca i sezonu - objaśnił.
Mierzący dwa metry Gębala dzięki platformie streamingowej poświęconej wyłącznie handballowi z uwagą śledzi występy braci - Tomasza (213 cm, Industria Kielce) i Stanisława (196 cm, Zagłębie Lubin), którego narzeczoną jest Patrycja Świerżewska, piłkarka ręczna z tego samego klubu.
- Staszek pod koniec zeszłego sezonu doznał zerwania ścięgna Achillesa i powinien być gotowy do gry na drugą rundę ligi. Tomek to z kolei najmocniejszy punkt kieleckiej obrony. To przecież olbrzym. Musi uważać, ponieważ gdy dużo ćwiczy na siłowni, to nabiera masy, a to z kolei może przełożyć się na urazowość. Rozumiem jego decyzję o rozstaniu z kadrą narodową - zaznaczył.
Czwarty z rodzeństwa, Szymon (202 cm), to artystyczna dusza. Potrafi wyczarować z metalu np. piękną różę. Aktualnie zajmuje się wynajmem nieruchomości dla studentów.
Bracia ostatni raz spotkali się rok temu przed Sylwestrem. Tym razem nastąpi to wcześniej, podczas świąt Bożego Narodzenia u mamy w podkartuskim Chmielnie. Liczna rodzina, bracia będą ze swoimi wybrankami, a do tego Maciej i Tomasz mają po dwoje dzieci, przyczyniła się do opracowania systemu obdarowywania się prezentami.
- Wcześniej wymagało to dużej "kasy". Teraz mamy losowanie, każdy przygotowuje prezent tylko dla jednej osoby - wspomniał o rodzinnych ustaleniach.
Maciej jest szczęśliwym tatą 3,5-letniego Nicolasa i trzymiesięcznej Kiary. Przy wyborze imion regułą było, aby była łatwa wymowa po polsku i portugalsku, gdyż jego żoną jest była piłkarka ręczna, Brazylijka Juliana Malta, która z powodu serii poważnych kontuzji musiała przedwcześnie zakończyć karierę. Syn już dobrze radzi sobie w trzech językach, gdyż oprócz ojczystych w przedszkolu porozumiewa się po niemiecku.
Reprezentacyjny obrotowy lubi, gdy na świątecznym stole pojawiają się knedle ze śliwkami, karp smażony oraz makaron z makiem i miodem. Na deser obowiązkowo sernik z galaretką i truskawkami.
Gębala nie może już doczekać się styczniowych mistrzostw Europy, których gospodarzem będą Niemcy.
- Wszędzie już widać billboardy reklamujące turniej. Tam piłka ręczna traktowana jest jak u nas siatkówka. Sądzę, że hale będą pełne kibiców - wspomniał.
Uważa, że grupowi rywale Polski są bardzo wymagający, ale Bundesliga nauczyła go, że każdy może wygrać z każdym.
- Norwegowie to są normalni zawodnicy jak my, to nie są roboty. Przy dobrym dniu możemy ich pokonać, to żadne czarowanie. Ze Słowenią też nie będzie łatwo, a nie ma chyba trudniejszego rywala z czwartego koszyka niż Wyspy Owcze - skwitował.
Gębala odniósł się również do stylu pracy trenera kadry Marcina Lijewskiego.
- Wprowadza dużo boiskowego doświadczenia i małych tricków. Gramy taką niemiecką piłkę ręczną. Mocno chcemy się bić w obronie z zacieśnionym środkiem. Jest też więcej gry jeden na jeden - podsumował Maciej Gębala.
Przejdź na Polsatsport.pl